Informacje

  • Wszystkie kilometry: 46381.86 km
  • Km w terenie: 3182.30 km (6.86%)
  • Czas na rowerze: 91d 18h 50m
  • Prędkość średnia: 19.54 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy teich.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2013

Dystans całkowity:835.00 km (w terenie 36.00 km; 4.31%)
Czas w ruchu:41:36
Średnia prędkość:20.07 km/h
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:49.12 km i 2h 26m
Więcej statystyk
Czwartek, 29 sierpnia 2013

Radom-Warka przez Pionki - S2 część pierwsza

Od dawna planowana wyprawa z synem , która z zamysłu miała być dwudniowa z nocowaniem w namiocie, ale że noce zimne i namiotu małego brak została podzielona na dwie części. Zaczynamy od Radomia i kierujemy się na Warszawę w generalnej marszrucie opisanej jako S2 w regulaminie tej oto odznaki..
Do Radomia oczywiście trzeba się jakoś dostać, że pospaliśmy dłużej to w wielkim pośpiechu pakujemy się i w tempie wyścigu dla amatorów gnamy na pociąg KM do Gabryelina czyli stacji Czachówek Południowy. Na stacji jesteśmy na 2 minuty przed przyjazdem pociągu, zgrzani i zdyszani wsiadamy do zmodernizowanego EN57, który nie ma już przedziału służbowego czy jak to się kiedyś nazywało dla podróżnych z większym bagażem ręcznym, dziś te pociągi to prawie open space ze śmiesznym kibelkiem z półokrągłymi przesuwnymi drzwiami , a potem już tylko 1h38' jazdy do Radomia. Można obejrzeć mapy, luknąć do przewodnika, mniej więcej przed Lesiowem przyszedł pan Kierownik , mocno zainteresowany naszymi planami rowerowymi, od słowa do słowa poznaliśmy szanownego tatę pana kierownika , który mimo 84 lat dalej jeździ wszędzie na rowerze. Nas akurat to nie dziwi, ale wyraźnie dziwi szanownego pana Kierownika.
Gadu gadu i jesteśmy w Radomiu, gdzie wita nas zmodernizowany , pachnący świeżością dworzec. Kiedy przesiadaliśmy się tu w drodze do Kielc w końcu maja, jeszcze był zamknięty i w remoncie a teraz szyk!
No dobra ale w Radomiu trzeba coś zobaczyć więcej niż dworzec kierujemy się zatem ku miejscu które tytułują Kazimierzowskim Miastem.
Najpierw trafiamy na kościół farny - no i niestety kicha. Kościół zamknięty na wszystkie spusty.
Radomska fara- nie ma jak zrobić zdjęcia, wszędzie zbyt ciasno by objąć całość jednym kadrem © teich

Kilka fotek i jadymy dalej Kilkadziesiąt metrów
Grodzka- ulica , nie Anna © teich

i trafiamy na rzeczone Kazimierzowskie Miasto. Oto i ono.
Pusty Rynek i miejscowy ratusz. Ludzi wywiało, albo nie lubią chodzić pod oknami władzy © teich

Piłsudczyk na Rynku przed Ratuszem, czeka zapewne na towarzyszy poległych pod Anielinem- Laskami © teich

Niemal puste, ale nawet takie wyglądowe. Syn zajrzał do Muzeum Malczewskiego
Muzeum Okręgowe w Radomiu- imienia Jacka Malczewskiego, dawne Kolegium Pijarów © teich

i prawie go tam wciągnęli do środka, nie było go z kwadrans a poszedł tylko po stempelek do książeczki krajoznawczej. Mówił , że byli nad wyraz wylewni. Co za dzień to już drudzy w dniu dzisiejszym.
Stąd zjeżdżamy lekko w dół do najstarszej części Radomia, do grodziska Piotrówka. Drogi przeważnie z kocich łbów lub starej kostki, mało plomby z zębów nie powypadają.
Piotrówka nic nadzwyczajnego ale bądź co bądź to pierwociny grodu Radomia, ominąć byłoby niesłusznie
Praradom czyli grodzisko Piotrówka © teich

Po kilkunastu minutach czas jednak ruszyć przed siebie. Straciliśmy i tak przeszło godzinę na pobieżne zerknięcie na Radom. Jak to w każdym mieście najważniejszą i najtrudniejszą rzeczą jest z niego wyjechać, na szczęście w miarę sprawnie odnaleźliśmy podpowiedzianą nam ulicę Struga , którą wyjechaliśmy na Kozienicką, a tej nazwa już wskazuje ,że kierunek właściwy. Od ronda wylotowego ze 2 lub 3 km jedziemy całkiem fajną ścieżką rowerową , która się kończy na granicy miasta dalej drogą 727 do Poświętnego,
Drewniany Nepomuk w Jedlni © teich

które nas zaskakuje ładnym kościołem.
Za drzewami widoczny kościół w Poświętnem © teich

I ten sam kościół od frontu © teich

Potem jeszcze wizyta na starym cmentarzu w poszukiwaniu grobu powstańców styczniowych . Po obfotografowaniu wszystkiego jedziemy do Pionek, mijając po drodze kilka fajnych klasycystycznej urody budynków. Głównym celem miał być skansen leśnej kolejki wąskotorowej. Nie był bo zlikwidowany,
Tyle zostało ze skansenu wąskotorowej kolejki lesnej- NIC © teich

jedynie powitała nas brama:
A mówią "gość w dom- Bóg w dom" © teich

Potrzebujemy kolejną pieczątkę potwierdzenie- tym razem ja wchodzę do miejscowej dyrekcji leśnej. Wchodzę i znikam na 20 minut trafiając na bardzo miła panią , która zajmuje się promocją i turystyką w leasach Puszczy Kozienickiej. Troche błysnąłem wiedzą , trochę zrobiły swoje wczesniejsze pieczątki , na które miła pani rzuciła okiem i.... stałą się nad wyraz wylewna. Jak wspomniałem tym razem ja na rozmowie wyjątkowo sympatycznej straciłem 20 minut. Wszedłem na chwilę i zniknąłem, na szczęście syn był cierpliwy a jego znudzenie udobruchałem prezentami - przewodnikiem turystycznym i mapą wydanymi przez Dyrekcję Lasów w Radomiu, świeżo otrzymanymi od miłej interlokutorki. Na drogę dostaliśmy jeszcze kilka wskazówek jak minąć asfalt i drogami leśnymi podążać do Brzózy. Ruszyliśmy więc przez las i nie zgubiliśmy się. Grzybiarzy nie było , trafiliśmy tylko na jakąś nimfę leśną, z urody jakąś "Rumunkę" , wymalowaną jak na odpust.Po skąpym "stroju roboczym" domyślilismy się ,że to nie służba leśna. A potem jeszcze ze 12 kilometrów i dotarliśmy do Brzózy. Niewielki rynek, a może park,
Park w Brzózie, bardzo zadbany aż miło zspojrzeć,że tak mała społeczność potrafi troszczyć się o dobro wspólne © teich

kościół, Nepomuk i w drogę do pobliskiego Głowaczowa. Coraz późniejsza pora powoduje,że zaczynamy odfajkowywać miejscowe atrakcje . Po kilku minutach jedziemy dalej tym razem kierunek to Studzianki Pancerne.
Wioska wymarła. Nikogo nie spotkaliśmy kilka chwil na miejscowym mauzoleum
Mauzoleum na skraju wsi Studzianki Pancerne, na postumencie T34 z działem 76 mm i numerem taktycznym 214 © teich

i w dalszą drogę do Grabowa. Początkowo mamy ładny asfalt, który po ok 1 kilometrze się kończy potem czerwonym szlakiem i leśną drogą, niestety miejscami piaszczystą kierujemy się do wsi Koziołek. Istny skansen drewniany z 80 kilometrów od Warszawy, niewiele się rozglądamy bo znów zaczął się gładziutki asfalt więc rura . Naszym celem jest Grabów. Gadając sobie po drodze nawet nie zauważyliśmy gdy dojechaliśmy do wjazdu na 730kę do Warki. Po kilku minutach jesteśmy w środku wsi. Kilka fotek i jedziemy śpiesznie na stację.
No i odjechał , następny za dobre 50 minut © teich

Niestety nie dość śpiesznie , gdyż pociąg nam odjeżdża 6 minut przed naszym przybyciem. Krótka narada wojenna i jedziemy do Warki, ale nie cofamy się do szosy, tylko jak nam podpowiedział miejscowy po drugiej stronie torów jest równoległa droga leśna, która doprowadzi nas prawie pod most. Czerwony pieszy szlak nam odradził- zbyt piaszczysty I rzeczywiście po przejściu przez tory trafiamy na zielony szlak rowerowy, który prowadząc przez sosnowy las nie szczędzi nam złamanych gałęzi, korzeni, szyszek, a ostatnie (jak się okazało) 500 metrów przed wyjazdem na asfalt było niestety zaorane po sadzeniu lasu. Ostatnie 2 lub 3 kilometry jedziemy już na luzie, i tak mamy zapas czasu do pociągu. Liczymy, że przyjedzie piętrus . Przyjechał ale to był opóźniony przyśpieszony do Radomia a nasz okazał się być pojedynczy skład EN 57.
Potem pozostało jeszcze wrócić ze stacji do domu i wsio na ten dzień.
Przepraszam, za niektóre zdjęcia, aparat w kieszeni na plecach zapocił się i część zdjęć niestety jest stracona, pozostały tylko niektóre a i one są miejscami rozmyte.
  • DST 108.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 18.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Grand
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 28 sierpnia 2013

Do paczkomatu na okrągło

Po odbiór przesyłki udałem się nieco okrężną drogą zamiast 29 zrobiło się 53 km.
Po drodze zahaczyłem o przystanki kolejowe Nowa Iwiczna:
Nowa Iwiczna - kierunek Kraków © teich

Nowa Iwiczna- kierunek Warszawa © teich

Ten znak na słupie trakcyjnym to kolejowe ograniczenie prędkości do 50 km/h (cyfra na znaku x 10) © teich

I nie używany od dawna przystanek osobowy na linii Łuków-Siedlce w miejscowości Prażmów Nowy:
Nowy Prażmów przystanek dla jadących na wschód © teich

Nowy Prażmów przystanek dla jadących na zachód © teich

A tak w ogóle to przecież pojechałem po paczkę.Ciekawe, kto ją dostarczył do skrytki? Może taka sympatyczna niewiasta?
Paczkomat przy stacji Lotosu na Puławskiej © teich
  • DST 53.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:59
  • VAVG 26.72km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 sierpnia 2013

Uwaga kroi się cos ciekawego

Znalazłem przez przypadek w otmętach internetu następująca imprezkę. W sam raz na sobotnia przejażdżkę rodzinną
A dziś powrót przez Pieczyska, myślałem ,że może trafię na otwarte sanktuarium, niestety nic z tego, kościół jak wiele innych zamknięty na głucho/ Przy okazji odnalazłem łejpojnta postawionego przez Surfa, niestety mocno zniszczony, bez możliwości odczytania kodu.

Przy okazji zajrzałem na stronę zlotu i ko mojemu zdziwieniu zobaczyłem mój i syna rower jak foto imprezy.Ot ciekawostka, a było na zlocie tyle ciekawych, drogich i naprawdę efektownych rowerów ...
  • DST 45.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 27.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 sierpnia 2013

dopracowo

Ależ chłodne poranki, jak jechałem do pracy termometr pokazywał 5 stopni powyżej zera, zmarzłem jak Burek w zimowy wieczór.
Rano przed 6tą w audycji porannej dla rolników mówili, że ceny skupu zbóż są tak niskie, że nie pokrywają kosztów siewu, pielęgnacji i zbioru, a chleb jednak coraz droższy. Kto robi rolników i klientów w bambuko?
Po owsie zostało rżysko © teich

Owsem to przynajmniej mogą nakarmić konie ale i palić w piecu zamiast węgla, jest o połowę mniej kaloryczny ale kosztuje jedną trzecią.
Bikestats kształci również przyrodniczo, dzięki koledze Surfowi dowiedziałem się , że te żółte zielsko kwitnące gdzie okiem spojrzeć to nawłoć. Ilość kwitnących łodyg potwierdza,że to niesłychanie ekspansywny gatunek.
Nawłocie hen po horyzont © teich

Zółtym kwieciem cieszą oczy © teich
  • DST 37.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 21.14km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 sierpnia 2013

III Zlot Turystów Kolarzy Krainy Jeziorki

To kolejna niedziela sierpnia ( niestety już ostatnia , następna niedziela to pierwszy września) , kiedy udaje mi się pojeździć na rowerze. Tym razem półrodzinnie udaliśmy się na kolejną już edycję zlotu turystów kolarzy krainy Jeziorki.
Spotkanie zlotowe zostało wyznaczone tym razem wewnątrz czerskiego zamku. Spóźniliśmy się o pól godziny , teoretycznie zlot zaczyna się o 13tej, ale na miejscu zastaliśmy taki bezmiar kolarzy rowerzystów, że byliśmy pozytywnie zaskoczeni. Rowery pod kościołem, rowery przed bramą, rowery za bramą, rowery dalej niż za bramą, rowery na dziedzińcu zamkowym. Zarowerowanie całkowite Czerska.
Rowery zostały ludziska się rozeszli © teich

Myślę ,że znaczna część przybyłych tego dnia na zamek , nawet nie wiedziała o odbywającym się zlocie. Ilu zlotowiczów się zarejestrowało dowiemy się pewnie ze strony internetowej.
Po około 15 minutowym oczekiwaniu w kolejce po kiełbaskę rozpoczęliśmy niedzielny „obiad:- kiełbasa z grilla, bułka + woda mineralna. Potem błogie lenistwo na zielonej trawie dziedzińca,
Teich pólrozłożony na trawie w błogim nastroju po konsumpcji kiełbaski z grilla © teich

krótki spacer z przewodnikiem, który niestety nie był przygotowany merytorycznie. Na szczęście potrafił się do tego uczciwie a przy okazji w sposób dowcipny przyznać.
Niekltórzy olali gril i przygotowywali sobie posiłek tradycyjnym sposobem © teich

Po spacerze po zamku tradycyjnie rozpoczęła się część z konkursami. Pierwszy polegał na rzucaniu gumofilcem w dal. Nie brałem udziału i prawdę powiedziawszy uznaliśmy z synek ,że chcemy coś jeszcze dziś zobaczyć , więc po angielsku opuściliśmy imprezę, a przez bramkę biletową dalej waliły tłumy chętnych do zamku.
Powrót przez cmentarz czerski, , Moczydłów – symboliczny cmentarz Rosjan poległych w I wojnie światowej, Brześce – bardzo ciekawy dwór i nieciekawy właściciel (wynocha, żadnych zdjeęć!), Kawęczyn i górę śmieciową w Łubnej, dwór w Wilczynku i tyle.
  • DST 61.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:05
  • VAVG 19.78km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Grand
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 sierpnia 2013

dopracowo

Nieco ( dosłownie tyci) zmieniając słowa śpiewane przez Klenczona:
"Jesień ... Liść kolejny już spadł.
Jesień ... Deszcz zmył butów Twych ślad.
Jesień idzie ku mnie przez park"
I pomimo, że lata kalendarzowego pozostał jeszcze bez mała miesiąc to po drzewami zaczynają zdobić ziemię przebarwione liście.
Kasztanowce gubią liście jako pierwsze © teich
  • DST 30.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 23.38km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 sierpnia 2013

dopracowo

Bez historii.
Stacja Gołków Waxkotorowy © teich
  • DST 50.00km
  • Czas 01:55
  • VAVG 26.09km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 sierpnia 2013

GSowy handel

Przeglądając arcyciekawe zapiski i zdjęcia kolegi Oelki utkwiła mi jedna fotografia sklepu u zbiegu Pułkowej i mUzealnej”. z krókim komentarzem "A przy jej wylocie [ ulicy Muzealnej] na Pułkową stoi sobie typowy dla niejednej wsi sklep. Czy faktycznie jest typowy? Co do swej wątpliwej urody tak, co do szczegółów jednak sklepy GSowskie były różne.

Cóż się stało z potęgą GSów przez te prawie 25 lat od upadku komuny? Jak wygląda dziś majątek tych spółdzielni ( b nie była to struktura jednorodna), które przez dziesięciolecia zapewniały podstawowe produkty na wsi?
Oto kilka fotek , które zrobiłem w drodze do domu, obrazujących niewyszukany styl tych sklepów i obecny stan zachowania.
Każdy sklep musi mieć wejście odpowiednio duże okna, przestrzeń handlową i zaplecze magazynowe. Środek był oczywiście zawsze dostosowany do potrzeb chwili, potrzeb miejscowej ludności , upodobań sprzedających tam pań itd.
Pierwszy w kolejności- opuszczony sklep w Pracach Małych – prosta forma, budynek z cegły co widać spod odpadniętych plastrów tynku , trzy duże okna, niesymetryczne wejście po prawej stronie z prosta lampą nad nim , dach jednospadowy o niewielkim kącie, kraty w oknach i brak jakiegokolwiek parkingu.
Prace Małe- opuszczony sklep © teich

Ostatnia funkcjonalność tego obiektu jaką zapamiętałem to pizzeria prowadzona przez prywatne osoby. Niestety nie utrzymała się.. Tuż przy sklepie krzyż, na pamiątkę śmiertelnego wypadku, w którym młodzian w Renault Safrane swojego szefa skończył podróż na narożniku sklepowym
Kolejny sklep po drodze to obiekt handlowy w Raciborach.
Racibory- sklep GSu w posiadaniu ajenta © teich

Ten ma swojego podnajemcę i jest w ciągłym użytkowaniu. Budynek sklepu niby taki sam jak w Pracach ale inny. Choć forma też jest prostopadłościenna, to na ścianie frontowej są już tylko dwa zakratowane okna, wejście jest po lewo. Uchylone drzwi wskazują ,że do sklepu wchodzi się przez wiatrołap, co jest o tyle praktyczne ,że służy np. wystawianiu pustych skrzynek po pieczywie oczekujących na odbiór przez powracające samochody z piekarni. Sklep stoi bezpośrednio przy skrzyżowaniu, ale ma swój własny podjazd, na którym można pozostawić samochody na czas zakupów. Ajentka by nie uciekli jej klienci delektujący się chwilą i browarem (lub mamrotem) stworzyła im na tyłach sklepu kameralny „ogródek piwny” pod parasolem
Przenosimy się do miejscowości Aleksandrów , gdzie przy ulicy Akacjowej spotykamy kolejny obiekt GSu.
Sklep GS w Aleksandrowie © teich

Tu ponad wejściem jest widoczne również logo spółdzielni. W odróżnieniu od tego z Raciborów sklep z Aleksandrowa nie jest dzierżawiony, sprzedawczynie w nim są etatowymi pracownikami GS w Gołkowie. Tym razem patrząc na zdjęcie oprócz prostoty budynku zauważamy jego symetrię. Drzwi są pośrodku ( bardzo niepraktyczne), . Po lewej i prawej stronie duże okna, oczywiście zakratowane. Sklep ma swój własny podjazd nie jest on asfaltowy ale wystarczający dla lokalnej społeczności.. Brak podjazdu od tyłu powoduje, że potok klientów i dostaw krzyżują się wzajemnie, co jest niezgodne z przepisami HACCAP, ale kto by się przejmował na poziomie wsi jakimiś normatywami z Brukseli. Dla niezmotoryzowanych po prawej widoczny jest nawet stojak rowerowy.
No i czwarty przykład – najbardziej okazały obiekt Gsowy w okolicy położony w Łosiu przy skrzyżowaniu dróg Grójec- Piaseczno i Łoś – Tarczyn.
WŁosiu - Okazały budynek należący do GS Samopomoc Chłopska z siedzibą w Gołkowie © teich

Budynek ten ma znaczną kubaturę , która wynika z pomieszczenia w nim sklepu ( prawa część w parterze) oraz knajp ( lewa część parteru i piętro). O ile chodzi o samą knajpe to widziałem tu już chyba z 6 kolejnych ajentów, niestety wszyscy po kolei padali. I w chwili obecnej knajpa jest nieczynna. Natomiast od około 3 miesięcy znów pojawił się ajent w części handlowej. Jak widać na zdjęciu tym razem obiekt wyposażono w wąskie choć liczne okna, wejście jest po prawej w dobudowanym wiatrołapie. Sklep ma podjazd od frontu dla klientów oraz od tyłu dla dostawców. Z prawego boku jest niewidoczny na zdjęciu magazynek, chyba jednak nie jest on użytkowany. Oczywiście ze względu na wspólną wygodę dostawcy też zajeżdżają od frontu, sprzedający ma wszystkich wtedy na oku.. Przed i obok sklepu kilka parasoli do przysiądnięcia i kontemplacji napojów. Polecam jako miejsce odpoczynkowo zakupowe na trasie wędrówek rowerowych. Ma niestety jedną wadę ciągle są obecnie amatorzy browara i mamrota, na szczęście nie natarczywi.
Widoczne zdobienia na ścianie frontowej powstały podczas realizacji beznadziejnego serialu „Palce lizać” , którego sceny były kilkukrotnie kręcone zarówno wewnątrz jak i przed knajpą. Mają już ponad 10 lat i bledną, szkoda tworzą specyficzny smaczek tego lokalu..
Cztery obiekty , każdy inny , różniący się od tego z Muzealnej, ale poszukiwania drugiego takiego samego trwają.
  • DST 42.00km
  • Czas 01:47
  • VAVG 23.55km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Drewniany Targówek, Bródno, Pelcowizna

Tę wycieczkę miałem w planach przynajmniej od dwóch lat. Nigdy nie było po drodze, jednak niemiłe zdarzenie z 15 sierpnia spowodowało konieczność stawienia się w jednej ze stołecznych instytucji, której zawsze nie cierpiałem a teraz wręcz mam alergię. Przy okazji objechałem kilka łejpojntów i nieliczne pozostałości dawnej drewnianej zabudowy warszawskiego Targówka..
Pierwszy po drodze był łejpoint przy teatrze Kamienica, gdzie ku mojej skrywanej radości miałem okazję zobaczyć pana Emiliana Kamińskiego, eleganckiego człowieka ale twarz to miał jakby zakończył właśnie tydzień pijaństwa, krótki rzut oka na kapsle osi tramwaju stojącego na chodniku i jadę przez tunel trasy WZ i most Śląsko-Dąbrowski na Pragę. Pierwszy przystanek miał być przy Stalowej w miejscu , gdzie kiedyś były warsztaty wąskotorowej kolei jabłonowsko – karczewskiej i mareckiej, ale tak byłem pochłonięty pedałowaniem, że pierwszy fotostop wypadł przy drewniaku na Środkowej.
Ulica Środkowa 5- chyba ostatni drewniany budynek w zwartej zabudowie warszawskiej Pragi © teich

Tu kolega Surf był łaskaw umieścić łejpointa, niestety nie znalazłem go w opisywanym miejscu.
Potem kilkaset metrów i kolejny fotostop tym razem przy Rogatce Bródnowskiej. Znów poszukiwania kartki kodowej i znów nic.
Budynek rogatki bródnowskiej © teich

Kończę więc fotką rogatki i jadę na ulice Jana Młota do instytucji , której ze względu na alergię nabytą nawet nie będę tuytułował.
Oto i jej siedziba,
Oddział terenowy straży miejskiejna Jana Młota © teich

jeśli kto jest piromanem to polecam, nie będę płakał za nimi.. W Małopolsce ruch społeczny . tak np. sobie radzi z nadmiarem kagańców.:
Po ponad półtoragodzinnym pobycie w instytucji , której nazwy ze względu na nabytą alergię nie wymienię, wyszedłem lżejszy o 100 złotych polskich i z 1 punktem karnym,. Dla odreagowania natychmiast udałem się na drugą stronę torów kolejowych by sfocić kolejny drewniak.
I tu też nie znalazłem kodu łejpointowego.
Bezłejpojnty, a może źle szukałem? © teich

Jadę więc dalej , kolejny przystanek to drewniany kościół na cmentarzu bródnowskim ( bródzieńskim).
Drewniany kościół Vincentego A'Paulo na cmentarzu bródnowskim © teich

Kościół zamknięty na cztery spusty, mogę co najwyżej zrobić fotkę z zewnątrz. I tu tez był łejpoint, i nawet znalazłem kartkę kodową , ale była dla mnie bez okularów (gdzieś je wrzuciłem w czeluści plecaka po wizycie w instytucji , której nazwy ze względu na nabytą alergię nie wymienię) niestety nieczytelna. Aparat również źle ogniskował i tym razem musiałem zgłosić łejpointa bez kodu. I tu zakańczam kwestie związane z drewnianym Targówkiem dalej udaje się na koniec ulicy Wysockiego , w miejsce, gdzie kiedyś była pętla tramwajowa.
Tu kiedyś była pętla tramwajowa Pelcowizna © teich

Tego łejpojnta chciałem postawić od zawsze, ale jakoś nie było kiedy przyjechać. Teraz jestem ale bez kleju, więc szukam czegoś naturalnego. Znalazłem, zrobiłem parę fotek.
Ulica Wysockiego - Fragment starefo torowiska w bruku miejskim z zachowanymi słupami trakcyjnymi i przystankiem - okolice pętli tramwajowej na Pelcowiźnie © teich

i w drogę na dawne tereny kolejowe lokomotywowni Warszawa Praga. Przejazd przez mroczny tunel w osi ulicy Poborzańskiej jest ciekawym przeżyciem ,któremu towarzyszy uczucie lęku przed wpadnięciem w jakąś dziurę.
Tunel pod nieużywanym torowiskiem w osi ulicy Pobożańskiej, kiedyś prowadził fo lokomotywowni Warszawa Praga © teich

Wjazd z blasku dnia w mroczności powoduje niedowidzenie, trudno rozeznać czy asfalt czy dziura. Sam wiadukt jest w tej chwili bezużyteczny, linie podmiejskie i osobowe, które nimi wiodły zostały przy okazji modernizacji trasy na Gdańsk przerzucone w dawne tereny stacji towarowo rozrządowej.
Niestety lokomotywownia, i wieża wodna poszły w puch. Zostały po nich jedynie dziury w ziemi.
Po lokomotywowni i wieży wodnej pozostały jedynie dziury w ziemi © teich

Czas na odwrót bo zaczęła się pora wyprowadzania i puszczania luzem psów przez mieszkańców okolicznych bloków. Dalszy kierunek ulica Pożarowa.
W pewnym okresie życia korzystałem z tego przystanku przez miesiąc dwa razy dziennie to był rok 1987 , może 1988, wtedy była to ulica brukowana kamieniami, dziś wyłożona jest asfaltem..
Oj pozmieniało się pozmieniało- zniknęła zajezdnia Ikarusów i Berlietów na Pożarowej a pojawiła się na jej końcu jest nawet pętla autobusów miejskich.
Króciutki Solaris obsługujący linie 304- pętla stacja Warszawa Praga © teich

Dalej wchodzę na kładkę , która pod koniec lat 80 tych komunikowała Bródno, peron Warszawy Pragi i tereny Kolejowe od strony FSO (ulica Golędzinowska). Dziś chyba korzystają z niej jedynie pojedyncze osoby. Z kładki jedna fotka na peron:
Widok na przebudowany przystanek Warszawa Praga © teich

I jedna fotka na zdewastowany skład EZT, dość ciekawy bo jeszcze w starej wersji dostosowanej do wysokich peronów, które na tym kierunku były kiedyś jedynie do Nasielska.
Czt to EW 53? Na pewno jakiś EZT wysokoperonowy © teich

Czy to EW53? Sam nie wiem, nie pasuje mi to ,że ma za sterówką przedział służbowy , w EW 53 był on bardzo mały i zaraz były przedziały osobowe, z drewnianymi siedziskami. Jadąc wzdłuż Golędzinowskiej spotykam wagon CIX, który już wcześniej fotografował Oelka w trakcie objazdu Pelcowizny czy też terenów FSO.
Po drugiej stronie torów chciałem się przebić do łejpojnta ustawionego w miejscu upadku Liberatora, ale niestety jedyny kierunek słuszny to był z biegiem Golędzinowskiej do ronda Starzyńskiego , skąd już bez większego marudzenia ze względu na późną porę ruszyłem do domu
Zupełnie mokry od potu stawiłem się w nim o 20.08, zadowolony z ciekawej wycieczki.
  • DST 91.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 04:17
  • VAVG 21.25km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 sierpnia 2013

rodzinnie wiślana Warszawa

Kolejny wypad prawie całorodzinny do Warszawy. Tym razem przejechaliśmy się w dużej części po ulicach, które przemierzałem również ja po raz pierwszy na rowerze. W dużej mierze mieliśmy kierować się wzdłuż biegu Wisły po wałach, mostem Siekierkowskim i ścieżkami wzdłuż brzegu praskiego. Na całe szczęście pomimo zapowiadanej upalnej pogody nie padliśmy z wycieńczenia dzięki delikatnym chmurkom oraz miłemu wietrzykowi. Wystartowaliśmy z parkingu pod T. na Kabatach , a potem kierując się na wschód miałem ochotę zobaczyć pałac w Natolinie. Na ochocie się skończyło, bo choć trafiliśmy nawet na ulice nowoursynowską , która nas doprowadziła pod bramę wjazdową , to dalej ani kroku. Można i owszem w ramach wycieczki , na która należy się zapisywać gdzieś na jakiejś tam stronie. Inaczej nie ma mowy. Fotki tez nie będzie bo pałac chowa się za szpalerem drzew, poczekamy do października gdy zaczną one spadać, wtedy trzeba będzie zmobilizować się na kolejne odwiedziny.
By nie tracić bezowocnie czasu puściliśmy się po bruku w stronę Wilanowa, szczęśliwie droga wyprowadziła nas w sam środek Lemingowa i świątynię Opatrzności Bożej ciągle znajdująca się w budowie.
Nieukończone dzieło zakończonego żywota prymasa Józefa Glempa - świątynia Opatrzności Bożej © teich

Stąd przez betonową pustynię do samego Wilanowa.
Pałacu nie zwiedzaliśmy , ogrodów , tez nie , zbyt gorąco i zbyt wiele ludzi, szczególnie ,że młodzież była tu już w ramach wycieczek szkolnych.
Rzut oka na pałac wilanowski- Mekka niedzielnych turystów © teich

I taki mały detal pod nogami- pokrywa studzienki w odlaną w żeliwie nazwą pałacu wilanowskiego © teich

Cofamy się zatem do Vogla , która to ulicą kierujemy się ku Wiśle. Wał osiągamy na wylocie ulicy Zaściankowej. Po drodze jesteśmy zdumieni zabudową jednorodzinną tej okolicy. Dom na domie. Cóż ludzie ludziom zgotowali ten los.
Wał Zawadowski - nadwiślańska cyklostrada © teich

Podróż po wale w kierunku początkowo kominów Siekierkowskiej elektrociepłowni a potem pylonów Mostu Siekierkowskiego to czysta frajda. Z obu stron zieleń, czasami przebłyskuje woda Wisły,, musimy jedynie uważać na rozpędzonych rowerzystów , którzy gnają co sił w nogach nie wiadomo gdzie. Niektórzy mają nawet słuchawki na uszach. Ciekawe co pozostaje w ich głowie po takim „spacerze”?
Koroną wału osiągamy w końcu węzeł dróg rowerowych przy najbardziej południowym moście stolicy.
Węzeł szlaków rowerowych pod lewobrzeżnym przyczółkiem mostu siekierkowskiego © teich
Krótka operatywka , którą stronę mostu forsować Wisłe. Wybraliśmy północna by móc rzucić okiem na oddalone „city” .
Na moście siekierkowskim © teich

Warszawskie city za mgłą © teich

Przy prawym brzegu nawet jakieś „wodogrzmoty Mickiewicza”
Coś znajduje swój koniec w Wiśle, obok wędkarz szukający swego szczęścia w połowach © teich

Dalsza podróż rowerem po ścieżce rowerowej a potem po chodnikach wzdłuż Wału Miedzeszyńskiego. O ile na Wale Zawadowskim zasłuchani w mp3 pędzący rowerzyści wzbudzali jedynie uśmiech pobłażania, ale ci sami po drugiej stronie Wisły zaczęli mnie irytować, a w miejscach gdzie robi się wąsko i dodatkowo pojawiają się barierki od strony szosy zaczęło być niebezpiecznie. Myślałem nawet o przyblokowaniu jednego , ale wyłożę głupka a będę odpowiadał jak za normalnego. Kiepski deal.
Po drodze chwilka wytchnienia na pojenie się . Jako dodatkowa atrakcja spojrzenie na plażowiczów na basenie na wysokości Saskiej Kępy.
Basen pod chmurką na Saskiej Kępie, w wodzie raczej luźno © teich

Stąd już tylko rzut beretem do plaży nad Wisła pod Poniatoszczakiem.
Po krótkim oczekiwaniu pakujemy się na prom, który wiezie nas na drugą stronę.
Na promie mieści się 12 osób, i tyle jest miejsc w stojaku na rowery © teich

To moje pierwsze pływanie po Wiśle warszawskiej.
A prom jest za darmochę.
Potem już bez historii przez Ludną, Książęca , Mokotowską Pole Mokotowskie, Aleje, Narbutta i Wołoską do Galerii M na posiłek.. Potem jeszcze krótko na Południowy skąd podwózką metrem na Kabaty.
  • DST 33.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 03:26
  • VAVG 9.61km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Grand
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl