Środa, 25 czerwca 2014
Dzień indyjski- w Warszawie
Taki plan chodził mi od dłuższego czasu po głowie impulsem do wykonania był podjazd na Ursynów by wciągnąć do katalogu kilka tamtejszych kościołów. a potem już dzień indyjski czy może raczej hinduski.
Najpierw ulica Indiry Gandhi znanej pani premier Indii w okresie bliskiej współpracy obozu socjalistycznego z Indiami. Straciła życie w zamachu. Po jej śmierci stery państwa przejął syn - Rajiv Gandhi, który również stracił życie w zamachu.
Na pierwszy ogień poszła ulica Indiry Gandhi łącząca ulicę Rosoła i KEN © teich
Po przelocie na Wierzbno kieruję się na kolejną ulicę , której patronem jest hinduski poeta Tagore o wielce skomplikowanym imieniu,
Potem przelot na Wierzbno- ulica Ramjakiegoś Tagore- hinduskiego poety © teich
Ulica Tagore krzyżuje się z niewielką uliczką, niemal zaułkiem, mającą za patrona wielkiego człowieka- nie tylko w wymiarze państwa hinduskiego ale całego świata. To ulica Mahatmy Gandhiego.
Dwie krzyżujące sie ulice mające hinduskich patronów © teich
Ulica Mahatmy Gandhiego- "przy czym nalezy pamiętac ,że Mahatma to przydomek właściwego imienia nie przytaczam. Jak wiele hinduskich jest nie do zapamiętania © teich
Dalej kieruję się na ulicę Rejtana, gdzie miałem zapisaną siedzibę Ambasady Indii- zonk- tu nic takiego nie ma oprócz posiadłości Dipservice'u, pozostaje zatem kontynuowanie jazdy na Czerniaków w ostatnie miejsce, w poszukiwaniu ulicy Jawaharlala Nehru - ojca Indiry Gandhi, dziadka Rajiva Gandhiego. Nehru w przeciwieństwie do swych potomków zmarł naturalnie.
I na koniec przedłużenie Gagarina za Czerniakowską czyli Jawaharlala Nehru "Nauczyciela" © teich
Ot i w zasadzie tyle, choć w głowie mi siedziało podjechać na most gdański bo i on ma swój odcisk hinduski. Kręcona ostatni na nim scenę z filmu Bollywood . Autokar wpadal do rzeki.Ale ,że wieczór stawał się coraz bardziej chłodny pojechałem do domu.
Najpierw ulica Indiry Gandhi znanej pani premier Indii w okresie bliskiej współpracy obozu socjalistycznego z Indiami. Straciła życie w zamachu. Po jej śmierci stery państwa przejął syn - Rajiv Gandhi, który również stracił życie w zamachu.
Na pierwszy ogień poszła ulica Indiry Gandhi łącząca ulicę Rosoła i KEN © teich
Po przelocie na Wierzbno kieruję się na kolejną ulicę , której patronem jest hinduski poeta Tagore o wielce skomplikowanym imieniu,
Potem przelot na Wierzbno- ulica Ramjakiegoś Tagore- hinduskiego poety © teich
Ulica Tagore krzyżuje się z niewielką uliczką, niemal zaułkiem, mającą za patrona wielkiego człowieka- nie tylko w wymiarze państwa hinduskiego ale całego świata. To ulica Mahatmy Gandhiego.
Dwie krzyżujące sie ulice mające hinduskich patronów © teich
Ulica Mahatmy Gandhiego- "przy czym nalezy pamiętac ,że Mahatma to przydomek właściwego imienia nie przytaczam. Jak wiele hinduskich jest nie do zapamiętania © teich
Dalej kieruję się na ulicę Rejtana, gdzie miałem zapisaną siedzibę Ambasady Indii- zonk- tu nic takiego nie ma oprócz posiadłości Dipservice'u, pozostaje zatem kontynuowanie jazdy na Czerniaków w ostatnie miejsce, w poszukiwaniu ulicy Jawaharlala Nehru - ojca Indiry Gandhi, dziadka Rajiva Gandhiego. Nehru w przeciwieństwie do swych potomków zmarł naturalnie.
I na koniec przedłużenie Gagarina za Czerniakowską czyli Jawaharlala Nehru "Nauczyciela" © teich
Ot i w zasadzie tyle, choć w głowie mi siedziało podjechać na most gdański bo i on ma swój odcisk hinduski. Kręcona ostatni na nim scenę z filmu Bollywood . Autokar wpadal do rzeki.Ale ,że wieczór stawał się coraz bardziej chłodny pojechałem do domu.
- DST 73.00km
- Czas 02:51
- VAVG 25.61km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Ominąłeś jeden punkt, na Ochocie jest skwer Dobrego Maharadży.
cyt. za www.tvp.info "Nazwa ta upamiętnia maharadżę indyjskiego, Jama Saheba Digvijaysinhji, który podczas II wojny światowej pomógł przetrwać w Indiach setkom polskich dzieci wysiedlonych z Kresów Wschodnich przez Związek Radziecki. W 1942 w obecnym stanie Gudźarat, w Balachadi koło Jamnagaru, niedaleko letniej rezydencji maharadży, powstał wówczas Polish Children Camp. Maharadża, oprócz osobistego wkładu finansowego i własnej pracy, nakłonił także Izbę Książąt Indyjskich, aby przyjęła na siebie dobrowolne zobowiązanie utrzymania pięciuset polskich dzieci do końca II wojny światowej." yurek55 - 18:21 czwartek, 26 czerwca 2014 | linkuj
Komentuj
cyt. za www.tvp.info "Nazwa ta upamiętnia maharadżę indyjskiego, Jama Saheba Digvijaysinhji, który podczas II wojny światowej pomógł przetrwać w Indiach setkom polskich dzieci wysiedlonych z Kresów Wschodnich przez Związek Radziecki. W 1942 w obecnym stanie Gudźarat, w Balachadi koło Jamnagaru, niedaleko letniej rezydencji maharadży, powstał wówczas Polish Children Camp. Maharadża, oprócz osobistego wkładu finansowego i własnej pracy, nakłonił także Izbę Książąt Indyjskich, aby przyjęła na siebie dobrowolne zobowiązanie utrzymania pięciuset polskich dzieci do końca II wojny światowej." yurek55 - 18:21 czwartek, 26 czerwca 2014 | linkuj