Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2024
Dystans całkowity: | 317.20 km (w terenie 22.90 km; 7.22%) |
Czas w ruchu: | 15:05 |
Średnia prędkość: | 13.87 km/h |
Maksymalna prędkość: | 36.00 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 169 (94 %) |
Maks. tętno średnie: | 125 (69 %) |
Suma kalorii: | 3433 kcal |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 39.65 km i 2h 09m |
Więcej statystyk |
Środa, 27 marca 2024
Kategoria znasz li ten kraj
Kolejna wizyta w Łódzkim- wiejskie gminy powiatu tomaszowskiego
Taką pracę w terenie to ja lubię. O godzinie 13 było po
wszystkim, więc będąc przewidującym wziąłem ze sobą rower by przejechać się po
okolicach Tomaszowa Mazowieckiego. Głównym celem była Lubochnia, w której
sylwetka kościoła zawsze mnie fascynowała, gdy pokonywałem trasę katowicką
jeszcze przed jej modernizacją do standardu ekspresówki. Kółko rozpocząłem od
miejscowości Czerniewice, gdzie pod drewnianym kościołem św. Andrzeja pozostawiłem samochód, by dalej udać się w
kierunku Lubochni, Ujazdu skąd miałem zaplanowany powrót przez Budziszewice i
Żelechlinek.
Drewniany kościół św. Andrzeja w Czerniewicach © teich
Trasa wycieczki prowadziła generalnie po Wysoczyźnie Rawskiej ( część makroregionu Wzniesienia Południowomazowieckiej), którą charakterystyczną cechą jest dosyć monotonna płaska powierzchnia, ale należy pamiętać ,że również tutaj występują wzgórza morenowe, które jak miało się okazać w trakcie powrotu dały mi , nieprzystosowanemu do podjazdów sporą dawkę wysiłku.
© teich
Pierwszy odcinek do Lubochni niekłopotliwy w jeździe, kłopotliwy w towarzystwie ekspresówki, której huk odbijający się od ściany lasu skutecznie zagłuszał świergoczące ptaki pobudzone wiosną.
Sama Lubochnia okazała się zadbaną wsią o dużych ambicjach, tak okazałego i reprezentacyjnego ośrodka kultury jeszcze na wsi nie widziałem, a kościół niestety mnie rozczarował. Mimo ,że był otwarty to wejście do przedsionka bocznego nie dawało najmniejszego wglądu na ołtarz i nawę główną.
Lubochnia po lewej kościół pw. Wniebowzięcia NMP, po prawej gminny ośrodek kultury © teich
Z Lubochni mało uciążliwy przelot do Ujazdu. W którym wpadam prosto do miejskiego parku. Miejskiego, bo Ujazd odzyskał prawa miejskie w 2023 roku po tym jak został pozbawiony ich w ramach represji po powstaniu styczniowym. Obszar parku i znajdujący sie w nim dwór są własnością prywatną ,ale trzeba powiedzieć, że mimo to park został udostępniony mieszkańcom bez najmniejszych ograniczeń.
Neorenesansowy dwór w Ujeździe. Trwa remont i obiekt niedostępny, ale prywatny właściciel udostępnia za darmo teren parku © teich
Z parku bardzo blisko do miejscowego kościoła. Zresztą tu jest wszędzie blisko, bo miasteczko maluśkie.
Ujazd - kościół pw. św. Wojciecha © teich
Z Ujazdu niejako zaczynam powrót w kierunku Czerniewic, choć tak naprawdę to przede mną jeszcze druga większa "połowa" drogi, która okazuje sie prowadzić pod wiatr . Z Ujazdu zaledwie kilometr do Osiedla Niewiadów, do którego prowadzi ścieżka rowerowa po chodniku z kostki bauma. Oczywiście darowałem sobie jazdę taką "drogą", i w nagrodę trafiło mi się dwóch klaksonowych poganiaczy. Taki mamy klimat.
Osiedle Niewiadów, mojemu pokoleni nazwa tej miejscowości jest znana dzięki producentowi przyczep kempingowych . © teich
Kolejnym przystankiem miały być Budziszewice, będące siedzibą jednej z mniejszych gmin w Polsce.
Kościół pw. Przemienienia Pańskiego w Budziszewicach- otwarty , ale trwała msza pogrzebowa © teich
W zasadzie poza kościołem nie było przy czym się zatrzymać więc od razu ruszyłem w drogę do obiektu oznaczającego na mapie dwór lub pałac. I to był strzał w dziesiątkę. Dawno nie widziałem tak zadbanego i uroczego dworku jak ten w Węgrzynowicach
Pięknej urody dworek w Węgrzynowicach © teich
Stąd ruszyłem ku gminie Żelechlinek , niestety im bliżej Rawy Mazowieckiej tym coraz gorsze asfalty, które do tej pory były bardzo dobre.
Żelechlinek powitał mnie imponującym skate parkiem , w którym umieszczono figurę świętego Ambrożego , z daleka pomylonego przeze mnie początkowo ze świętym Mikołajem a potem ze świętym Izydorem.
Święty Ambroży patron pszczelarzy ze skateparku w Żelechlinku © teich
W Żelechlinku krótki postój przy kościele( oczywiście zamknięty)....
Kościół pw. św. Bartłomieja w Żelechlinku- niestety zamknięty © teich
Urząd gminy w Żelechlinku © teich
i ruszamy w ostatni etap powrotu czyli walkę z wiatrem podjazdami, dziurami w asfalcie, a może raczej z asfaltem w dziurach.
Z Żelechlinka do Czerniewic- pod frontalny wiatr, z podjazdami wysoczyzny rawskiej, z kiepskimi asfaltami © teich
I ten kawałek ok 12 km był dla mnie wyjątkowo wyczerpujący, dość powiedzieć, że gdy zatrzymywałem się na przerwy nawadniające miałem lekkie zawroty głowy, co mi się jeszcze nigdy nie zdarzało .
Nie mniej gdy w końcu dojechałem do drewnianego młyna w Studziankach poczułem ,że już jestem na miejscu, co mnie uskrzydliło.
Młynówka i drewniany młyn na Krzemionce W Studziankach © teich
Dalsze klika minut jazdy już było zwykłą przyjemnością wobec nadchodzącego odpoczynku i posiłku.
Reasumując po raz kolejny Łódzkie utwierdziło mnie w tym ,że ta kraina ma swój czar i piękno.
Drewniany kościół św. Andrzeja w Czerniewicach © teich
Trasa wycieczki prowadziła generalnie po Wysoczyźnie Rawskiej ( część makroregionu Wzniesienia Południowomazowieckiej), którą charakterystyczną cechą jest dosyć monotonna płaska powierzchnia, ale należy pamiętać ,że również tutaj występują wzgórza morenowe, które jak miało się okazać w trakcie powrotu dały mi , nieprzystosowanemu do podjazdów sporą dawkę wysiłku.
© teich
Pierwszy odcinek do Lubochni niekłopotliwy w jeździe, kłopotliwy w towarzystwie ekspresówki, której huk odbijający się od ściany lasu skutecznie zagłuszał świergoczące ptaki pobudzone wiosną.
Sama Lubochnia okazała się zadbaną wsią o dużych ambicjach, tak okazałego i reprezentacyjnego ośrodka kultury jeszcze na wsi nie widziałem, a kościół niestety mnie rozczarował. Mimo ,że był otwarty to wejście do przedsionka bocznego nie dawało najmniejszego wglądu na ołtarz i nawę główną.
Lubochnia po lewej kościół pw. Wniebowzięcia NMP, po prawej gminny ośrodek kultury © teich
Z Lubochni mało uciążliwy przelot do Ujazdu. W którym wpadam prosto do miejskiego parku. Miejskiego, bo Ujazd odzyskał prawa miejskie w 2023 roku po tym jak został pozbawiony ich w ramach represji po powstaniu styczniowym. Obszar parku i znajdujący sie w nim dwór są własnością prywatną ,ale trzeba powiedzieć, że mimo to park został udostępniony mieszkańcom bez najmniejszych ograniczeń.
Neorenesansowy dwór w Ujeździe. Trwa remont i obiekt niedostępny, ale prywatny właściciel udostępnia za darmo teren parku © teich
Z parku bardzo blisko do miejscowego kościoła. Zresztą tu jest wszędzie blisko, bo miasteczko maluśkie.
Ujazd - kościół pw. św. Wojciecha © teich
Z Ujazdu niejako zaczynam powrót w kierunku Czerniewic, choć tak naprawdę to przede mną jeszcze druga większa "połowa" drogi, która okazuje sie prowadzić pod wiatr . Z Ujazdu zaledwie kilometr do Osiedla Niewiadów, do którego prowadzi ścieżka rowerowa po chodniku z kostki bauma. Oczywiście darowałem sobie jazdę taką "drogą", i w nagrodę trafiło mi się dwóch klaksonowych poganiaczy. Taki mamy klimat.
Osiedle Niewiadów, mojemu pokoleni nazwa tej miejscowości jest znana dzięki producentowi przyczep kempingowych . © teich
Kolejnym przystankiem miały być Budziszewice, będące siedzibą jednej z mniejszych gmin w Polsce.
Kościół pw. Przemienienia Pańskiego w Budziszewicach- otwarty , ale trwała msza pogrzebowa © teich
W zasadzie poza kościołem nie było przy czym się zatrzymać więc od razu ruszyłem w drogę do obiektu oznaczającego na mapie dwór lub pałac. I to był strzał w dziesiątkę. Dawno nie widziałem tak zadbanego i uroczego dworku jak ten w Węgrzynowicach
Pięknej urody dworek w Węgrzynowicach © teich
Stąd ruszyłem ku gminie Żelechlinek , niestety im bliżej Rawy Mazowieckiej tym coraz gorsze asfalty, które do tej pory były bardzo dobre.
Żelechlinek powitał mnie imponującym skate parkiem , w którym umieszczono figurę świętego Ambrożego , z daleka pomylonego przeze mnie początkowo ze świętym Mikołajem a potem ze świętym Izydorem.
Święty Ambroży patron pszczelarzy ze skateparku w Żelechlinku © teich
W Żelechlinku krótki postój przy kościele( oczywiście zamknięty)....
Kościół pw. św. Bartłomieja w Żelechlinku- niestety zamknięty © teich
Urząd gminy w Żelechlinku © teich
i ruszamy w ostatni etap powrotu czyli walkę z wiatrem podjazdami, dziurami w asfalcie, a może raczej z asfaltem w dziurach.
Z Żelechlinka do Czerniewic- pod frontalny wiatr, z podjazdami wysoczyzny rawskiej, z kiepskimi asfaltami © teich
I ten kawałek ok 12 km był dla mnie wyjątkowo wyczerpujący, dość powiedzieć, że gdy zatrzymywałem się na przerwy nawadniające miałem lekkie zawroty głowy, co mi się jeszcze nigdy nie zdarzało .
Nie mniej gdy w końcu dojechałem do drewnianego młyna w Studziankach poczułem ,że już jestem na miejscu, co mnie uskrzydliło.
Młynówka i drewniany młyn na Krzemionce W Studziankach © teich
Dalsze klika minut jazdy już było zwykłą przyjemnością wobec nadchodzącego odpoczynku i posiłku.
Reasumując po raz kolejny Łódzkie utwierdziło mnie w tym ,że ta kraina ma swój czar i piękno.
- DST 53.00km
- Czas 02:58
- VAVG 17.87km/h
- VMAX 36.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- HRmax 169 ( 94%)
- HRavg 125
- Kalorie 734kcal
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 22 marca 2024
Nocna Rowerowa Droga Krzyżowa
Niestety pokonałem tylko siedem stacji drogi krzyżowej, w drodze do ósmej stacji w kościele w Zielonce padła mi dokładnie pod kościołem św. Trójcy w Ząbkach bateria w komórce a tym samym nawigacja z mapą pielgrzymki i z tekstami rozważań . Chwilę czekałem , czy nie nadjedzie ktoś kolejny , by mnie dalej poprowadził, ale po przerwie na popitkę i słodycze nikt nie podjechał. A że nie znałem terenów Ząbek, Zielonki i dalszych musiałem się wycofać, kierując się na oświetlone warszawskie drapacze chmur i na dworzec Gdański , gdzie byłem 2 minuty przed odjazdem ostatniej kolejki S4 do Piaseczna. Z Piaseczna do domu wracałem już w rzęsistym deszczu, ale co mnie zaskoczyło spotkałem kilku pątników pokonujących pieszo drogę krzyżową (pierwsza w nocy!), Pierwszy w lecie pęcherskim jeszcze był przeze mnie nie rozpoznany, ot myślałem ,że mocno zapóźniony piechur, ale w Bogatkach spotkałem kolejną parę, a oświetlenie uliczne pozwoliło dostrzec, że niosą krzyż, kolejny pątnik spotkany był przeze mnie idący skrajem drogi przez las bogacki, kolejny modlił się na przystanku w Łosiu. A to wszystko w padającym deszczu i około 1 w nocy.
Stacja pierwsza- kościół w Raszynie Rybiu © teich
Stacja druga- kościół w Gołąbkach © teich
Stacja trzecia kościół w Latchorzewie © teich
Stacja piąta- kościół w Nowodworach © teich
Stacja siódma- kościół drewniany na Głębockiej © teich
Stacja pierwsza- kościół w Raszynie Rybiu © teich
Stacja druga- kościół w Gołąbkach © teich
Stacja trzecia kościół w Latchorzewie © teich
Stacja piąta- kościół w Nowodworach © teich
Stacja siódma- kościół drewniany na Głębockiej © teich
- DST 108.00km
- Teren 2.00km
- Sprzęt szatyn Romek
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 15 marca 2024
Na nabożeństwo drogi krzyżowej
To już 5 droga krzyżowa w tym poście. Kolejna mam nadzieję będzie na rowerze, po nocy, po Warszawie.
Wielkopostne klimaty. Kościół w Złotokłosie © teich
Wielkopostne klimaty. Kościół w Złotokłosie © teich
- DST 14.20km
- Czas 00:51
- VAVG 16.71km/h
- VMAX 28.00km/h
- Temperatura 7.0°C
- HRavg 115 ( 64%)
- Kalorie 171kcal
- Sprzęt szatyn Romek
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 14 marca 2024
Trochę odpracowo
pierwszy raz w tym sezonie przejechałem się rowerem miejskim od pętli Sadyba do najdalszego punktu na Puławskiej u zbiegu z Karczunkowską.
- DST 11.00km
- Czas 00:41
- VAVG 16.10km/h
- Temperatura 7.0°C
- HRavg 125 ( 69%)
- Kalorie 144kcal
- Sprzęt Pożyczak
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 marca 2024
Kategoria znasz li ten kraj
Po nieznanej bliskiej okolicy
Pogoń kolegi Yurka za kolejnymi kwadratami uświadomiła mi ,że jest w najbliższej okolicy kawałek terenu gdzie nie zapuszczałem się jeszcze nigdy. Wykorzystując, że na mszy byłem na 7.30 okazało się , że przede mną kawałek czasu na realizację małego zamierzenia krajoznawczego. Chodziło mi głównie o dotarcie do Głuchowa gdzie podobno jest jakiś pałac. Podobno, bo ani wikimapia , ani google maps nie pokazują takiego obiektu, a jedynie park podworski. Ja o nim słyszałem z trzecich ust, ale w książce Piotra i Marcina libickich "Dwory i pałace wiejskie na Mazowszu" jest o nim wzmianka. więc dziś była odpowiednie pora (drzewa i krzaki jeszcze bezlistne) i pogoda by udać się w teren na rozpoznanie. Przy okazji przejechać przez parę wsi, w których nigdy nie byłem przejazdem.
Bobrza robota © teich
Kierując się na Głuchów konieczne jest pokonanie trasy s7, na szczęście nieopodal wyjazdu z bocznej drogi wiejskiej była widoczna konstrukcja kładki.
Kładka pieszo rowerowa nad S7, ale nie tak spektakularna jak ta z gminy Nieporęt nad Kanałem Żerańskim © teich
Nachylenie podjazdów okazało się być mniej wymagające niż podjazd z Wilanowa na Ursynów ulicą Orszady.
Jakie było moje zaskoczenie,że po drugiej stronie znalazłem się na Podolu. Normalnie w najśmielszych snach, że ja, dziś , tak daleko...
Byłem na Podolu © teich
Nawet nie pokonałem kilometra gdy dojechałem do Głuchowa, a potężne ogrodzenie wskazywało gdzie ewentualnie szukać dworu/pałacu. Nie było to zbyt trudne, gdyż od strony mojego dojazdu bryła opuszczonego budynku była dobrze widoczna za drzewami.
Pałac w Głuchowie k. Grójca © teich
Już we wspomnianej książce autorzy opisując stan budynku określili go jako zarzucony remont, od 10 lat nic się nie zmieniło poza tym, że pałac niszczeje coraz bardziej.
Właściciele pałacu mieli z drugiej strony znacznie ciekawszy widok, gdyż od południa poniżej pałacu płynie Jeziorka , na której stworzono liczne stawy.
Jaz na Jeziorce w Głuchowie © teich
Z Głuchowa skierowałem się do znanej mi już miejscowości Worów, by tam trafić na zakończenie mszy i móc zajrzeć do kościoła.
Worów w tle kościół pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa © teich
Kośiół w Worowie © teich
Głaz upamiętniający ofiary z okolicznych wsi z okresu kampanii z Bolszewikami, po lewej trochę w głębi Jan Nepomucen © teich
Wnętrze kościoła w Worowie © teich
Udało mi się nawet uzyskać pieczątkę kościoła do książeczki Kolarskiej Odznaki Pielgrzymiej.
Z Worowa już tylko kilometr do Zalesia, gdzie chciałem zrobić fotkę tamtejszemu dworowi uroczo położonemu nad niewielkim ciekiem Molnicą, który tworzy przed dworem sztuczne rozlewisko.
Dwór w Zalesiu k. Grójca © teich
Dwór będzie praktycznie niewidoczny od chwili gdy pojawią się liście aż do ich spadnięcia z gałęzi, więc to był ostatni dzwonek przed wybuchem wiosny by przyjrzeć się tej prostej klasycystycznej w formie budowli.
Z Zalesia wycof do domu przez dawną giełdę w Słomczynie. , ten nie żył na przełomie wieków.. Kto nie był na tej giełdzie i nie poznał tej atmosfery nagłośnienia jak z jarmarku i zapachów grillowanych kiełbas, kaszanek, karkówek. Dziś giełda to już zanikający relikt epoki bazarowej, który częściowo przejął handlarzy z Jarmarku Europa. Handel samochodami chyba zanikł. Chyba, bo ja zjawiłem się już o porze gdy ostatni maruderzy pakowali się do swoich dostawczaków. Chulał jedynie wiatrz przemieszczając puste kartony i śmieci.
Teren giełdy w Słomczynie. Wspominając Sonety Krymskie można rzec- Jedźmy nikt nie woła © teich
W Prażmowie jeszcze jeden fotostop- ku mojemu zaskoczeniu okazuje się, że gmina we współpracy (?) z powiatem wzięły się za remont pustostanu dawnego dworu Ryxów, który niszczał od czasu gdy wyniosła się z niego już bodaj z 15 lat temu miejscowa przychodnia zdrowia. A już byłem pełen obaw, że ten dwór w końcu straci dach, potem zostanie zdewastowany wewnątrz a potem spłonie i tak zginie kolejny zabytek Mazowsza
Coś dobrego dzieje się przy prażmowskim dworze. © teich
Bobrza robota © teich
Kierując się na Głuchów konieczne jest pokonanie trasy s7, na szczęście nieopodal wyjazdu z bocznej drogi wiejskiej była widoczna konstrukcja kładki.
Kładka pieszo rowerowa nad S7, ale nie tak spektakularna jak ta z gminy Nieporęt nad Kanałem Żerańskim © teich
Nachylenie podjazdów okazało się być mniej wymagające niż podjazd z Wilanowa na Ursynów ulicą Orszady.
Jakie było moje zaskoczenie,że po drugiej stronie znalazłem się na Podolu. Normalnie w najśmielszych snach, że ja, dziś , tak daleko...
Byłem na Podolu © teich
Nawet nie pokonałem kilometra gdy dojechałem do Głuchowa, a potężne ogrodzenie wskazywało gdzie ewentualnie szukać dworu/pałacu. Nie było to zbyt trudne, gdyż od strony mojego dojazdu bryła opuszczonego budynku była dobrze widoczna za drzewami.
Pałac w Głuchowie k. Grójca © teich
Już we wspomnianej książce autorzy opisując stan budynku określili go jako zarzucony remont, od 10 lat nic się nie zmieniło poza tym, że pałac niszczeje coraz bardziej.
Właściciele pałacu mieli z drugiej strony znacznie ciekawszy widok, gdyż od południa poniżej pałacu płynie Jeziorka , na której stworzono liczne stawy.
Jaz na Jeziorce w Głuchowie © teich
Z Głuchowa skierowałem się do znanej mi już miejscowości Worów, by tam trafić na zakończenie mszy i móc zajrzeć do kościoła.
Worów w tle kościół pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa © teich
Kośiół w Worowie © teich
Głaz upamiętniający ofiary z okolicznych wsi z okresu kampanii z Bolszewikami, po lewej trochę w głębi Jan Nepomucen © teich
Wnętrze kościoła w Worowie © teich
Udało mi się nawet uzyskać pieczątkę kościoła do książeczki Kolarskiej Odznaki Pielgrzymiej.
Z Worowa już tylko kilometr do Zalesia, gdzie chciałem zrobić fotkę tamtejszemu dworowi uroczo położonemu nad niewielkim ciekiem Molnicą, który tworzy przed dworem sztuczne rozlewisko.
Dwór w Zalesiu k. Grójca © teich
Dwór będzie praktycznie niewidoczny od chwili gdy pojawią się liście aż do ich spadnięcia z gałęzi, więc to był ostatni dzwonek przed wybuchem wiosny by przyjrzeć się tej prostej klasycystycznej w formie budowli.
Z Zalesia wycof do domu przez dawną giełdę w Słomczynie. , ten nie żył na przełomie wieków.. Kto nie był na tej giełdzie i nie poznał tej atmosfery nagłośnienia jak z jarmarku i zapachów grillowanych kiełbas, kaszanek, karkówek. Dziś giełda to już zanikający relikt epoki bazarowej, który częściowo przejął handlarzy z Jarmarku Europa. Handel samochodami chyba zanikł. Chyba, bo ja zjawiłem się już o porze gdy ostatni maruderzy pakowali się do swoich dostawczaków. Chulał jedynie wiatrz przemieszczając puste kartony i śmieci.
Teren giełdy w Słomczynie. Wspominając Sonety Krymskie można rzec- Jedźmy nikt nie woła © teich
W Prażmowie jeszcze jeden fotostop- ku mojemu zaskoczeniu okazuje się, że gmina we współpracy (?) z powiatem wzięły się za remont pustostanu dawnego dworu Ryxów, który niszczał od czasu gdy wyniosła się z niego już bodaj z 15 lat temu miejscowa przychodnia zdrowia. A już byłem pełen obaw, że ten dwór w końcu straci dach, potem zostanie zdewastowany wewnątrz a potem spłonie i tak zginie kolejny zabytek Mazowsza
Coś dobrego dzieje się przy prażmowskim dworze. © teich
- DST 47.50km
- Teren 6.00km
- Czas 03:01
- VAVG 15.75km/h
- VMAX 30.00km/h
- Temperatura 7.0°C
- HRmax 157 ( 87%)
- Kalorie 797kcal
- Sprzęt szatyn Romek
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 6 marca 2024
Do i odpracowo
Z pracy wyszedłem dużo wcześniej. Jako chłopski syn nie mogę być obojętny wobec lewackich pomysłów na urządzenie świata.
i hutnicy © teich
i lesnicy © teich
i górnicy © teich
i portowcy © teich
i rolnicy © teich
zgodnie , w spokoju, bez wulgaryzmów, bez pijaństwa, bez agresji © teich
i hutnicy © teich
i lesnicy © teich
i górnicy © teich
i portowcy © teich
i rolnicy © teich
zgodnie , w spokoju, bez wulgaryzmów, bez pijaństwa, bez agresji © teich
- DST 31.20km
- Czas 03:39
- VAVG 8.55km/h
- VMAX 26.00km/h
- Temperatura 4.0°C
- HRmax 150 ( 83%)
- HRavg 119 ( 66%)
- Kalorie 790kcal
- Sprzęt szatyn Romek
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 marca 2024
Kategoria znasz li ten kraj
Ujście Tarczynki - na rozpoczęcie sezonu rowerowego.
Tradycyjnie sobota stała pod znakiem prac domowych więc tylko z zazdrością patrzyłem idąc do sklepu na kolejnych kolarzy mknących droga 722. Niestety okazało się ,że w sobotę nie było czasu wyrwać się nawet na klika kilometrów po lesie. Ale za to niedziela, będzie dla nas nucił mój rower gdy obmywałem go z błota i smarowałem łańcuch . I tak się stało. W niedzielę nie mogłem już zwlekać z wyjazdem na łono przyrody, takiej dzikiej i pierwotnej. A jak dzika i pierwotna niczym Puszcza Białowieska czy Kampinoska to koniecznie moczary przy ujściu Tarczynki do Jeziorki.
Tarczynka to w zasadzie niewielki potok, raz węższy raz szerszy, ale przez długie lata mający złą sławę, gdyż do niego spuszczane były prosto z fabryki Grabka syfy , skutecznie zabijające tą rzeczkę. A Grabka kto dziś pamięta i jego koronny przekręt, że jako jedyny dzięki panu Balcerowiczowi mógł sprzedawać na polskim rynku żelatynę?
Był pierwowzorem granego przez Andrzeja Grabowskiego biznesmena Romana Kilińskiego z "Kariery Nikosia Dyzmy".
Ale dosyć o 10 muzie i polityce. Pora wypuścić się w teren i rozkoszować się moczarem , który na razie jest dostępny bez towarzystwa komarów i innych owadów.
Po drodze do Tarczynki- stary krzyż powstańczy zdublowany został przez nowy stalowy o stylistyce brzozowej © teich
Relikty przedwojennego młyna na Tarczynce, kolega Surf wyjawił na światło dzienne ten obiekt definiując do w waypointgame. © teich
Dolina Tarczynki © teich
Piękne piaszczyste dno Tarczynki, niestety żeremie będące w ubiegły, roku zniosła woda. © teich
Droga do ujścia wcale nie jest łatwa do pokonania rowerem © teich
Bystrze na Tarczynce, szum opadającej wody słychać z kilkunastu metrów © teich
Moje ulubione miejsce biwakowe na wydmie pod świerkami .... © teich
.... i widok z wydmy na Tarczynkę © teich
Tak Tarczynka kończy swój bieg w Jeziorce © teich
Ostatnie metry Tarczynki © teich
Jeszcze jedna żeremia opuszczona przez bobry i zniszczona przez wodę © teich
Ktoś oprócz mnie poznał walory tego odludzia. Tego szałasu nie było w ubiegłym roku © teich
I Tarczynka koło szałasu. Woda czysta, dno bez mułu. © teich
Jeziorka wzbogacona o wody Tarczynki zmierza dalej ku spotkaniu z Wisłą © teich
Tarczynka to w zasadzie niewielki potok, raz węższy raz szerszy, ale przez długie lata mający złą sławę, gdyż do niego spuszczane były prosto z fabryki Grabka syfy , skutecznie zabijające tą rzeczkę. A Grabka kto dziś pamięta i jego koronny przekręt, że jako jedyny dzięki panu Balcerowiczowi mógł sprzedawać na polskim rynku żelatynę?
Był pierwowzorem granego przez Andrzeja Grabowskiego biznesmena Romana Kilińskiego z "Kariery Nikosia Dyzmy".
Ale dosyć o 10 muzie i polityce. Pora wypuścić się w teren i rozkoszować się moczarem , który na razie jest dostępny bez towarzystwa komarów i innych owadów.
Po drodze do Tarczynki- stary krzyż powstańczy zdublowany został przez nowy stalowy o stylistyce brzozowej © teich
Relikty przedwojennego młyna na Tarczynce, kolega Surf wyjawił na światło dzienne ten obiekt definiując do w waypointgame. © teich
Dolina Tarczynki © teich
Piękne piaszczyste dno Tarczynki, niestety żeremie będące w ubiegły, roku zniosła woda. © teich
Droga do ujścia wcale nie jest łatwa do pokonania rowerem © teich
Bystrze na Tarczynce, szum opadającej wody słychać z kilkunastu metrów © teich
Moje ulubione miejsce biwakowe na wydmie pod świerkami .... © teich
.... i widok z wydmy na Tarczynkę © teich
Tak Tarczynka kończy swój bieg w Jeziorce © teich
Ostatnie metry Tarczynki © teich
Jeszcze jedna żeremia opuszczona przez bobry i zniszczona przez wodę © teich
Ktoś oprócz mnie poznał walory tego odludzia. Tego szałasu nie było w ubiegłym roku © teich
I Tarczynka koło szałasu. Woda czysta, dno bez mułu. © teich
Jeziorka wzbogacona o wody Tarczynki zmierza dalej ku spotkaniu z Wisłą © teich
- DST 20.90km
- Teren 14.90km
- Czas 02:01
- VAVG 10.36km/h
- VMAX 26.00km/h
- Temperatura 8.0°C
- Kalorie 371kcal
- Sprzęt szatyn Romek
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 1 marca 2024
Odpracowo przez Drogę Krzyżową
To już trzecia Droga Krzyżowa w tym poście., niestety spory, zimny wiatr spowodował, że uczestniczyłem dopiero od czwartej stacji. Bardzo, bardzo dużo osób na nabożeństwie i dzieci przedkomunijnych i młodzieży przed bierzmowaniem i osoby celebrujące pierwszy piątek miesiąca. Wczoraj wystartował również kolejny sezon roweru miejskiego, ale nikogo nie spotkałem na takim wehikule.
Wielkopostne klimaty -Głosków © teich
Wielkopostne klimaty -Głosków © teich
- DST 31.40km
- Czas 01:54
- VAVG 16.53km/h
- VMAX 27.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- Kalorie 426kcal
- Sprzęt szatyn Romek
- Aktywność Jazda na rowerze