Czwartek, 5 września 2019
Spacer rowerowy po Nikiszowcu
Będąc służbowo w Katowicach w jednej z firm na Lwowskiej chciałem kupić pocztówkę i w nawigację wstukałem by doprowadziła mnie do najbliższej poczty. jakże pozytywnie zaskoczony byłem , gdy najbliższa była właśnie na placu w centrum kultowego Nikiszowca, znanego dotąd jedynie z filmowych przebitek gdy orkiestra górnicza w Barbórkę paraduje przez ciasne ulice między ceglanymi familokami. Dzięki stacji katowickiego odpowiednika Veturilo mogłem pożyczyć rower i zrobić krótki objazd tego ciekawego osiedla. Przy okazji rozwiała się wątpliwość czy na Nikiszowcu jest zieleń. Jest. Jest jej pełno na wewnętrznych dziedzińcach i podwórkach. Bardzo klimatyczne miejsce- bardziej spodobało mi się niż warszawska starówka. Przy okazji tym krótkim wyjazdem otworzyłem zdobywanie gmin w województwie śląskim - pierwsza z nich to miasto na prawach powiatu- Katowice.

Stacja rowerów miejskich w Katowicach- operator ten sam co w Warszawie. © teich

Nikiszowiec © teich

Najsławniejsza ulica Nikiszowca © teich

Tą wąską ulica przejeżdżają autobusy miejskie- Nikiszowiec żyje © teich

Zieleń tez jest w Nikiszowcu- na wewnętrznych dziedzińcach © teich

Nikiszowiec- ceglane familoki, czerono malowane wnęki okien © teich

Kościół pw. św. Anny w Nikiszowcu © teich

Stacja rowerów miejskich w Katowicach- operator ten sam co w Warszawie. © teich

Nikiszowiec © teich

Najsławniejsza ulica Nikiszowca © teich

Tą wąską ulica przejeżdżają autobusy miejskie- Nikiszowiec żyje © teich

Zieleń tez jest w Nikiszowcu- na wewnętrznych dziedzińcach © teich

Nikiszowiec- ceglane familoki, czerono malowane wnęki okien © teich

Kościół pw. św. Anny w Nikiszowcu © teich
- DST 3.00km
- Czas 00:14
- VAVG 12.86km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Pożyczak
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 września 2019
Veturilowanie
Dziś na poważnie zaczęła się szkoła. Uczniowie wyszli gremialnie na ulice snując się ze smartfonami w ręku. Nie patrzą na nic poza ekranem, ani na otoczenie, ani co pod nogami, ani kto obok. Tylko tak lezą ( takie najbardziej ślamazarne i niezdarne kroczenie przed siebie) jak jakieś upiorne zombie z twarzami podświetlanymi bladym blaskiem bijącym od ekranów.

Kapliczka w resztkach ceglanego ogrodzenia na rogu Św. Bonifacego i Powsińskiej © teich
Po trakcie dnia i zrobiło się całkiem przyjemnie, choć ciepło odpłynęło znad Mazowsza.

Wrześniowy pływak z Jeziorka Czerniakowskiego © teich

Wrześniowa zasiadka nad Jeziorkiem Czerniakowskim © teich

Kapliczka w resztkach ceglanego ogrodzenia na rogu Św. Bonifacego i Powsińskiej © teich
Po trakcie dnia i zrobiło się całkiem przyjemnie, choć ciepło odpłynęło znad Mazowsza.

Wrześniowy pływak z Jeziorka Czerniakowskiego © teich

Wrześniowa zasiadka nad Jeziorkiem Czerniakowskim © teich
- DST 8.00km
- Czas 00:37
- VAVG 12.97km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt Pożyczak
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 2 września 2019
Dopracowo
Liczyłem się z tym, że od dziś zacznie się samochodowe szaleństwo na ulicach . Na szczęście rano przed i w okolicach 7 ruch odbywał się normalnie, bez zauważalnej brawury. Ale trzeba oddać, że na mieście jest sporo dodatkowej policji w związku z wczorajszymi obchodami 80 rocznicy wybuchu II wojny światowej.

Poranek 2 września- godzina 7.01 - rog Puławskiej i Kuropatwy. Granica powiatu piaseczyńskiego i warszawskiego © teich
Powrót pierwszy w deszczu. Jadąc po Pojezierzu gnieźnieńskim miałem zdjęty kufer, a tym samym brak osłony od wody podnoszonej przez koło . Cały brud leciał na plecy. Teraz powtórzyła się sytuacją, również nie miałem zamontowanego bagażnika na sztycy podsiodłowej, więc do domu dojechałem z zapiaszczonym , mokrym i brudnym plecakiem , . Oczywiście koszulce też się dostała porcja wody z nieba i wody z ulicy.

Mokre popołudnie . Piaseczno 17.23 róg ulic Jana Pawła i Wojska Polskiego © teich

Poranek 2 września- godzina 7.01 - rog Puławskiej i Kuropatwy. Granica powiatu piaseczyńskiego i warszawskiego © teich
Powrót pierwszy w deszczu. Jadąc po Pojezierzu gnieźnieńskim miałem zdjęty kufer, a tym samym brak osłony od wody podnoszonej przez koło . Cały brud leciał na plecy. Teraz powtórzyła się sytuacją, również nie miałem zamontowanego bagażnika na sztycy podsiodłowej, więc do domu dojechałem z zapiaszczonym , mokrym i brudnym plecakiem , . Oczywiście koszulce też się dostała porcja wody z nieba i wody z ulicy.

Mokre popołudnie . Piaseczno 17.23 róg ulic Jana Pawła i Wojska Polskiego © teich
- DST 65.00km
- Czas 02:56
- VAVG 22.16km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 sierpnia 2019
Spacer
Tym razem również bez psów.
- DST 6.00km
- Teren 2.00km
- Czas 00:43
- VAVG 8.37km/h
- Sprzęt wolna ukraina
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 30 sierpnia 2019
Wieczorny spacer
Częściowo z psami a częściowo bez nich
- DST 6.00km
- Czas 00:34
- VAVG 10.59km/h
- Sprzęt wolna ukraina
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 30 sierpnia 2019
Veturilowanie
Jazda na luzie a i tak zdążyłem na Polonusa.
- DST 4.00km
- Czas 00:19
- VAVG 12.63km/h
- Sprzęt Pożyczak
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 29 sierpnia 2019
Rowerowy spacer po Czerwińsku
Kilka lat temu wypożyczyłem z biblioteki książkę Lechosława Herza "Klangor żurawi", która pochłonąłem w kilka dni. Od deski do deski, każde słowo , każde zdanie. To był opis licznych wędrówek autora, będącego znakomitym krajoznawcą, po poboczach Mazowsza. Klimat, spojrzenie na otoczenie, odnajdywanie radości , opis wielu znanych mi już wcześniej zdjęć. I książka ta, która zaraz po przeczytaniu nabyłem również dla siebie stała się wyznacznikiem licznych jeszcze miejsc do odwiedzin na Mazowszu. Czerwińsk nad Wisłą to jedno z tych miejsc ,które od wielu lat chciałem odwiedzić, nigdy nie był po drodze. Bo on jest położony na uboczu i po drodze nigdy nie będzie. Chyba ,że flisu wiślanego.
Sama miejscowość jakby czas zatrzymał się 40 lat temu, spokój cisza, chałupy drewniane (bo raczej nie budynki). Niesamowity klimat. posiedziałbym tu ze trzy godziny a nie trzy kwadranse.

Romanska bazylika Zwiastowania NMP w Czerwińsku - symbol tej miejscowości © teich

Nawa główna bazyliki czerwińskiej © teich

Ten portyk to symbol na miarę Syrenki warszawskiej czy smoka spod Wawelu. Każdy podręcznik o zabytkach zawiera jego zdjęcie lub rysunek. © teich

Spokój, cisza, nieśpeszenie płynie życie w Czerwińsku © teich Niewiele trzeba by sobie wyobrazić furmanki zamiast aut.

Wisła płynąca od Zakroczymia © teich

Wisła odpływająca do Wyszogrodu © teich
Sama miejscowość jakby czas zatrzymał się 40 lat temu, spokój cisza, chałupy drewniane (bo raczej nie budynki). Niesamowity klimat. posiedziałbym tu ze trzy godziny a nie trzy kwadranse.

Romanska bazylika Zwiastowania NMP w Czerwińsku - symbol tej miejscowości © teich

Nawa główna bazyliki czerwińskiej © teich

Ten portyk to symbol na miarę Syrenki warszawskiej czy smoka spod Wawelu. Każdy podręcznik o zabytkach zawiera jego zdjęcie lub rysunek. © teich

Spokój, cisza, nieśpeszenie płynie życie w Czerwińsku © teich Niewiele trzeba by sobie wyobrazić furmanki zamiast aut.

Wisła płynąca od Zakroczymia © teich

Wisła odpływająca do Wyszogrodu © teich
- DST 8.00km
- Teren 4.00km
- Czas 00:48
- VAVG 10.00km/h
- Temperatura 34.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 28 sierpnia 2019
Wschodnia część Pojezierza Gnieźnieńskiego
Długo trwało nim wystartowałem, najpierw miałem kłopoty z przebraniem się, potem gdy byłem przebrany nie mogłem znaleźć gumowej osłony na rurę podsiodłowa by zamknąć wokół niej obejmę bagażnika. A im bardziej jej szukałem tym bardziej jej nie było. Dałem więc spokój po kwadransie i tu nowe odkrycie - źle działa tylni hamulec. Poszukiwania serwisu rowerowego spełzły na niczym Pakość to mała miejscowość, ale był jeden sklep , w którym przy okazji oprócz lodówek, pralek itd., itp. sprzedają rowery. Pan sklepowy był uprzejmy poszukać czy ma jakiś klucz imbusowy. Miał cały zestaw. Suma summarum zamiast kwadrans po 12 ruszyłem w drogę ok 13.Dalsze
minuty tracę przy próbie wyjechania z Pakości. Trwa budowa kanalizacji w ulicy,
przez dobre 800 metrów prowadzę rower zamiast jechać do przodu, ale każda droga
ma w końcu swój początek. Miasteczko zostaje za mną po lewej stronie przebłyskuje
od czasu do czasu tafla Jeziora Pakoskiego.

Jezioro Pakoskie- na drugim brzegu plaża miejska w Janikowie © teich
Perspektywa wody jest niezwykle nęcąca – temperatura powietrza przekroczyła na pewno 30 stopni. Ale uwagę przykuwa przede wszystkim tor jazdy, który trzeba dość skrzętnie układać w obliczu licznych ubytków w drodze. W ogóle tutejsze drogi okazały się być bardzo słabej jakości. Liczne spękania, koleiny, wyszczerbienia, niechlujnie wykonane naprawy to wpływa na niską prędkość przemieszczania się.

Buraki wymęczone upałem i suszą, podobno jeszcze jest szansa by przy sprzyjających deszczach nadrobiły na wielkości. ©
teich - Etnograficznie Kujawy, geograficznie Pojezierze Gnieźnieńskie
Pierwszy etap wędrówki zamykam w Mogilnie- tu chciałem przed wszystkim zwiedzić miejscowy kościół pobenedyktyński, który swe początki ma przed ponad 950 laty- fundowany był w 1056 roku.

Kościół przy klasztorze kapucynów w Mogilnie - starszy o dwa wieku wobec tego z Czerwińska nad Wisłą © teich
Dojazd do klasztoru nie stanowił kłopotu, jednak do wnętrza kościoła wejść nie można było , ale widok z otwartej kruchty i tak był imponujący. I gdy już cykałem przed planowanym odwrotem ostatnie fotki bryły kościoła zostałem podpytany przez jednego z miejscowych braci ( brat Jarek) czy nie potrzebuję pomocy. Jakże miłym zaskoczeniem było, że brat Jarek zgodził się oprowadzić mnie zarówno po kościele, kościele podziemnym, wirydarzu i tych wszystkich pomieszczeniach , które nie były objęte klauzurą.. To dzięki bratu Jarkowi miałem okazję poznać z bliska stalle, ołtarz,, obrazy i podziemia, miałem okazję dotknąć mury, które postawione były prawie 1000 lat temu, poznałem najstarszy odkryty w podziemiach obiekt muzealny akwamilę ( a w zasadzie kopię, bo oryginał jest w muzeum w Gnieźnie. Dzięki bratu Jarkowi mogłem dowolnie fotografować wszystko to co warte było uwiecznienia. Z planowanego kwadransa na zwiedzanie wyszła pełna godzina, ale nie żałuję ani jednej minuty ponad to co zaplanowane.

Nawa główna kościoła klasztornego w Mogilnie © teich

Organy w kościele klasztornym w Mogilnie © teich

Kościół dolny mogłem zwiedzić dzięki wielkiej życzliwości brata Jarka © teich

Oryginalne romańskie kolumny i sklepienia. © teich

Absolutnie najstarsze mury i kamienie, podstawy pod kolumny były kładzione w 1065 roku © teich

Kopia najstarszego zabytku odnalezionego w mogileńskim klasztorze- naczynie na wodę do obmywania dłoni przez kapłana podczas liturgii © teich

Wirydarz- czyli ogród, zielnik klasztorny © teich
Potem wróciłem na rynek w Mogilnie odwiedzając jeszcze późnogotycki kościół pw. Św. Jakuba- którego fasada właśnie była czyszczona z glonów i brudu kercherm i pozostało jedynie obejrzenie murów z zewnątrz.

Późnogotycki kościół świętego Jakuba- Mogilno © teich

Ciekawe kamieniczki w centrum Mogilna © teich
Na rynku postój na popitkę, również wydłużony piciem w bramie. Brzmi to niezbyt ciekawie ale na ulicy właśnie rozpadał się intensywny deszcz. Po kolejnych 20 minutach ruszyłem na drugi etap, kierując się na Trzemeszno ale nie krajówką tylko bocznymi drogami. I z całej podróży do Trzemeszna wyszła praktycznie ciągła ucieczka przed burzą. Gdy mnie doganiała – chowałem się w sklepie lub na przystanku, gdy na chwilę przestawało padać, ruszałem do przodu. Po drodze jeszcze postój w miejscowości Ławki- to już było województwo wielkopolskie, gdzie dzięki uprzejmości właścicieli mogłem wejść na podwórko dawnego obejście w którym na świat przyszedł znamienity Poznaniak- Hipolit Cegielski.

Rodzinny dom Hipolita Cegielskiego w miejscowości Ławki- gmina Trzemeszno © teich

Pamiątkowa tablica niepodal tego domu © teich
Z Ławek pędem by zdążyć na pociąg w Trzemesznie, którego już nie zdążyłem zwiedzić.

Dwór w Kruchowie - z widocznych okien piękna perspektywa jeziora. © teich
Trzeciego etapu do Gniezna już nie było- zbyt wiele czasu poświęciłem na Mogilno i chowanie się przed deszczem i burzą.
Ostatnie kilka kilometrów dokręciłem od stacji PKP w Janikowie do Pakości

Jezioro Pakoskie jego północne zakończenie © teich
Podsumowanie w żołnierskich słowach:
0- dopiero w tych rejonach widziałem ,że jest problem z suszą w rolnictwie - podżółkła kukurydza ledwie do bioder, buraki marniutkie
1- atrakcyjna okolica z licznymi jeziorami
2- bardzo słaby stan nawierzchni dróg lokalnych , gminnych i powiatowych
3- w okolicach Janikowa liczne tiry z kolebami
4- dobre skomunikowanie kolejowe na odcinku Gniezno- Inowrocław

Jeden z pieciu pociągow ,które krzyżowały się ze mną w trakcie jazdy. © teich

Jezioro Pakoskie- na drugim brzegu plaża miejska w Janikowie © teich
Perspektywa wody jest niezwykle nęcąca – temperatura powietrza przekroczyła na pewno 30 stopni. Ale uwagę przykuwa przede wszystkim tor jazdy, który trzeba dość skrzętnie układać w obliczu licznych ubytków w drodze. W ogóle tutejsze drogi okazały się być bardzo słabej jakości. Liczne spękania, koleiny, wyszczerbienia, niechlujnie wykonane naprawy to wpływa na niską prędkość przemieszczania się.

Buraki wymęczone upałem i suszą, podobno jeszcze jest szansa by przy sprzyjających deszczach nadrobiły na wielkości. ©
teich - Etnograficznie Kujawy, geograficznie Pojezierze Gnieźnieńskie
Pierwszy etap wędrówki zamykam w Mogilnie- tu chciałem przed wszystkim zwiedzić miejscowy kościół pobenedyktyński, który swe początki ma przed ponad 950 laty- fundowany był w 1056 roku.

Kościół przy klasztorze kapucynów w Mogilnie - starszy o dwa wieku wobec tego z Czerwińska nad Wisłą © teich
Dojazd do klasztoru nie stanowił kłopotu, jednak do wnętrza kościoła wejść nie można było , ale widok z otwartej kruchty i tak był imponujący. I gdy już cykałem przed planowanym odwrotem ostatnie fotki bryły kościoła zostałem podpytany przez jednego z miejscowych braci ( brat Jarek) czy nie potrzebuję pomocy. Jakże miłym zaskoczeniem było, że brat Jarek zgodził się oprowadzić mnie zarówno po kościele, kościele podziemnym, wirydarzu i tych wszystkich pomieszczeniach , które nie były objęte klauzurą.. To dzięki bratu Jarkowi miałem okazję poznać z bliska stalle, ołtarz,, obrazy i podziemia, miałem okazję dotknąć mury, które postawione były prawie 1000 lat temu, poznałem najstarszy odkryty w podziemiach obiekt muzealny akwamilę ( a w zasadzie kopię, bo oryginał jest w muzeum w Gnieźnie. Dzięki bratu Jarkowi mogłem dowolnie fotografować wszystko to co warte było uwiecznienia. Z planowanego kwadransa na zwiedzanie wyszła pełna godzina, ale nie żałuję ani jednej minuty ponad to co zaplanowane.

Nawa główna kościoła klasztornego w Mogilnie © teich

Organy w kościele klasztornym w Mogilnie © teich

Kościół dolny mogłem zwiedzić dzięki wielkiej życzliwości brata Jarka © teich

Oryginalne romańskie kolumny i sklepienia. © teich

Absolutnie najstarsze mury i kamienie, podstawy pod kolumny były kładzione w 1065 roku © teich

Kopia najstarszego zabytku odnalezionego w mogileńskim klasztorze- naczynie na wodę do obmywania dłoni przez kapłana podczas liturgii © teich

Wirydarz- czyli ogród, zielnik klasztorny © teich
Potem wróciłem na rynek w Mogilnie odwiedzając jeszcze późnogotycki kościół pw. Św. Jakuba- którego fasada właśnie była czyszczona z glonów i brudu kercherm i pozostało jedynie obejrzenie murów z zewnątrz.

Późnogotycki kościół świętego Jakuba- Mogilno © teich

Ciekawe kamieniczki w centrum Mogilna © teich
Na rynku postój na popitkę, również wydłużony piciem w bramie. Brzmi to niezbyt ciekawie ale na ulicy właśnie rozpadał się intensywny deszcz. Po kolejnych 20 minutach ruszyłem na drugi etap, kierując się na Trzemeszno ale nie krajówką tylko bocznymi drogami. I z całej podróży do Trzemeszna wyszła praktycznie ciągła ucieczka przed burzą. Gdy mnie doganiała – chowałem się w sklepie lub na przystanku, gdy na chwilę przestawało padać, ruszałem do przodu. Po drodze jeszcze postój w miejscowości Ławki- to już było województwo wielkopolskie, gdzie dzięki uprzejmości właścicieli mogłem wejść na podwórko dawnego obejście w którym na świat przyszedł znamienity Poznaniak- Hipolit Cegielski.

Rodzinny dom Hipolita Cegielskiego w miejscowości Ławki- gmina Trzemeszno © teich

Pamiątkowa tablica niepodal tego domu © teich
Z Ławek pędem by zdążyć na pociąg w Trzemesznie, którego już nie zdążyłem zwiedzić.

Dwór w Kruchowie - z widocznych okien piękna perspektywa jeziora. © teich
Trzeciego etapu do Gniezna już nie było- zbyt wiele czasu poświęciłem na Mogilno i chowanie się przed deszczem i burzą.
Ostatnie kilka kilometrów dokręciłem od stacji PKP w Janikowie do Pakości

Jezioro Pakoskie jego północne zakończenie © teich
Podsumowanie w żołnierskich słowach:
0- dopiero w tych rejonach widziałem ,że jest problem z suszą w rolnictwie - podżółkła kukurydza ledwie do bioder, buraki marniutkie
1- atrakcyjna okolica z licznymi jeziorami
2- bardzo słaby stan nawierzchni dróg lokalnych , gminnych i powiatowych
3- w okolicach Janikowa liczne tiry z kolebami
4- dobre skomunikowanie kolejowe na odcinku Gniezno- Inowrocław

Jeden z pieciu pociągow ,które krzyżowały się ze mną w trakcie jazdy. © teich
- DST 52.00km
- Teren 2.00km
- Czas 03:12
- VAVG 16.25km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 sierpnia 2019
Za miodem
W ostatnim słoiku z miodem pokazało się dno,na biegu trzeba było zorganizować nową dostawę. Sąsiedzi są jednak niezawodni.
- DST 3.00km
- Teren 1.00km
- Czas 00:18
- VAVG 10.00km/h
- Sprzęt wolna ukraina
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 sierpnia 2019
Dopracowo
Korba po poniedziałkowym dokręceniu sprawuje się całkiem dobrze. Na razie podróżuję bez większego zaufania i z dyżurnym kluczem w kieszeni, ale również bez zauważalnego luzu. Tak jak codziennym rytuałem jest podpompowywanie kół, tak dochodzi jeszcze dokręcenie korby.

Poranek 26 sierpnia godzina 7.00 Energetyczna róg Puławskiej w oczekiwaniu na zielone światło © teich

Poranek 26 sierpnia godzina 7.00 Energetyczna róg Puławskiej w oczekiwaniu na zielone światło © teich
- DST 31.00km
- Czas 01:34
- VAVG 19.79km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze