Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2024
Dystans całkowity: | 597.67 km (w terenie 78.00 km; 13.05%) |
Czas w ruchu: | 32:18 |
Średnia prędkość: | 16.86 km/h |
Suma kalorii: | 5215 kcal |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 42.69 km i 2h 56m |
Więcej statystyk |
Sobota, 31 sierpnia 2024
Spacer po lesie
Ostatnie kilometry sierpnia. Tradycyjnie po lesie.
- DST 18.00km
- Teren 17.00km
- Sprzęt szatyn Romek
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 30 sierpnia 2024
Do i odpracowo
Po raz kolejny wybrałem w tym tygodniu rower z myślą by cały tydzień zamknąć przebiegiem ponad 300 kilometrowym i udało się.
Moja ulubiona ścieżka wzdłuż torów kolejki piaseczyńsko grójeckiej © teich
Moja ulubiona ścieżka wzdłuż torów kolejki piaseczyńsko grójeckiej © teich
- DST 62.00km
- Teren 4.00km
- Czas 03:20
- VAVG 18.60km/h
- Temperatura 29.0°C
- Kalorie 1878kcal
- Sprzęt szatyn Romek
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 29 sierpnia 2024
Pomiędzy Tłuszczem, Jadowem i Kamieńczykiem
Pomysł na tę wycieczkę funkcjonował w moich zapiskach co najmniej od 5 lat. Kilka było impulsów do tego by spenetrować tamte okolice. po pierwsze chodziło o dotarcie do domu w którym Helenka Kowalska ( późniejsza święta Faustyna) sprawowała opiekę nad dziećmi państwa Lipszyców czym zapracowywała sobie na wyprawkę do zakonu. To jedno z kilku ostatnich miejsc związanych ze świętą Faustyną który pozostawał przeze mnie nie odwiedzony . Drugim impulsem był dawno temu przeczytany dodatek albo do tygodnika Niedziela albo do tygodnika Gość Niedzielny mówiący o niezwykłym sanktuarium na uboczu Mazowsza w Loretto. Trzecim była chęć odwiedzenia dworku pani Wajdy, w którym kiedyś mieszkał Cyprian Kamil Norwid , a który od ok. dwóch lat jest udostępniany do zwiedzania. Czwartym była chęć odwiedzenia miasteczka o jakże energetycznej nazwie - Tłuszcz. No i piątym jako odpowiedź na niezwykle ciepły dzień była chęć spróbowania lodów , na które wielokrotnie koleżanka Katana z tego forum robiła wyprawy do Jadowa.
Tak jak wstępnie sobie założyłem pętelka miała mieć około 70 kilometrów, ale zakładałem kilkukrotne trawersowanie przez las, co prowadziło do tego ,że wybrałem wypad rowerem trekkingowym a nie szosówką.
Rozliczenie kilometrowe tej wycieczki to ponad 111 kilometrów co wynika z dojazdem rowerem do i od dworca Warszawa Wileńska.
Ludzie! Po tylu latach życia po raz pierwszy byłem na tym dworcu, po raz pierwszy jechałem pociągiem na linii Wileński- Tłuszcz.
Jako początek trasy przyjmuję przystanek kolejowy Klembów, skąd udaję się na wschód w kierunku Ostrówka. Niewielka miejscowość, ale aby znaleźć wspomniany obiekt związany z życiem świętej Faustyny muszę wielokrotnie kręcić się po nieutwardzonych uliczkach. Na samym końcu spotykam jakąś panią , która dość składnie wyznacza mi kierunek dalszej jazdy.
Zabytkowy dom Lipszyców osiągam po dalszych kilku minutach i kolejne 20 minut poświęcam na zwiedzanie. Niestety chyba zbyt wczesna pora ( nie było jeszcze 9) spowodowała ,że wszystkie obiekty: sanktuarium, dom pielgrzyma, dom Lipszyców, sklepik były pozamykane.
Pomnik upamiętniający Helenkę Kowalską jako piastunkę dzieci rodziny Lipszyców © teich
Dom, w którym w Ostrówku mieszkała Helenka Kowalska przed pójściem do klasztoru © teich
Nie pozostało nic innego jak ruszyć dalej kierując się przez las na Jasienicę a dalej na Tłuszcz. Zaraz za sanktuarium skręcam w leśną drogę, która okazuje się być dobrze utrzymana i spokojnie można by przejechać szosówką. Po przejechaniu jednotorowej linii kolejowej Pilawa węzeł Tłuszcz zaczyna się nawet gładki asfalcik .
Kolejny przystanek to kościół pw. Narodzenia Pańskiego w Jasienicy, którego sylwetka jest widoczna ponad polami i laskami.
Kościół pw. Narodzenia Pańskiego w Jasienicy © teich
A Jasienica to prawie przedmieścia Tłuszcza, więc dalej do jego centrum. Niestety po drodze zatrzymuje mnie telefon , co wybija mnie na prawie godzinę z rytmu. Miejscowość Tluszcz to jeden z istotnych węzłów kolejowych przed Warszawą, ale sama w miejscowość wydaje się senna i spokojna,
Tłuszcz to ważny węzeł kolejowy- nie dziwi zatem pomnikowa lokomotywa nieopodal stacji. © teich
Choć jest już po 10 to ja nadal na czczo i nawet nie kusi mnie napis najlepsze pączki z Tłuszcza. Obiecuję sobie, że pierwszy posiłek i popitek nabędę w Jadowie, do którego udaje się bardzo dobrymi na zmianę z dobrymi asfaltami.
Po drodze robię zdjęcie jeszcze zamkniętemu kościołowi w stylu nadwiślańskiego gotyku , który znajduje się w Postoliskach.
Monumentalny kościół neogotycki w Postoliskach © teich
Niecałe dwa kilometry dalej jest miejscowość Chrzęsne, w którym można zwiedzić z zewnątrz pałac oraz przypałacowy park. Niestety nie zwiedzałem w środku tego obiektu i żałuję patrząc na zdjęcia na ich witrynie internetowej.
Pałac w Chrzęsnem © teich
Z Chrzęsnego kieruję już bezpośrednio na Jadów, choć znów sylwetka kościoła pw. św. Trójcy w Sulejowie zatrzymuje mnie na kilka minut. Dzięki temu dowiedziałem się o szlaku Norwidowskim, który na pewno wezmę pod uwagę w moich peregrynacjach po Mazowszu.
Kościół pw. Świętej Trójcy w Sulejowie na szlaku norwidowskim © teich
Z Sulejowa ruszam dalej na Jadów . Dookoła piękne widoczki, aż się chce pedałować, pomimo, że skwar zaczyna się robić już dokuczliwy. Jadąca daleko przede mną rowerowa para prowokuje by podciągnąć tempo i ich dogonić. Udaje mi się to na wysokości rezerwatu Śliże, skąd do Jadowa pozostaje może nie cały kilometr.
Takie pejzaże towarzyszyły podróży rowerowej, póki nie zapuściłem się w lasy © teich
W Jadowie zaplanowałem półgodzinny odpoczynek, głównie na śniadanie. Tyle, że po zjedzeniu trzygałkowego lodu w rożku barwionym sokiem z buraka dalej nie miałem ochoty na posiłek. Szczególnie ,że przecież po drodze do Loretto mam jechać przez Urle , a tam na pewno będą sklepy!
W Jadowie turystów krajoznawców wita kapela © teich
I to był błąd, trzeba było brać popitek i w dużych ilościach, bo przez Urle przeleciałem ekspresem, przez Iły także , przez Strachów również i przez Puste Łąki analogicznie. I takim solidnym dobrym tempem docieram do położonego wśród nadbużańskich lasów Loretto.
Ośrodek zakonny w Loretto - sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej © teich
A była to około południa i trwało skupienie miejscowych sióstr. Wszystko zamknięte włącznie z kawiarenką i stołówką pielgrzymią na co bardzo liczyłem. Poszedłem zatem pomodlić się do miejscowego sanktuarium i gdy tak klęczałem przed figura Matki Bożej Loretańskiej poczułem na sobie czyjś wzrok. Okazał się ,że w tym samym miejscu spotkałem swojego proboszcza. Trochę sobie poplotkowaliśmy i po wzajemnych życzeniach ruszyłem w dalszą drogę popełniając pierwszy błąd. Miałem w planach trawersowanie Puszczy Kamienieckiej. Niestety po ok kilometrze droga zrobiła się tak piaszczysta, że zrobiłem wycof. I tu kolejny błąd zamiast wracać w to samo miejsce powinienem na krzyżówkach "pojechać" na zachód a tak straciłem pół godziny a zyskałem może 100 metrów. Jak dotarłem do asfaltu to gnany już potężnym pragnieniem oraz trochę głodem zacząłem metodycznie łykać kolejne kilometry do Kamieńczyka.
W Kamieńczyku na rynku wita nie kapela z drewna tylko drewniany retman © teich
Po niemal półgodzinnej przerwie głównie na popitkę ruszyłem już w dalszą podróż i dojechałem do krzyżowania z drogą krajową 62 i zamiast pojechać dalej na Wyszków tą krajówką ruszyłem przez Puszczę Kamieniecką widniejącą na przeciw drogą ppoż, która wg mapy prowadziła skrótem przez Fidest do Mostówki, a ja przecież na tę wyprawę ruszyłem trekingiem a nie szosówką.
I to nie był błąd to był wielbłąd.
Po około kilometrze utknąłem w piachu i pozostało na zmianę pchanie roweru i próba jazdy po zeschniętym poboczu i znów pchanie roweru i znów próba jazdy. Umordowanie masakryczne, strata czasu również. Po jakimś czasie dotarłem do rozstajów dróg pożarowych i dalej zamiast skręcić gdzieś ku cywilizacji to brnąłem przez piachy w stronę Fidestu. Gdy go osiągnąłem to okazało się ,że czasu mam może z 10 minut zapasu na ostatni tego dnia wybrany przeze mnie pociąg i to nie z Klembowa ale z Tłuszcza.
I dalej ruszyłem już asfaltem byle kierunek na Tłuszcz się zgadzał. Oczywiście po drodze znów zgubiłem właściwą drogę i za Lucynowem ogólnie słuszny kierunek na Tłuszcz znów wprowadził mnie w las ale determinacja czasowa kazała natychmiast się wycofać i odzyskiwać stracone kilometry.
Dość powiedzieć ,że na stację w Tłuszczu wpadłem na 4 minuty przed odjazdem pociągu i cierpiąc z braku napoju dalej już wracałem klimatyzowanym pociągiem Kolei Mazowieckich do Warszawy Wileńskiej
Tak jak wstępnie sobie założyłem pętelka miała mieć około 70 kilometrów, ale zakładałem kilkukrotne trawersowanie przez las, co prowadziło do tego ,że wybrałem wypad rowerem trekkingowym a nie szosówką.
Rozliczenie kilometrowe tej wycieczki to ponad 111 kilometrów co wynika z dojazdem rowerem do i od dworca Warszawa Wileńska.
Ludzie! Po tylu latach życia po raz pierwszy byłem na tym dworcu, po raz pierwszy jechałem pociągiem na linii Wileński- Tłuszcz.
Jako początek trasy przyjmuję przystanek kolejowy Klembów, skąd udaję się na wschód w kierunku Ostrówka. Niewielka miejscowość, ale aby znaleźć wspomniany obiekt związany z życiem świętej Faustyny muszę wielokrotnie kręcić się po nieutwardzonych uliczkach. Na samym końcu spotykam jakąś panią , która dość składnie wyznacza mi kierunek dalszej jazdy.
Zabytkowy dom Lipszyców osiągam po dalszych kilku minutach i kolejne 20 minut poświęcam na zwiedzanie. Niestety chyba zbyt wczesna pora ( nie było jeszcze 9) spowodowała ,że wszystkie obiekty: sanktuarium, dom pielgrzyma, dom Lipszyców, sklepik były pozamykane.
Pomnik upamiętniający Helenkę Kowalską jako piastunkę dzieci rodziny Lipszyców © teich
Dom, w którym w Ostrówku mieszkała Helenka Kowalska przed pójściem do klasztoru © teich
Nie pozostało nic innego jak ruszyć dalej kierując się przez las na Jasienicę a dalej na Tłuszcz. Zaraz za sanktuarium skręcam w leśną drogę, która okazuje się być dobrze utrzymana i spokojnie można by przejechać szosówką. Po przejechaniu jednotorowej linii kolejowej Pilawa węzeł Tłuszcz zaczyna się nawet gładki asfalcik .
Kolejny przystanek to kościół pw. Narodzenia Pańskiego w Jasienicy, którego sylwetka jest widoczna ponad polami i laskami.
Kościół pw. Narodzenia Pańskiego w Jasienicy © teich
A Jasienica to prawie przedmieścia Tłuszcza, więc dalej do jego centrum. Niestety po drodze zatrzymuje mnie telefon , co wybija mnie na prawie godzinę z rytmu. Miejscowość Tluszcz to jeden z istotnych węzłów kolejowych przed Warszawą, ale sama w miejscowość wydaje się senna i spokojna,
Tłuszcz to ważny węzeł kolejowy- nie dziwi zatem pomnikowa lokomotywa nieopodal stacji. © teich
Choć jest już po 10 to ja nadal na czczo i nawet nie kusi mnie napis najlepsze pączki z Tłuszcza. Obiecuję sobie, że pierwszy posiłek i popitek nabędę w Jadowie, do którego udaje się bardzo dobrymi na zmianę z dobrymi asfaltami.
Po drodze robię zdjęcie jeszcze zamkniętemu kościołowi w stylu nadwiślańskiego gotyku , który znajduje się w Postoliskach.
Monumentalny kościół neogotycki w Postoliskach © teich
Niecałe dwa kilometry dalej jest miejscowość Chrzęsne, w którym można zwiedzić z zewnątrz pałac oraz przypałacowy park. Niestety nie zwiedzałem w środku tego obiektu i żałuję patrząc na zdjęcia na ich witrynie internetowej.
Pałac w Chrzęsnem © teich
Z Chrzęsnego kieruję już bezpośrednio na Jadów, choć znów sylwetka kościoła pw. św. Trójcy w Sulejowie zatrzymuje mnie na kilka minut. Dzięki temu dowiedziałem się o szlaku Norwidowskim, który na pewno wezmę pod uwagę w moich peregrynacjach po Mazowszu.
Kościół pw. Świętej Trójcy w Sulejowie na szlaku norwidowskim © teich
Z Sulejowa ruszam dalej na Jadów . Dookoła piękne widoczki, aż się chce pedałować, pomimo, że skwar zaczyna się robić już dokuczliwy. Jadąca daleko przede mną rowerowa para prowokuje by podciągnąć tempo i ich dogonić. Udaje mi się to na wysokości rezerwatu Śliże, skąd do Jadowa pozostaje może nie cały kilometr.
Takie pejzaże towarzyszyły podróży rowerowej, póki nie zapuściłem się w lasy © teich
W Jadowie zaplanowałem półgodzinny odpoczynek, głównie na śniadanie. Tyle, że po zjedzeniu trzygałkowego lodu w rożku barwionym sokiem z buraka dalej nie miałem ochoty na posiłek. Szczególnie ,że przecież po drodze do Loretto mam jechać przez Urle , a tam na pewno będą sklepy!
W Jadowie turystów krajoznawców wita kapela © teich
I to był błąd, trzeba było brać popitek i w dużych ilościach, bo przez Urle przeleciałem ekspresem, przez Iły także , przez Strachów również i przez Puste Łąki analogicznie. I takim solidnym dobrym tempem docieram do położonego wśród nadbużańskich lasów Loretto.
Ośrodek zakonny w Loretto - sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej © teich
A była to około południa i trwało skupienie miejscowych sióstr. Wszystko zamknięte włącznie z kawiarenką i stołówką pielgrzymią na co bardzo liczyłem. Poszedłem zatem pomodlić się do miejscowego sanktuarium i gdy tak klęczałem przed figura Matki Bożej Loretańskiej poczułem na sobie czyjś wzrok. Okazał się ,że w tym samym miejscu spotkałem swojego proboszcza. Trochę sobie poplotkowaliśmy i po wzajemnych życzeniach ruszyłem w dalszą drogę popełniając pierwszy błąd. Miałem w planach trawersowanie Puszczy Kamienieckiej. Niestety po ok kilometrze droga zrobiła się tak piaszczysta, że zrobiłem wycof. I tu kolejny błąd zamiast wracać w to samo miejsce powinienem na krzyżówkach "pojechać" na zachód a tak straciłem pół godziny a zyskałem może 100 metrów. Jak dotarłem do asfaltu to gnany już potężnym pragnieniem oraz trochę głodem zacząłem metodycznie łykać kolejne kilometry do Kamieńczyka.
W Kamieńczyku na rynku wita nie kapela z drewna tylko drewniany retman © teich
Po niemal półgodzinnej przerwie głównie na popitkę ruszyłem już w dalszą podróż i dojechałem do krzyżowania z drogą krajową 62 i zamiast pojechać dalej na Wyszków tą krajówką ruszyłem przez Puszczę Kamieniecką widniejącą na przeciw drogą ppoż, która wg mapy prowadziła skrótem przez Fidest do Mostówki, a ja przecież na tę wyprawę ruszyłem trekingiem a nie szosówką.
I to nie był błąd to był wielbłąd.
Po około kilometrze utknąłem w piachu i pozostało na zmianę pchanie roweru i próba jazdy po zeschniętym poboczu i znów pchanie roweru i znów próba jazdy. Umordowanie masakryczne, strata czasu również. Po jakimś czasie dotarłem do rozstajów dróg pożarowych i dalej zamiast skręcić gdzieś ku cywilizacji to brnąłem przez piachy w stronę Fidestu. Gdy go osiągnąłem to okazało się ,że czasu mam może z 10 minut zapasu na ostatni tego dnia wybrany przeze mnie pociąg i to nie z Klembowa ale z Tłuszcza.
I dalej ruszyłem już asfaltem byle kierunek na Tłuszcz się zgadzał. Oczywiście po drodze znów zgubiłem właściwą drogę i za Lucynowem ogólnie słuszny kierunek na Tłuszcz znów wprowadził mnie w las ale determinacja czasowa kazała natychmiast się wycofać i odzyskiwać stracone kilometry.
Dość powiedzieć ,że na stację w Tłuszczu wpadłem na 4 minuty przed odjazdem pociągu i cierpiąc z braku napoju dalej już wracałem klimatyzowanym pociągiem Kolei Mazowieckich do Warszawy Wileńskiej
- DST 111.20km
- Teren 6.00km
- Czas 07:22
- VAVG 15.10km/h
- Sprzęt szatyn Romek
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 28 sierpnia 2024
Do i odpracowo
Tym razem przejazd rowerowy z mocnym akcentem logistycznym. Po drodze liczne sprawunki.
Roboty na skrzyżowaniu Sienkiewicza i Dworcowej przeszły na etap kolejowy © teich
Roboty na skrzyżowaniu Sienkiewicza i Dworcowej przeszły na etap kolejowy © teich
- DST 62.40km
- Czas 03:16
- VAVG 19.10km/h
- Kalorie 391kcal
- Sprzęt szatyn Romek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 sierpnia 2024
Odpracowo
Wracając przez Wilanów natknąłem się na wzniesione trybuny i przygotowaną piaskownice do potyczek siatkarek plażowych.. Jeden ze sponsorów nawet umieścił na postumencie jedno ze swoich aut.
Będzie, będzie zabawa, będzie się działo.... © teich
Będzie, będzie zabawa, będzie się działo.... © teich
- DST 31.00km
- Czas 01:37
- VAVG 19.18km/h
- Kalorie 368kcal
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 sierpnia 2024
Do i odpracowo przez las zalesiński
Odkąd odkryłem, że przez lata zabagniony odcinek szlaku głównego Jeziorki jest obeschnięty i niemal przejezdny, to staram się zaghaczyć o niego nawet na parę kilometrów. Tym razem na przeszło 10. Atmosfera zielonego lasu nie do podrobienia.
Między grabiną i dąbrową © teich
Między grabiną i dąbrową © teich
- DST 69.00km
- Teren 14.00km
- Czas 03:29
- VAVG 19.81km/h
- Kalorie 830kcal
- Sprzęt szatyn Romek
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 sierpnia 2024
Mały wypad rowerowy
Większą część niedzieli oddawałem się życiu towarzyskiemu oraz modelarskiemu. Dopiero bardzo późnym popołudniem wyjechałem trochę "rozprostować" nogi.
Topola biała to drzewo pionierskie, jak widać potrafi zadomowić się nawet na zbitych nasypach i torowiskach. © teich
Topola biała to drzewo pionierskie, jak widać potrafi zadomowić się nawet na zbitych nasypach i torowiskach. © teich
- DST 9.00km
- Teren 7.00km
- Sprzęt szatyn Romek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 sierpnia 2024
Mały wypad do lasu
Sobota tradycyjnie robocza. W niedzielę planowałem ruszyć się rowerem w okolice Warszawy, pojechałem nawet do kościoła na mszę na 7.30 i już jak wychodziłem po mszy po krótkiej pogaduszce z paniami z Caritasu skonstatowałem, że pogoda jest tak rozleniwiająco gorąca i odpuściłem sobie rower aż do wieczora. Dopiero po 18 jak zaczęło trochę silniej wiać i niskie słońce już tak nie dopiekało ruszyłem w teren a właściwie w las. spotykając samych rowerzystów . Ani jednego kijkarza, ani jednego joggera, ani jednego doggera. Sami cykliści.
Wjazd na stację Złotokłos Szczaki © teich
Wjazd na stację Złotokłos Szczaki © teich
- DST 10.67km
- Teren 9.00km
- Czas 00:55
- VAVG 11.64km/h
- Kalorie 141kcal
- Sprzęt szatyn Romek
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 sierpnia 2024
Odpracowo
Chłodne popołudnie dało mi się trochę we znaki, ale powoli trzeba się przestawiać z jazdy letniej na jesienną. Przy okazji odkryłem ,że mój Romek kiepsko wytrzymał podjazdy brodnickie i zaczął łańcuch przeskakiwać na przednim blacie. Po uważnym oglądnięciu sprawy wyszło, że zęby słoneczka są zużyte i blat nadaje się do wymiany, a zapewne również i łańcuch się wyciągnął, bo miał kilka epizodów jazdy na rudo , bez smarowania.
Jesień idzie i nie ma na to rady... © teich
Jesień idzie i nie ma na to rady... © teich
- DST 33.40km
- Teren 7.00km
- Czas 02:01
- VAVG 16.56km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 387kcal
- Sprzęt szatyn Romek
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 19 sierpnia 2024
Dopracowo
Rano przejazd przez zablokowaną Dworcową przy powstającym rondzie.
Budowa skrzyżowania Dworcowej i Sienkiewicza w Piasecznie na etapie asfaltów nośnych © teich
Na powrót się nie zdecydowałem. Potężna nawałnica jak przeszła nad Siekierkami skutecznie zniechęciła mnie by próbować dostać się rowerem do domu. Statkowskiego w gigantycznych kałużach, na Augustówce połamane konary topól, na Sytej liczne rozlewiska .
Upały były tropikalne, ale i opad deszczu niczym monsun powiedział sprawdzam warszawskim służbom kanalizacyjnym.
Budowa skrzyżowania Dworcowej i Sienkiewicza w Piasecznie na etapie asfaltów nośnych © teich
Na powrót się nie zdecydowałem. Potężna nawałnica jak przeszła nad Siekierkami skutecznie zniechęciła mnie by próbować dostać się rowerem do domu. Statkowskiego w gigantycznych kałużach, na Augustówce połamane konary topól, na Sytej liczne rozlewiska .
Upały były tropikalne, ale i opad deszczu niczym monsun powiedział sprawdzam warszawskim służbom kanalizacyjnym.
- DST 31.00km
- Czas 01:48
- VAVG 17.22km/h
- Sprzęt szatyn Romek
- Aktywność Jazda na rowerze