Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2022
Dystans całkowity: | 287.80 km (w terenie 25.00 km; 8.69%) |
Czas w ruchu: | 12:01 |
Średnia prędkość: | 17.75 km/h |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 35.98 km i 3h 00m |
Więcej statystyk |
Piątek, 30 września 2022
Mokro lub baardzo mokro
Pogoda nie rozpieszczała dzisiaj, choć prognozy w tv pokazywały nieuchronnie, że ma padać. Przez 2 dni się nie sprawdzały , aż w końcu opady dotarły nad Wyspę Sobieszewską. W przerwie pomiędzy deszczami grzybobranie , całkiem zresztą obiecujące i krótka wycieczka z wycofem z powody kolejnej wykraplającej się chmury.
Zachodzące słońce uśmiechnęło się do nas pomiędzy powała chmur i płaszczyzną ziemi - widok z mostu na Wiśle Martwej © teich
Zmierzch na plaży © teich
Kolory wieczornego nieba © teich
Zachodzące słońce uśmiechnęło się do nas pomiędzy powała chmur i płaszczyzną ziemi - widok z mostu na Wiśle Martwej © teich
Zmierzch na plaży © teich
Kolory wieczornego nieba © teich
- DST 5.00km
- Teren 1.00km
- Temperatura 13.0°C
- Sprzęt Pożyczak
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 września 2022
Kategoria znasz li ten kraj
Do centrum Gdańska
Po wczorajszej jeździe po Wyspie Sobieszewskiej dziś wypuściliśmy się do centrum Gdańska. Wśród atrakcji oprócz wizyty na Długim Targu, równie długim Długim Pobrzeżu, Ołowiance i Wyspie Spichrzów skorzystaliśmy z odwiedzenia Muzeum Ratusza Głównego Miasta Gdańska. Bardzo ładne wystroje niektórych pomieszczeń, śmiechu wart ołtarzyk Adamowicza i jawnie stronnicza wystawa czasowa o biednych Niemcach gdańskich całkowicie zaspokoiły moją ciekawość odwiedzenia kolejnych muzeów.
Takie Żuławy znam z dzieciństwa i młodości © teich
Nie korzystaliśmy ze skrótów, trzymaliśmy się asfaltowej ścieżki dla rowerów wytyczonej obok drogi nr 501 © teich
Być w Gdańsku i nie widzieć Neptuna to jak być w Brukseli ni nie zobaczyć siusiającego chłopca © teich
Długi Targ, takie gdańskie Krupówki © teich
Takie Żuławy znam z dzieciństwa i młodości © teich
Nie korzystaliśmy ze skrótów, trzymaliśmy się asfaltowej ścieżki dla rowerów wytyczonej obok drogi nr 501 © teich
Być w Gdańsku i nie widzieć Neptuna to jak być w Brukseli ni nie zobaczyć siusiającego chłopca © teich
Długi Targ, takie gdańskie Krupówki © teich
- DST 40.50km
- Teren 6.00km
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Pożyczak
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 września 2022
Kategoria znasz li ten kraj
Na koniec Wisły
Jednym z naprawdę wyjątkowych miejsc na wschód od Gdańska jest rezerwat Mewia Łacha i przyległy do niego ujściowy odcinek Wisły, korzystając z pięknej słonecznej pogody ruszyliśmy odwiedzić obydwa miejsca poruszając się szlakiem niebieskim , który wyznakowuje pętlę dookoła Wyspy Sobieszewskiej. Jego przebieg jest bardzo dogodny i jeśli nie prowadzi techniczną drogą leśną to prowadzi duktem , ścieżką asfaltową lub ulicą o znikomym ( we wrześniu) ruchu samochodów.
Niebieski szlak pieszy i niebieki szlak rowerowy przez las między leśniczówką Orle i przekopem Wisły © teich
A po bokach zielone wydmy © teich
Widok na końcowy odcinek przekopu Wisły, widoczna tabliczka kilometrażu z cyfrą 941, przedostatnia, ostatnia to 942 © teich
Od tego miejsca poruszaliśmy się pieszo prowadząc rowery po niezliczonych połaciach piasku, na którym licznie owocowały dzikie róże. Opłacało się gdyż po drodze odwiedziliśmy dwie wieże obserwacyjne, jednak nie mając pojęcia odnośnie ptaków, nawet po zaznajomieniu się z tablicami informacyjnymi, skoncentrowaliśmy się na chłonięciu dzikiej przyrody. Jak na polskie warunki naprawdę dzikiej. W pewnym miejscu piaskową ścieżkę przegradza szlaban z zakazem wstępu w trosce byśmy nie utonęli, jednak nikt tego nie przestrzegał, Nie dziwię się, skoro dwa lata podsycania atmosfery śmierci czającej się za każdym rogiem z powodu sars-covu stępiło całkowicie wiarę w prawdziwość zagrożęń.
Poszliśmy i my zostawiając zapięte rowery i ciążące nam w piasku buty.
Tu Wisła kończy swój ponad 1000 kilometrowy bieg. © teich
Kolejne krajoznawcze pragnienie zostało spełnione. Choć byłem już w tym miejscu ale od strony Mikoszewa. Jednak tam blokada w poprzek betonowej główki nie pozwala na dojście do absolutnego końca. Od strony Świbna jest to jak najbardziej możliwe. Co ciekawe mieliśmy okazję przyjrzeć się baraszkującym fokom, a właściwiej to one przyglądały się nam z odległości nie większej niż 15 metrów. Chyba zostały już nauczone, że od ludzi można otrzymać jakiś kąsek. Wycof po kamiennej opasce lewego brzegu do miejsca z 3 fotki, a stąd już wygodną ścieżką przez las w okolice przyczółku promowego w Świbnie. przy okazji przepraszam za podpisy pod dwoma poniższymi zdjęciami, w obydwu wypadkach chodzi o Świbno nie o Sobieszewo, które jest w głębi wyspy.
Wiślana trasa rowerowa po stronie Sobieszewa © teich
Widok na przeprawę promową Sobieszewo -Mikoszewo © teich
Od Świbna aż po most na śluzie Przegalina i dalej aż po Cedry Małe prowadzi wygodna asfaltowa ścieżka rowerowa.. Myśmy skorzystali jedynie do mostu na śluzie a dalej ruszyliśmy lokalną drogą wzdłuż Martwej Wisły.
Wejście do śluzy Przegalina, w oddali widać początek odcinka przekopu. © teich
Wzdłuż Martwej Wisły © teich
Zakończenie rowerowej eskapady miało miejsce na parkingu przed hotelem Orle, wywodzącego swą nazwę od leśniczówki, a podobno również od miejsca gniazdowania bieików.
Niebieski szlak pieszy i niebieki szlak rowerowy przez las między leśniczówką Orle i przekopem Wisły © teich
A po bokach zielone wydmy © teich
Widok na końcowy odcinek przekopu Wisły, widoczna tabliczka kilometrażu z cyfrą 941, przedostatnia, ostatnia to 942 © teich
Od tego miejsca poruszaliśmy się pieszo prowadząc rowery po niezliczonych połaciach piasku, na którym licznie owocowały dzikie róże. Opłacało się gdyż po drodze odwiedziliśmy dwie wieże obserwacyjne, jednak nie mając pojęcia odnośnie ptaków, nawet po zaznajomieniu się z tablicami informacyjnymi, skoncentrowaliśmy się na chłonięciu dzikiej przyrody. Jak na polskie warunki naprawdę dzikiej. W pewnym miejscu piaskową ścieżkę przegradza szlaban z zakazem wstępu w trosce byśmy nie utonęli, jednak nikt tego nie przestrzegał, Nie dziwię się, skoro dwa lata podsycania atmosfery śmierci czającej się za każdym rogiem z powodu sars-covu stępiło całkowicie wiarę w prawdziwość zagrożęń.
Poszliśmy i my zostawiając zapięte rowery i ciążące nam w piasku buty.
Tu Wisła kończy swój ponad 1000 kilometrowy bieg. © teich
Kolejne krajoznawcze pragnienie zostało spełnione. Choć byłem już w tym miejscu ale od strony Mikoszewa. Jednak tam blokada w poprzek betonowej główki nie pozwala na dojście do absolutnego końca. Od strony Świbna jest to jak najbardziej możliwe. Co ciekawe mieliśmy okazję przyjrzeć się baraszkującym fokom, a właściwiej to one przyglądały się nam z odległości nie większej niż 15 metrów. Chyba zostały już nauczone, że od ludzi można otrzymać jakiś kąsek. Wycof po kamiennej opasce lewego brzegu do miejsca z 3 fotki, a stąd już wygodną ścieżką przez las w okolice przyczółku promowego w Świbnie. przy okazji przepraszam za podpisy pod dwoma poniższymi zdjęciami, w obydwu wypadkach chodzi o Świbno nie o Sobieszewo, które jest w głębi wyspy.
Wiślana trasa rowerowa po stronie Sobieszewa © teich
Widok na przeprawę promową Sobieszewo -Mikoszewo © teich
Od Świbna aż po most na śluzie Przegalina i dalej aż po Cedry Małe prowadzi wygodna asfaltowa ścieżka rowerowa.. Myśmy skorzystali jedynie do mostu na śluzie a dalej ruszyliśmy lokalną drogą wzdłuż Martwej Wisły.
Wejście do śluzy Przegalina, w oddali widać początek odcinka przekopu. © teich
Wzdłuż Martwej Wisły © teich
Zakończenie rowerowej eskapady miało miejsce na parkingu przed hotelem Orle, wywodzącego swą nazwę od leśniczówki, a podobno również od miejsca gniazdowania bieików.
- DST 25.00km
- Teren 7.00km
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Pożyczak
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 września 2022
Takie tam głupstewko na rowerze miejskim
Nie chciało mi się iść 400 metrów z buta to podjechałem rowerem miejskim 4 kilometry. A poza tym był dzień gapowicza, czyli można było jeździć komunikacją bez biletu co skrzętnie wykorzystałem rano, a siedząc w podmiejskim autobusie od strony pomazanego muru na Wyścigach zauważyłem, że oprócz zwyczajowych bohomazów , które w mojej ocenie nie oddają niczego , przybyło trochę bohomazów , w których można rozpoznać świat, nawet skarykaturyzowany, ale jakiś taki znajomy. No i widoczna jakaś akcja przeciw zakłamaniu, przy czym w moim odczuciu znów w walce z fejkami wyróżniają się te środowiska, które zapomniały co to znaczy prawda, rzetelność, uczciwość.
Na murach Wyścigów jakaś większa akcja przeciw zakłamaniu. © teich
Jak słusznie zauważyli malarze, główne źródło kłamstw, przeinaczeń, niedopowiedzeń, przekręceń to serwisy "informacyjne" © teich
Chłopaki przy pracy, można uwiecznić na fotce ale bez twarzy, co zrozumiałe. © teich
Banalizacja zła postępuje. Po co pisać tak delikatnie fake news, trzeba pisać poprawnie kłamią, łżą, oszukują.... © teich
Słowo dziennikarz, nic dziś nie znaczy, ekspert również © teich
Czy front walki z kłamstwem to jest ten sam co front walki o prawdę? © teich
Jezus dwa tysiąclecia temu powiedział "Tylko prawda was wyzwoli" © teich
Miłemu zakłamańcowi ktoś dorysował rogi. © teich
Nawet dzieci nikt nie oszczędza? © teich
Głowa rozpękła się od bzdur © teich
Na murach Wyścigów jakaś większa akcja przeciw zakłamaniu. © teich
Jak słusznie zauważyli malarze, główne źródło kłamstw, przeinaczeń, niedopowiedzeń, przekręceń to serwisy "informacyjne" © teich
Chłopaki przy pracy, można uwiecznić na fotce ale bez twarzy, co zrozumiałe. © teich
Banalizacja zła postępuje. Po co pisać tak delikatnie fake news, trzeba pisać poprawnie kłamią, łżą, oszukują.... © teich
Słowo dziennikarz, nic dziś nie znaczy, ekspert również © teich
Czy front walki z kłamstwem to jest ten sam co front walki o prawdę? © teich
Jezus dwa tysiąclecia temu powiedział "Tylko prawda was wyzwoli" © teich
Miłemu zakłamańcowi ktoś dorysował rogi. © teich
Nawet dzieci nikt nie oszczędza? © teich
Głowa rozpękła się od bzdur © teich
- DST 4.00km
- Sprzęt Pożyczak
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 21 września 2022
Odpracowo
Więcej niż tydzień nie miałem okazji wsiąść na rower z różnych powodów. Tym razem skorzystałem ,że niebo nie straszyło opadami i wróciłem do domu rowerem, który stał w pracy.
Jazda trochę przez Las Kabacki i Las Chojnowski.
Mural na jednym ze szczytów bloku przy Dolince Służewieckiej © teich
Jazda trochę przez Las Kabacki i Las Chojnowski.
Mural na jednym ze szczytów bloku przy Dolince Służewieckiej © teich
- DST 32.00km
- Teren 6.00km
- Czas 01:41
- VAVG 19.01km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt szatyn Romek
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 9 września 2022
Kategoria znasz li ten kraj
Płynie Wisła płynie po polskiej krainie - dokończenie etapu 2
Drugi etap był zaplanowany od Skoczowa przez Strumień, Goczałkowice, Grzawę, Brzeszcze do Oświęcimia.
Nagłe pogorszenie pogody spowodowało ,że utknąłem wtedy na ponad godzinę w Goczałkowicach, a niebo nie dawało nadziei na polepszenie warunków atmosferycznych. Z drugiego etapu zrobiła się zatem połówka.
W ostatnim tygodniu znów pojawiło się zlecenie, tym razem w Dąbrowie Górniczej na Tucznawie. Co miałem zaplanowane do zrobienia w dwa dni z wielkim poświęceniem zrobiłem w dzień i kilka porannych godzin piątku i dzięki temu wygospodarowany czas mogłem przeznaczyć na dokończenie tego co zacząłem w ostatnich dniach czerwca.
Pociągiem udałem się do Goczałkowic i stamtąd już pełen energii ruszyłem z biegiem Wisły.
Peron w Goczałkowicach tym razem wita mnie słońcem zza chmur. © teich
Z biegiem Wisły to może zbyt dużo powiedziane, bo w pewnym oddaleniu od niej, ale najbliższym punktem kontrolnym był kościół w Grzawie i nie chciało mi się przejeżdżać na prawy brzeg i jechać przez Czechowice, a głównie przez tereny przemysłowo kopalniane Czechowic, by potem szukać jakiegoś małego mostku by znów powrócić na lewy brzeg.
Dobrze się nie rozpędziłem gdy już byłem na rozstajach w Rudołtowicach, skąd pamiętałem by polną droga kierować się na Grzawę. Tuż za rozstajami widziałem ,że posila się grupa ze 20 kolarzy, przyszło mi do głowy by potwierdzić u nich dalszy przebieg trasy i okazało się ,że nic mi nie podpowiedzą, bo oni po polsku ani trochę. Ale łamanym angielskim dowiedziałem się ,że oni również jadą w tym samym kierunku ale do Krakowa. Podziękowałem jak umiałem za propozycję posilenia się i napicia i pojechałem pierwszy. Za kilkaset metrów okazało się ,że trzeba przypomnieć sobie pedałowanie po podjazdach by wjechać na wysoki brzeg pradoliny Wisły.
Na wojewódzkiej Pszczyna- Brzeszcze - Oświęcim powitał mnie spory ruch ciężarówek, kilka niestety wyprzedzało mnie z minimalnym odstępem i zrobiło mi się nieco cieplej, ale dosłownie po kilku minutach najpierw ujrzałem zabudowania OSP w Grzawie, a potem kierunkowskaz w bok pokazujący dojazd do drewnianego kościoła pw św. Jana Chrzciciela.
Po kilku fotkach pojechałem do gminy Miedźna by podbić książeczkę turystyczną, a tam miła pani powiedziała, że kilometr w bok jest kolejny kościół drewniany w Miedźnej kolejny kilometr w przód kolejny kościół drewniany pw. św. Barbary w Górze.. Słowa te zachęciły i zaciekawiły mnie na tyle, że musiałem wykorzystać okazję i obejrzeć obydwa. Co mnie miło zaskoczyło , obydwa kościoły miały otwarte wejście do kruchty i można było zobaczyć interesujące wnętrza.
Kościół pw. ścięcia św. Jana w Grzawie gm. Miedźna © teich
Kościół pw. św. Klemensa w Miedźnej © teich
Wnętrze kościoła w Miedźnej © teich
Kościół pw. św. Barbary w Górze gm. Miedżna © teich
Wnętrze kościoła pw. św Barbary w Górze, który pełni już chyba tylko funkcję kaplicy cmentarnej. © teich
Po obejrzeniu kościoła w Górze ruszyłem dalej, by za chwilę przekroczyć mostem na Wiśle (widzianej pierwszy raz tego dnia) granicę województwa śląskiego i małopolskiego.
Dalsza droga prowadziła przez Brzeszcze do Oświęcimia.
Wisła płynąca pod mostem łączącym Górę i Śląsk (lewy brzeg) oraz Brzeszcze już w Małopolsce. © teich
W Brzeszczach jeszcze rzut oka na kościół pw. św. Urbana oraz bokiem tamtejszej kopalni udałem się w planach przez Harmęże do Oświęcimia.
Kościół pw. św. Urbana w Brzeszczach © teich
Wnętrze kościoła pw. św. Urbana w Brzeszczach © teich
Wieża wyciągowa kopalni Brzeszcze © teich
Niestety remont przejazdu pod torami kolejowymi skierował mnie na objazd drogą wojewódzką bezpośrednio do Oświęcimia. Droga krótsza, ale to znów ten sam ruch ciężarówek i gęsty osobówek. Jak tylko była możliwość natychmiast zjechałem na ścieżkę rowerową i dalej już w kierunku obozów koncentracyjnych. Pomimo, że już po wakacjach to jednak bardzo wielu turystów chcących zobaczyć te miejsca ludzkich tragedii.
Tor dojazdowy do obozu w Brzezince. © teich
Nie oglądałem od środka. Byłem kiedyś na Majdanku i w Sztutowie, nie byłem aż tak ciekawy jak tutaj wyglądała najgorsza z możliwych twarz socjalistów niemieckich.
Spod Brzezinki pojechałem jeszcze na ujście Przemszy do Wisły czyli zerowy kilometr Wisły od którego liczy się jej bieg jako rzeki żeglownej. Tak więc po przejechaniu 107 kilometrów osiągnąłem punkt zerowy Wisły.
Dojechałem do kilometra zerowego Wisły, teraz już nadbrzeżne słupki będą mi pokazywać jak daleko odjechałem od ujścia Przemszy © teich
Wisła tuż po połączeniu z Przemszą , w oddali kominy zakładów chemicznych w Oświęcimiu Dworach © teich
Godzina nie była jeszcze późna i w głowie zaświtała myśl by pociągnąć jeszcze do Zatoru, szczególnie ,że przejeżdżałem przez miejsce gdzie zaczyna się małopolski odcinek Wiślanej Drogi Rowerowej, a to co widziałem zapowiadało superkomfortową jazdę. Choć z Oświęcimia do Zatoru jest 16 km, to wzdłuż meandrującej Wisły okazało się to coś ponad 20 kilometrów. Ale jazda stanowiła czystą przyjemność.
Początek Małopolskiej Wiślanej Trasy Rowerowej © teich
Taką ścieżką jedzie się podobno ( mam nadzieję to sprawdzić) aż po Szczuczyn © teich
Pod Zatorem przeprawiam się znów na drugi brzeg Wisły po moście nad śluzą Podolsze i dalej na rynek w Zatorze. Tam jeszcze fotki z kościołem pw. św. Jerzego w roli głównej oraz kilka fotek położonego tuż obok książęcego zamku.
Przed miejscowością Podolsze Wisła została przegrodzona jazem i elektrownią wodną Smolice, ruch statków jest możliwy przez śluzę i kanał po prawej stronie Wisły © teich
Wejście do śluzy Podolszyn od strony górnej wody © teich
Zator - kościół pw. świętych Wojciecha i Jerzego w głębi słabo widoczny na zdjęciu zamek książęcy © teich
A do Oświęcimia powrót drogą krajową 44, której również nie polecam ze względu na liczne samochody ciężarowe i brak asfaltowego pobocza..
Zakończenie w Oświęcimiu na przystanku autobusów do Tychów
Usatysfakcjonowanie tym etapem maksymalne. Tego mi trzeba było.
Przy okazji dopisania paru gmin okazało się , że wylądowałem na niechlubnym 666 miejscu w zestawieniu zdobywców gmin.
Po tej wycieczce wskoczyłem na niechlubne miejsce nr 666 w zestawieniu "Zaliczgmine" © teich
Nagłe pogorszenie pogody spowodowało ,że utknąłem wtedy na ponad godzinę w Goczałkowicach, a niebo nie dawało nadziei na polepszenie warunków atmosferycznych. Z drugiego etapu zrobiła się zatem połówka.
W ostatnim tygodniu znów pojawiło się zlecenie, tym razem w Dąbrowie Górniczej na Tucznawie. Co miałem zaplanowane do zrobienia w dwa dni z wielkim poświęceniem zrobiłem w dzień i kilka porannych godzin piątku i dzięki temu wygospodarowany czas mogłem przeznaczyć na dokończenie tego co zacząłem w ostatnich dniach czerwca.
Pociągiem udałem się do Goczałkowic i stamtąd już pełen energii ruszyłem z biegiem Wisły.
Peron w Goczałkowicach tym razem wita mnie słońcem zza chmur. © teich
Z biegiem Wisły to może zbyt dużo powiedziane, bo w pewnym oddaleniu od niej, ale najbliższym punktem kontrolnym był kościół w Grzawie i nie chciało mi się przejeżdżać na prawy brzeg i jechać przez Czechowice, a głównie przez tereny przemysłowo kopalniane Czechowic, by potem szukać jakiegoś małego mostku by znów powrócić na lewy brzeg.
Dobrze się nie rozpędziłem gdy już byłem na rozstajach w Rudołtowicach, skąd pamiętałem by polną droga kierować się na Grzawę. Tuż za rozstajami widziałem ,że posila się grupa ze 20 kolarzy, przyszło mi do głowy by potwierdzić u nich dalszy przebieg trasy i okazało się ,że nic mi nie podpowiedzą, bo oni po polsku ani trochę. Ale łamanym angielskim dowiedziałem się ,że oni również jadą w tym samym kierunku ale do Krakowa. Podziękowałem jak umiałem za propozycję posilenia się i napicia i pojechałem pierwszy. Za kilkaset metrów okazało się ,że trzeba przypomnieć sobie pedałowanie po podjazdach by wjechać na wysoki brzeg pradoliny Wisły.
Na wojewódzkiej Pszczyna- Brzeszcze - Oświęcim powitał mnie spory ruch ciężarówek, kilka niestety wyprzedzało mnie z minimalnym odstępem i zrobiło mi się nieco cieplej, ale dosłownie po kilku minutach najpierw ujrzałem zabudowania OSP w Grzawie, a potem kierunkowskaz w bok pokazujący dojazd do drewnianego kościoła pw św. Jana Chrzciciela.
Po kilku fotkach pojechałem do gminy Miedźna by podbić książeczkę turystyczną, a tam miła pani powiedziała, że kilometr w bok jest kolejny kościół drewniany w Miedźnej kolejny kilometr w przód kolejny kościół drewniany pw. św. Barbary w Górze.. Słowa te zachęciły i zaciekawiły mnie na tyle, że musiałem wykorzystać okazję i obejrzeć obydwa. Co mnie miło zaskoczyło , obydwa kościoły miały otwarte wejście do kruchty i można było zobaczyć interesujące wnętrza.
Kościół pw. ścięcia św. Jana w Grzawie gm. Miedźna © teich
Kościół pw. św. Klemensa w Miedźnej © teich
Wnętrze kościoła w Miedźnej © teich
Kościół pw. św. Barbary w Górze gm. Miedżna © teich
Wnętrze kościoła pw. św Barbary w Górze, który pełni już chyba tylko funkcję kaplicy cmentarnej. © teich
Po obejrzeniu kościoła w Górze ruszyłem dalej, by za chwilę przekroczyć mostem na Wiśle (widzianej pierwszy raz tego dnia) granicę województwa śląskiego i małopolskiego.
Dalsza droga prowadziła przez Brzeszcze do Oświęcimia.
Wisła płynąca pod mostem łączącym Górę i Śląsk (lewy brzeg) oraz Brzeszcze już w Małopolsce. © teich
W Brzeszczach jeszcze rzut oka na kościół pw. św. Urbana oraz bokiem tamtejszej kopalni udałem się w planach przez Harmęże do Oświęcimia.
Kościół pw. św. Urbana w Brzeszczach © teich
Wnętrze kościoła pw. św. Urbana w Brzeszczach © teich
Wieża wyciągowa kopalni Brzeszcze © teich
Niestety remont przejazdu pod torami kolejowymi skierował mnie na objazd drogą wojewódzką bezpośrednio do Oświęcimia. Droga krótsza, ale to znów ten sam ruch ciężarówek i gęsty osobówek. Jak tylko była możliwość natychmiast zjechałem na ścieżkę rowerową i dalej już w kierunku obozów koncentracyjnych. Pomimo, że już po wakacjach to jednak bardzo wielu turystów chcących zobaczyć te miejsca ludzkich tragedii.
Tor dojazdowy do obozu w Brzezince. © teich
Nie oglądałem od środka. Byłem kiedyś na Majdanku i w Sztutowie, nie byłem aż tak ciekawy jak tutaj wyglądała najgorsza z możliwych twarz socjalistów niemieckich.
Spod Brzezinki pojechałem jeszcze na ujście Przemszy do Wisły czyli zerowy kilometr Wisły od którego liczy się jej bieg jako rzeki żeglownej. Tak więc po przejechaniu 107 kilometrów osiągnąłem punkt zerowy Wisły.
Dojechałem do kilometra zerowego Wisły, teraz już nadbrzeżne słupki będą mi pokazywać jak daleko odjechałem od ujścia Przemszy © teich
Wisła tuż po połączeniu z Przemszą , w oddali kominy zakładów chemicznych w Oświęcimiu Dworach © teich
Godzina nie była jeszcze późna i w głowie zaświtała myśl by pociągnąć jeszcze do Zatoru, szczególnie ,że przejeżdżałem przez miejsce gdzie zaczyna się małopolski odcinek Wiślanej Drogi Rowerowej, a to co widziałem zapowiadało superkomfortową jazdę. Choć z Oświęcimia do Zatoru jest 16 km, to wzdłuż meandrującej Wisły okazało się to coś ponad 20 kilometrów. Ale jazda stanowiła czystą przyjemność.
Początek Małopolskiej Wiślanej Trasy Rowerowej © teich
Taką ścieżką jedzie się podobno ( mam nadzieję to sprawdzić) aż po Szczuczyn © teich
Pod Zatorem przeprawiam się znów na drugi brzeg Wisły po moście nad śluzą Podolsze i dalej na rynek w Zatorze. Tam jeszcze fotki z kościołem pw. św. Jerzego w roli głównej oraz kilka fotek położonego tuż obok książęcego zamku.
Przed miejscowością Podolsze Wisła została przegrodzona jazem i elektrownią wodną Smolice, ruch statków jest możliwy przez śluzę i kanał po prawej stronie Wisły © teich
Wejście do śluzy Podolszyn od strony górnej wody © teich
Zator - kościół pw. świętych Wojciecha i Jerzego w głębi słabo widoczny na zdjęciu zamek książęcy © teich
A do Oświęcimia powrót drogą krajową 44, której również nie polecam ze względu na liczne samochody ciężarowe i brak asfaltowego pobocza..
Zakończenie w Oświęcimiu na przystanku autobusów do Tychów
Usatysfakcjonowanie tym etapem maksymalne. Tego mi trzeba było.
Przy okazji dopisania paru gmin okazało się , że wylądowałem na niechlubnym 666 miejscu w zestawieniu zdobywców gmin.
Po tej wycieczce wskoczyłem na niechlubne miejsce nr 666 w zestawieniu "Zaliczgmine" © teich
- DST 75.30km
- Teren 1.00km
- Czas 04:12
- VAVG 17.93km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 6 września 2022
Kategoria wwsW
Do i odpracowo +wwsW
Ranek z temperaturą +4 i dużym ruchem samochodów na dojeździe do Piaseczna. Po raz pierwszy jakiś gość opieprzył mnie ,że przejeżdżam rowerem po zebrze. Nigdy mi się jeszcze nie zdarzyło, ot taki mały wstrząs.
Przy okazji jeszcze kilka fotek z kolejnych zbiorników wodnych Warszawy
Łacha Potocka na kilka dni przed jesienią. © teich
Stawy Kellera w parku Stawy Kellera © teich
Glinianki Włościańskie osuszone, trwa ich rewitalizacja, do ponownej wizyty w przyszłym roku. © teich
Przy okazji jeszcze kilka fotek z kolejnych zbiorników wodnych Warszawy
Łacha Potocka na kilka dni przed jesienią. © teich
Stawy Kellera w parku Stawy Kellera © teich
Glinianki Włościańskie osuszone, trwa ich rewitalizacja, do ponownej wizyty w przyszłym roku. © teich
- DST 53.50km
- Teren 4.00km
- Czas 03:03
- VAVG 17.54km/h
- Sprzęt szatyn Romek
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 1 września 2022
Kategoria wwsW, znasz li ten kraj
Odpracowo - parki Warszawy
Jakoś tak , coś mi szeptało w tyle głowy ,że to chyba ostatni możliwość przejechania się w miarę komfortowo ( znaczy jeszcze za widnego i jeszcze w znośnej temperaturze i jeszcze bez nadmiaru wilgoci) po Warszawie by dopisać kilka kolejnych zbiorników wodnych. Aż tak bardzo nie byłem zmotywowany by wracać przez Bielany, w zastępstwie wybrałem kilka parków w Śródmieściu, w których stawy są elementami kształtowania krajobrazu. Na pierwszy ogień poszedł park Kazimierzowski, o którym kiedyś czytałem ,że jest tam niewielkie oczko wodne. Wybór o tyle łatwy, że z Wilanowa prowadzi długa, jasna prosta, szeroka jak morze trasa rowerowa. I choć z zapisków wiedziałem ,że w okolicy Mostu Poniatowskiego jest jakaś nie odwiedzona przeze mnie tablica Tchorka i choć się rozglądałem na lewo i prawo, to dalej jej nie odkryłem. Trzeba chyba wybrać się specjalnie , a nie przy okazji. W okolicach Mostu Świętokrzyskiego wbiłem się w ulice Topiel, by po kilkudziesięciu metrach dojechać do niewielkiego stawiku, czy może raczej oczka wodnego w Parku Kazimierzowskim.
Oczko wodne w Parku Kazimierzowskim © teich
Tak mnie uciszyło ,że stawik jest od strony, od której dojechałem, że zapomniałem przejechać się wielce znaczącą historycznie dla cyklistów uliczką Dynasy. Zamiast Dynasów pojechałem na kryterium karowej by tamtędy przebić się na Trakt Królewski i dalej do Ogrodu Saskiego, oczywiście przez główną płaszczyznę Placu Saskiego z małym zdjęciem świeżych wieńców złożonych na Grobie Nieznanego Żołnierza.
Widok z Placu Piłsudskiego na warszawskie city © teich
Grób nieznanego żołnierza w 83 rocznicę wybuchu wojny © teich
Świeże wieńce złożone na grobie nieznanego żołnierza © teich
Stąd już kilkadziesiąt metrów do Stawu Saskiego, kolejnej wody do mojej kolekcji.
Staw w Parku Saskim z budynkiem wodozbioru na sztucznym wzgórzu © teich
W tej samej okolicy zaplanowane miałem również odwiedzenie kościoła świętego Antoniego Padewskiego, którego brakowało mi do kolekcji kościołów dekanatu śródmiejskiego. Na jego zwiedzenie poświęciłem kilka minut, choć sam kościół jest na tyle bogaty w sztukę sakralną ,że konieczne będzie powtórne jego odwiedzenie.
Widok na błękitny wieżowiec z placu przed kościołem na Senatorskiej © teich
Kościół pw. św. Antoniego Padewskiego przy Senatorskiej © teich
Ołtarz główny w kościele św. Antoniego Padewskiego na Senatorskiej © teich
Z Senatorskiej kilkadziesiąt metrów do Reduty Banku Polskiego i dalej w osi Bielańskiej przekroczyłem Aleję Solidarności kierując się Starymi Nalewkami do głównego wejścia do Ogrodu Krasińskich , w którym również znajduje się bardzo krajobrazowy staw.
Reduta Bank Polski przy Bielańskiej © teich
Relikty Powstania Warszawskiego wkomponowane w nowy gmach biurowca Senator © teich
Relikt kiedyś jednej z ważniejszych ulic Warszawy, Starych Nalewek © teich
Ogród Krsińskich © teich
Niewielki ciek wodny zasilający staw w Ogrodzie Krasińskich © teich
Powrót Marszałkowską, Poznańską, Lwowską, Polną Wiśniową i Kazimierzowską do Puławskiej , którą to już prosto , najkrótszą drogą do domu.
Jedna z kolejnych tablic Karola Tchorka- tym razem u zbiegu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej © teich
Oczko wodne w Parku Kazimierzowskim © teich
Tak mnie uciszyło ,że stawik jest od strony, od której dojechałem, że zapomniałem przejechać się wielce znaczącą historycznie dla cyklistów uliczką Dynasy. Zamiast Dynasów pojechałem na kryterium karowej by tamtędy przebić się na Trakt Królewski i dalej do Ogrodu Saskiego, oczywiście przez główną płaszczyznę Placu Saskiego z małym zdjęciem świeżych wieńców złożonych na Grobie Nieznanego Żołnierza.
Widok z Placu Piłsudskiego na warszawskie city © teich
Grób nieznanego żołnierza w 83 rocznicę wybuchu wojny © teich
Świeże wieńce złożone na grobie nieznanego żołnierza © teich
Stąd już kilkadziesiąt metrów do Stawu Saskiego, kolejnej wody do mojej kolekcji.
Staw w Parku Saskim z budynkiem wodozbioru na sztucznym wzgórzu © teich
W tej samej okolicy zaplanowane miałem również odwiedzenie kościoła świętego Antoniego Padewskiego, którego brakowało mi do kolekcji kościołów dekanatu śródmiejskiego. Na jego zwiedzenie poświęciłem kilka minut, choć sam kościół jest na tyle bogaty w sztukę sakralną ,że konieczne będzie powtórne jego odwiedzenie.
Widok na błękitny wieżowiec z placu przed kościołem na Senatorskiej © teich
Kościół pw. św. Antoniego Padewskiego przy Senatorskiej © teich
Ołtarz główny w kościele św. Antoniego Padewskiego na Senatorskiej © teich
Z Senatorskiej kilkadziesiąt metrów do Reduty Banku Polskiego i dalej w osi Bielańskiej przekroczyłem Aleję Solidarności kierując się Starymi Nalewkami do głównego wejścia do Ogrodu Krasińskich , w którym również znajduje się bardzo krajobrazowy staw.
Reduta Bank Polski przy Bielańskiej © teich
Relikty Powstania Warszawskiego wkomponowane w nowy gmach biurowca Senator © teich
Relikt kiedyś jednej z ważniejszych ulic Warszawy, Starych Nalewek © teich
Ogród Krsińskich © teich
Niewielki ciek wodny zasilający staw w Ogrodzie Krasińskich © teich
Powrót Marszałkowską, Poznańską, Lwowską, Polną Wiśniową i Kazimierzowską do Puławskiej , którą to już prosto , najkrótszą drogą do domu.
Jedna z kolejnych tablic Karola Tchorka- tym razem u zbiegu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej © teich
- DST 52.50km
- Czas 03:05
- VAVG 17.03km/h
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze