Wpisy archiwalne w miesiącu
Październik, 2012
Dystans całkowity: | 311.00 km (w terenie 8.00 km; 2.57%) |
Czas w ruchu: | 40:22 |
Średnia prędkość: | 7.70 km/h |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 34.56 km i 4h 29m |
Więcej statystyk |
Niedziela, 28 października 2012
śniegowo
Po wczorajszych opadach śniegu dziś dzień był odwilżowy ale przy okazji słoneczny. Zrobiłem krótki objazd okolicy.
Rzut oka na rower- niewiele trzeba by stan ogólny opony był lepszy niż przy poprzednich oględzinach, warstewka śniegu dodała nawet romantyzmu..
A spod śniegu lepiej wygląda opona ale i jakiś kwiatek zasloczony październikowym śniegiem.
Dalej w drogę, pierwszy przystanek wiadukt w Aleksandrowie.
Jeden taki wagon załątwiłby kwestię ogrzewania domu na kilka lat, ale niestety żaden nie był skierowany do mnie więc da;ej w drogę. Kolejny przystanek pod bramą Łośrodka, której strzegł sam nie wiem kto, choć nieco zdrewniał. Pewnie z zimna.
Już miałem jechać gdy poczułem czyjeś spojrzenie..
Kolejny przystanek na trasie łejpojnt osnowiona kapliczka .
i dalej w las
Niestety wiele drzew pod naporem śniegu zatarasowało drogi i ścieżki, niektóre konary połamały się.
Mój ślad w śniegu jest jedyny, po drodze liczne tropu zwierzyny
Rzut oka na rower- niewiele trzeba by stan ogólny opony był lepszy niż przy poprzednich oględzinach, warstewka śniegu dodała nawet romantyzmu..
opona w wersji zimowej© teich
A spod śniegu lepiej wygląda opona ale i jakiś kwiatek zasloczony październikowym śniegiem.
Prawie jak na wiosnę przebiśniegi zdobią śnieg, tak nieprzekwitłe kwiaty zdobią śnieg październikowy© teich
Dalej w drogę, pierwszy przystanek wiadukt w Aleksandrowie.
Nieczęsty widok pociągu na trasie Pilawa-Skierniewice© teich
Jeden taki wagon załątwiłby kwestię ogrzewania domu na kilka lat, ale niestety żaden nie był skierowany do mnie więc da;ej w drogę. Kolejny przystanek pod bramą Łośrodka, której strzegł sam nie wiem kto, choć nieco zdrewniał. Pewnie z zimna.
Ktoś czuwa mimo sniegu..© teich
Już miałem jechać gdy poczułem czyjeś spojrzenie..
Mają rację , gdy mówią ,że zimą zwierzyna podchodzi pod zabudowania ludzkie. Ten łoś zbładził wraz z pierwszym śniegiem.© teich
Kolejny przystanek na trasie łejpojnt osnowiona kapliczka .
Kapliczka w sceneri zimowej© teich
i dalej w las
październikowe śnieżne szlaki© teich
Niestety wiele drzew pod naporem śniegu zatarasowało drogi i ścieżki, niektóre konary połamały się.
Dalej się nie pojedzie. Odwrót.© teich
Ta gałśź upadła poza drogę.© teich
Heziorka w jesienno zimowej szacie.© teich
Bagienko przysypane wilgotnymśniegiem© teich
Różnokolorowe liście ciągle wiszą na drzewach odcinając się od bieli krajobrazu© teich
gdzieś w lesie© teich
Jesienne rżnięcie© teich
Mój ślad w śniegu jest jedyny, po drodze liczne tropu zwierzyny
Drewno pocięte w metrzaki czeka na wywózkę.© teich
Poloana w Pracach© teich
Poloana w Pracach© teich
Odwrót do domu.© teich
- DST 15.00km
- Teren 5.00km
- Czas 01:06
- VAVG 13.64km/h
- Temperatura 3.0°C
- Sprzęt Grand
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 25 października 2012
Opona 26" na 1,7 do 2,0 - za free poszukiwana.
Może być zużyta byle dawała jeszcze szansę przejechania może 300 a może 700 km. Powoli myśle o odstawieniu kolarki na strych i obejrzałem sobie jako taki stan mojego prehistorycznego Krossa no i zaskoczył i zdumiał mnie stan przedniej opony.
Nie chcę by poleciała mi w trakcie jazdy jak tylnia 3 go maja.
Nie chcę kupować również nowej bo jednak postanowiłem od przyszłego roku na bazie waganta i orkana (obydwa z lat 80-tych) zbudować nowy rower trekingowo wycieczkowo dojazdowy i wolę tam dorzucić pieniądze. Może więc ktoś by mial niepotrzebną zalegającą i zbierającą kurz oponę do oddania w dobre ręce?
to już ostatnie chwile tej opony aprzydałoby się pojeździć do pierwszego śniegu© teich
Nie chcę by poleciała mi w trakcie jazdy jak tylnia 3 go maja.
Nie chcę kupować również nowej bo jednak postanowiłem od przyszłego roku na bazie waganta i orkana (obydwa z lat 80-tych) zbudować nowy rower trekingowo wycieczkowo dojazdowy i wolę tam dorzucić pieniądze. Może więc ktoś by mial niepotrzebną zalegającą i zbierającą kurz oponę do oddania w dobre ręce?
- DST 33.00km
- Czas 01:28
- VAVG 22.50km/h
- Temperatura 7.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 23 października 2012
bezmgłowo dopracowo ale jesiennie
Dziś znacznie cieplejszy ranek i w dodatku bez mgły i łez w oku pojawiających się od pędu powietrza. Jesień dalej oszałamia feerią barw.
kolory jesieni na skwerze Kisiela przed urzędem gminy w Piasecznie© teich
- DST 30.00km
- Czas 01:21
- VAVG 22.22km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 22 października 2012
przezmgłowo dopracowo
Świat otulony został mgłą. Czy to źle –dla pasażerów samolotów jak najgorzej, dla mnie dobrze, lubię taką pogodę , lekko się oddycha, wzrok mniej widzi więc inne zmysły zaczynają funkcjonować intensywniej. Więcej słychać, lepiej czuć zapachy butwiejącego lasu, smród padliny rozjechanej na szosie i porzuconej w rowie. Lepiej wyczuwa się różnice temperatury między powietrzem w lesie i powietrzem pól. Tylko ten lęk czy mnie wszyscy zauważą w porę i nie rozjadą jak lisa a potem nie porzucą w rowie. Wczoraj wygrzebałem kilka samozaciskowych opasek odblaskowych , którymi opatrzyłem kostki i nadgarstki, znalazłem jeszcze tylnią lampkę z Decathlonu, która daje ostre światło wsteczne. Tak uzbrojony wyruszyłem do pracy po tygodniowe przerwie od rowerowaniaj. Dojechałem cało i zdrowo, nie było żadnej nerwówki po drodze, jedynie jadąc przez Bogatki zamiast środka pasa trzymałem się jednak prawej krawędzi odwiedzając z bólem serca prawie wszystkie doły i uszkodzenia jezdni, prędkość zmniejszyłem do minimum pozwalającego w miarę płynnie unikać tych największych uszkodzeń, ale odcinek drogi 727 przez Bogatki to jeden wielki zrujnowany asfalt. Po południu już bez takiego pośpiechu, powrót drogą gminna na Wągrodno. Z dodatkowymi kilometrami.
Jesień idzie przez park. Melancholijnie? W żadnym wypadku, kolory żółci i czerwieni dodają uroku całemu otoczeniu, mgliste pastelowe plany podkreślają aurum tej pory roku. Niech tak trwa az do Wigilii. Po nowym roku niech już przyjdzie wiosna.
Jesień idzie przez park.© teich
Jesień idzie przez park. Melancholijnie? W żadnym wypadku, kolory żółci i czerwieni dodają uroku całemu otoczeniu, mgliste pastelowe plany podkreślają aurum tej pory roku. Niech tak trwa az do Wigilii. Po nowym roku niech już przyjdzie wiosna.
- DST 30.00km
- Czas 01:29
- VAVG 20.22km/h
- Temperatura 8.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 15 października 2012
dopracowo
Cały tydzień chciałem poświęcić na dojazdy do pracy rowerem, z perspektywy dzisiejszego piątku okazało się,że raptem jeden dzień był na siodełku. W pozostałe woziłem tyłek samochodem. Aż serce mnie boli, nie mówiąc o sumieniu, które gryzie. Szczególnie żal mi wczorajszego i dzisiejszego dnia. jakże piękne słońce popołudniowe, jakie śliczne kolorowo przebarwione liście. Weekend zapowiada się równiez bez roweru. Normalnie jakaś niemoc. Nawet piwo wieczorem nie samkuje jak wczesniej. Chyba się starzeje albo co?
- DST 30.00km
- Czas 01:26
- VAVG 20.93km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Grand
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 4 października 2012
dopracowo
- DST 28.00km
- Czas 01:05
- VAVG 25.85km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 października 2012
dopracowo
- DST 31.00km
- Czas 01:15
- VAVG 24.80km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 1 października 2012
spady do statystyki
- DST 10.00km
- Czas 26:00
- VAVG 0.38km/h
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 1 października 2012
Zapilicze 2
W czwartek po fatalnym upadku pojechałem na Warszawiankę, gdzie przez półtorej godziny oddawałem się hydromasażom i saunowaniu, strupy się utwardziły , ból zmniejszył swą intensywność + weekend na pół gwizdka i w poniedziałek na rower.
Początek tradycyjnie na peronie w Czachówku Południowym , dziś pierwszy raz po wakacjach trzeba zabulić za przewóz roweru. Bilet za osobę do Dobieszyna to 10,5 pln, bilet za przewóz roweru to kolejne 6 pln. Trochę drogo, ale trudno, samochodem nie byłoby taniej. Przyjeżdża jeden skład i do tego pełen ludzi jadących do pracy w Chynowie i Warce, ale jakoś wcisnąłem się do służbówki, Od Warki komfort, mogę nawet czytać książkę, ale do Dobieszyna już całkiem blisko. W Dobieszynie wysiadka i hajda!. Trasa wyszła jak poniżej
<div style="margin-top:2px;margin-bottom:2px;width:600px;font-family:Arial,Helvetica,sans-serif;font-size:9px;color:#535353;background-color:#ffffff;border:2px solid #2a88ac;font-style:normal;text-align:right;padding:0px;padding-bottom:3px !important;"><iframe src="/widget?width=600&height=400&maptype=roadmap&extended=true&unit=km&redirect=no" width="600" height="515" border="0" frameborder="0" marginheight="0" marginwidth="0" scrolling="no"></iframe><br />Trasa rowerowa <a style="color:#2a88ac; text-decoration:underline;" href="">1863227</a> - powered by <a style="color:#2a88ac; text-decoration:underline;" href="http://www.bikemap.net">Bikemap</a> </div>
Pierwszy przystanek Stromiec, niewielka wieś gminna i tu konstatacja - padają baterie w aparacie,
Trochę się nagimnastykowałem by zrobić fotkę kościołowi i Nepomukowi, ale okolica całkiem całkiem i nawet w słońcu ustępuje chłód , jest juz może z 5 na plusie. Nie ma co czekać trza uciekać ... na Białobrzegi.
Trasa całkiem spokojna pomimo, że to krajówka. Po drodze widok na S7 - węzeł Białobrzegi.
Potem prościutko w środek Białobrzeg i tak naprawdę nie ma na czym oka zawiesić poza kościołem.
Po krótkim pobycie w świątyni miła kilkuminutowa rozmowa z miejscowym księdzem i do kiosku po baterie. Z kiosku drogą na zachód i południe do Jasionnej. Wizytę tam zasugerowała mi kioskarka, która obserwowała mnie wcześniej przez szybę jak chodzę, focę i wyciągnęła co robię po co i jak. Że miło zachęcała i z przejęciem więc pojechałem do Jasionnej , gdzie miałem okazję zobaczyć niestety tylko z zewnątrz kolejny drewniany kościół.
Niech nikogo nie zmyli drewniana forma, że niby taki wiekowy. Obecny zbudowano w 1994 roku przenosząc do wnętrz mnóstwo cennego wyposazenia z dawnych wieków. Niestety kościół jak wspomniałem zamknięty na cztery spusty. Jeszcze powrót do centrum wsi , gdzie miło połyskuje w słońcu staw
i drogą leśną na skróty do Wyśmierzyc.
Wysmierzyce jak informuje reklama na wjeżdzie to najmniejsze miasto w Polsce.
Główna ulica sprawia miłe wrażenie uporządkowaną drewnianą zabudową.
Tradycyjnie zwiedzam kościół, a w zasadzie oglądam go z zewnątrz,
krótka wizyta w miejscowym parku,
rzut oka na miejscowy dom kultury i w drogę do Grzmiącej. Ruch samochodów dalej niewielki. Na p[ierwszym rondzie w Grzmiącej jadę prosto . Rewelka nowy asfalt, spadek z wysokiego brzegu Pilicy powoduje, że osiągam całkiem spore prędkości, niepokoi jedynie niebo, które przestało być słoneczne a zaczęło byc pochmurne.Nagle na jednym z zakrętów pokazuje się lustro Pilicy.
No to rzekę osiągnąłem teraz trzeba szukać mostu do Tomczyc ale nie ma nawet kogo spytać. Jadę więc prosto ...aż niestety kończy się asfalt, dalej trzeba niestety byle jaką szutrówką .
Mapa pokazuje, że tak ma być to mnie uspokaja. Po około 1,5 km widzęw oddali podjazd, który z coraz bliższej odległości staje się mostem i to z asfaltem.
Czyli jednak dotrę do Tomczyc. Tomczyce poznaje od całkiem stromego podjazdu od rzeki do wsi, tam robię małe kółko do pałacu, który jest teraz domem pomocy społecznej, podjazd do rezerwatu Tomczyce i dylemat jechac do Gostomii na zachód czy do Świdna? Ze względu na coraz gorzy widok nieba jadęe do do Swidna, tam miejscowy specjalista w zakresie spędzania wolnego czasu pod chmurką pokazuje mi dziurę w płocie bym mógł wejść i zrobić zdjęcia z mniejszej odległości.
Ze Świdna jadę początkowo kiepskim asfaltem do Mogielnicy, którą osiągam punkt 12 ta, i niestety punkt 12ta zaczyna pocżatkowo delikatnie kropic, potem mrzyć i w końcu padać.
Po kwadransie postanawiam jechac dalej do Dańkowa.
Po drodze przeczekiwałem w sklepie falę gwałtowniejszego deszczu, w końcu gdy tylko mrzyło ruszyłem dalej. Błędów osiągnąłem mokry. W Błędowie byłem w ubiegłym roku, więc tym razem skierowałem się bez zwłoki do Łęczeszyc, po drodze w Dąbrówce dostaję kolejną porcję deszczy, buty przemoczone do cna. Nagle mijam tory kolejki piaseczyńskiej, tędy już nic, przynajmniej nie szybko, nie pojedzie.
Jeszcze kilkaset metrów i z daleka widzę bryłę paulińskiego kościoła w Łęczeszycach
Niestety do kościoła nie wszedłem, co więcej nie wszedłem nawet na teren kościelny. Wszystkie bramy pozamykane. Totalne rozczarowanie. Jestem kompletnie mokry, postanawiam jechać najkrótszą drogą do Grójca, tym razem z lękiembo ruch na 728 znaczny, a droga jednak wąska. Po drodze w Belsku kolejna fala deszczy, jest mi to już obojetne bo i tak nie mam już nic suchego. Do Grójca dojeżdżam po ustaniu opadów, że jestem rozgrzany drogą to robię jeszcze objazd tego miasta. Szczególnie kieruję się do stacyjki wąskotorowej.
Grójec był kiedyś najważniejszą stacją na szlaku, miał dwa perony, liczne bocznice, dziś wszystko porastają chwasty.
Jedna z bocznic, której tory zachowały się w asflacie prowadziła do młyna
Za bramą jest Stary Młyn- osiedle o tej nazwie.
Ale w Grójcu jeszcze chyba mieszkają fanatycy kolei
Docieram do centrum tego miasteczka , gdzie stou dawny ratusz dziś pełniący rolę urzędu stanu cywilnego.
Stąd spadam do domu bo mokre ubranie robi swoje - zrobiło mi się zimno. Pomimo kiepskiej aury wyjazd oceniam jak najbardziej udanie tylko te Łęczeszyce- porażka.
Początek tradycyjnie na peronie w Czachówku Południowym , dziś pierwszy raz po wakacjach trzeba zabulić za przewóz roweru. Bilet za osobę do Dobieszyna to 10,5 pln, bilet za przewóz roweru to kolejne 6 pln. Trochę drogo, ale trudno, samochodem nie byłoby taniej. Przyjeżdża jeden skład i do tego pełen ludzi jadących do pracy w Chynowie i Warce, ale jakoś wcisnąłem się do służbówki, Od Warki komfort, mogę nawet czytać książkę, ale do Dobieszyna już całkiem blisko. W Dobieszynie wysiadka i hajda!. Trasa wyszła jak poniżej
<div style="margin-top:2px;margin-bottom:2px;width:600px;font-family:Arial,Helvetica,sans-serif;font-size:9px;color:#535353;background-color:#ffffff;border:2px solid #2a88ac;font-style:normal;text-align:right;padding:0px;padding-bottom:3px !important;"><iframe src="/widget?width=600&height=400&maptype=roadmap&extended=true&unit=km&redirect=no" width="600" height="515" border="0" frameborder="0" marginheight="0" marginwidth="0" scrolling="no"></iframe><br />Trasa rowerowa <a style="color:#2a88ac; text-decoration:underline;" href="">1863227</a> - powered by <a style="color:#2a88ac; text-decoration:underline;" href="http://www.bikemap.net">Bikemap</a> </div>
Pierwszy przystanek Stromiec, niewielka wieś gminna i tu konstatacja - padają baterie w aparacie,
Kościół w miejscowości Stromiec© teich
Nepomuk w gustownej drewnianej kapliczce= nie pada na niego deszcz, nie świeci mu słońce. Nie każdy święty ma tak dobrze© teich
Trochę się nagimnastykowałem by zrobić fotkę kościołowi i Nepomukowi, ale okolica całkiem całkiem i nawet w słońcu ustępuje chłód , jest juz może z 5 na plusie. Nie ma co czekać trza uciekać ... na Białobrzegi.
Trasa całkiem spokojna pomimo, że to krajówka. Po drodze widok na S7 - węzeł Białobrzegi.
widok na S7 z węzła Białobrzegi© teich
Potem prościutko w środek Białobrzeg i tak naprawdę nie ma na czym oka zawiesić poza kościołem.
kościół w Białobrzegach© teich
wnętrze kościoła- wejść można było wyłacznie do przedsionka ale to wystarczyło bu się rozejrzeć.© teich
Po krótkim pobycie w świątyni miła kilkuminutowa rozmowa z miejscowym księdzem i do kiosku po baterie. Z kiosku drogą na zachód i południe do Jasionnej. Wizytę tam zasugerowała mi kioskarka, która obserwowała mnie wcześniej przez szybę jak chodzę, focę i wyciągnęła co robię po co i jak. Że miło zachęcała i z przejęciem więc pojechałem do Jasionnej , gdzie miałem okazję zobaczyć niestety tylko z zewnątrz kolejny drewniany kościół.
kościół w Jasionnej, całkiem nowy bo z 1994 roku, choć pierwszy jaki tu powstał sięga do początku XIV wieku© teich
Niech nikogo nie zmyli drewniana forma, że niby taki wiekowy. Obecny zbudowano w 1994 roku przenosząc do wnętrz mnóstwo cennego wyposazenia z dawnych wieków. Niestety kościół jak wspomniałem zamknięty na cztery spusty. Jeszcze powrót do centrum wsi , gdzie miło połyskuje w słońcu staw
wiejski staw w Jasionnej© teich
i drogą leśną na skróty do Wyśmierzyc.
Wysmierzyce jak informuje reklama na wjeżdzie to najmniejsze miasto w Polsce.
Najmniejsze miasto w Polsce© teich
Główna ulica sprawia miłe wrażenie uporządkowaną drewnianą zabudową.
drewniana zabudowa wzdłuż drogi 48 w Wyśmierzycach© teich
Tradycyjnie zwiedzam kościół, a w zasadzie oglądam go z zewnątrz,
krótka wizyta w miejscowym parku,
park w Wyśmierzycach- idzie jesień© teich
rzut oka na miejscowy dom kultury i w drogę do Grzmiącej. Ruch samochodów dalej niewielki. Na p[ierwszym rondzie w Grzmiącej jadę prosto . Rewelka nowy asfalt, spadek z wysokiego brzegu Pilicy powoduje, że osiągam całkiem spore prędkości, niepokoi jedynie niebo, które przestało być słoneczne a zaczęło byc pochmurne.Nagle na jednym z zakrętów pokazuje się lustro Pilicy.
zza krzaków widać Pilicę© teich
No to rzekę osiągnąłem teraz trzeba szukać mostu do Tomczyc ale nie ma nawet kogo spytać. Jadę więc prosto ...aż niestety kończy się asfalt, dalej trzeba niestety byle jaką szutrówką .
każdy asfalt może kiedyś się skończyć, a w mojej szosówce zmieniałem po ostatniej wycieczce dętkę.© teich
Mapa pokazuje, że tak ma być to mnie uspokaja. Po około 1,5 km widzęw oddali podjazd, który z coraz bliższej odległości staje się mostem i to z asfaltem.
most dp Tomczyc© teich
Czyli jednak dotrę do Tomczyc. Tomczyce poznaje od całkiem stromego podjazdu od rzeki do wsi, tam robię małe kółko do pałacu, który jest teraz domem pomocy społecznej, podjazd do rezerwatu Tomczyce i dylemat jechac do Gostomii na zachód czy do Świdna? Ze względu na coraz gorzy widok nieba jadęe do do Swidna, tam miejscowy specjalista w zakresie spędzania wolnego czasu pod chmurką pokazuje mi dziurę w płocie bym mógł wejść i zrobić zdjęcia z mniejszej odległości.
niestety pałac w Świdnie pomimo posiadania własciciela popada w ruinę.© teich
Ze Świdna jadę początkowo kiepskim asfaltem do Mogielnicy, którą osiągam punkt 12 ta, i niestety punkt 12ta zaczyna pocżatkowo delikatnie kropic, potem mrzyć i w końcu padać.
pod koścołem zatrzymuję się punkt 12ta, niestety niebo popuszcza..© teich
klasycystyczny ratusz w Mogielnicy© teich
Po kwadransie postanawiam jechac dalej do Dańkowa.
dwór w Dańkowie© teich
Po drodze przeczekiwałem w sklepie falę gwałtowniejszego deszczu, w końcu gdy tylko mrzyło ruszyłem dalej. Błędów osiągnąłem mokry. W Błędowie byłem w ubiegłym roku, więc tym razem skierowałem się bez zwłoki do Łęczeszyc, po drodze w Dąbrówce dostaję kolejną porcję deszczy, buty przemoczone do cna. Nagle mijam tory kolejki piaseczyńskiej, tędy już nic, przynajmniej nie szybko, nie pojedzie.
skrzyżowanie 1000milimetrowej wąskotorówki Piaseczno Nowe Miasto z asfaltówką w miejscowości Kozieł© teich
Jeszcze kilkaset metrów i z daleka widzę bryłę paulińskiego kościoła w Łęczeszycach
kościół w Łęczeszycach widziany od zachodu© teich
Niestety do kościoła nie wszedłem, co więcej nie wszedłem nawet na teren kościelny. Wszystkie bramy pozamykane. Totalne rozczarowanie. Jestem kompletnie mokry, postanawiam jechać najkrótszą drogą do Grójca, tym razem z lękiembo ruch na 728 znaczny, a droga jednak wąska. Po drodze w Belsku kolejna fala deszczy, jest mi to już obojetne bo i tak nie mam już nic suchego. Do Grójca dojeżdżam po ustaniu opadów, że jestem rozgrzany drogą to robię jeszcze objazd tego miasta. Szczególnie kieruję się do stacyjki wąskotorowej.
Grójec był kiedyś najważniejszą stacją na szlaku, miał dwa perony, liczne bocznice, dziś wszystko porastają chwasty.
stacja wąskotorowa Grójec© teich
tory już tylko do nikąd© teich
Jedna z bocznic, której tory zachowały się w asflacie prowadziła do młyna
bocznica do młyna, tory zachowały się jeszcze w jezdni, natomiast za bramą...© teich
Za bramą jest Stary Młyn- osiedle o tej nazwie.
osiedle Stary Młyn© teich
Ale w Grójcu jeszcze chyba mieszkają fanatycy kolei
ciekawe grafiti na ścianie domu przy Laskowej© teich
Docieram do centrum tego miasteczka , gdzie stou dawny ratusz dziś pełniący rolę urzędu stanu cywilnego.
dawny ratusz przy rynku w Grójcu© teich
Stąd spadam do domu bo mokre ubranie robi swoje - zrobiło mi się zimno. Pomimo kiepskiej aury wyjazd oceniam jak najbardziej udanie tylko te Łęczeszyce- porażka.
- DST 104.00km
- Teren 3.00km
- Czas 05:12
- VAVG 20.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze