Środa, 27 marca 2024
Kategoria znasz li ten kraj
Kolejna wizyta w Łódzkim- wiejskie gminy powiatu tomaszowskiego
Taką pracę w terenie to ja lubię. O godzinie 13 było po
wszystkim, więc będąc przewidującym wziąłem ze sobą rower by przejechać się po
okolicach Tomaszowa Mazowieckiego. Głównym celem była Lubochnia, w której
sylwetka kościoła zawsze mnie fascynowała, gdy pokonywałem trasę katowicką
jeszcze przed jej modernizacją do standardu ekspresówki. Kółko rozpocząłem od
miejscowości Czerniewice, gdzie pod drewnianym kościołem św. Andrzeja pozostawiłem samochód, by dalej udać się w
kierunku Lubochni, Ujazdu skąd miałem zaplanowany powrót przez Budziszewice i
Żelechlinek.
Drewniany kościół św. Andrzeja w Czerniewicach © teich
Trasa wycieczki prowadziła generalnie po Wysoczyźnie Rawskiej ( część makroregionu Wzniesienia Południowomazowieckiej), którą charakterystyczną cechą jest dosyć monotonna płaska powierzchnia, ale należy pamiętać ,że również tutaj występują wzgórza morenowe, które jak miało się okazać w trakcie powrotu dały mi , nieprzystosowanemu do podjazdów sporą dawkę wysiłku.
© teich
Pierwszy odcinek do Lubochni niekłopotliwy w jeździe, kłopotliwy w towarzystwie ekspresówki, której huk odbijający się od ściany lasu skutecznie zagłuszał świergoczące ptaki pobudzone wiosną.
Sama Lubochnia okazała się zadbaną wsią o dużych ambicjach, tak okazałego i reprezentacyjnego ośrodka kultury jeszcze na wsi nie widziałem, a kościół niestety mnie rozczarował. Mimo ,że był otwarty to wejście do przedsionka bocznego nie dawało najmniejszego wglądu na ołtarz i nawę główną.
Lubochnia po lewej kościół pw. Wniebowzięcia NMP, po prawej gminny ośrodek kultury © teich
Z Lubochni mało uciążliwy przelot do Ujazdu. W którym wpadam prosto do miejskiego parku. Miejskiego, bo Ujazd odzyskał prawa miejskie w 2023 roku po tym jak został pozbawiony ich w ramach represji po powstaniu styczniowym. Obszar parku i znajdujący sie w nim dwór są własnością prywatną ,ale trzeba powiedzieć, że mimo to park został udostępniony mieszkańcom bez najmniejszych ograniczeń.
Neorenesansowy dwór w Ujeździe. Trwa remont i obiekt niedostępny, ale prywatny właściciel udostępnia za darmo teren parku © teich
Z parku bardzo blisko do miejscowego kościoła. Zresztą tu jest wszędzie blisko, bo miasteczko maluśkie.
Ujazd - kościół pw. św. Wojciecha © teich
Z Ujazdu niejako zaczynam powrót w kierunku Czerniewic, choć tak naprawdę to przede mną jeszcze druga większa "połowa" drogi, która okazuje sie prowadzić pod wiatr . Z Ujazdu zaledwie kilometr do Osiedla Niewiadów, do którego prowadzi ścieżka rowerowa po chodniku z kostki bauma. Oczywiście darowałem sobie jazdę taką "drogą", i w nagrodę trafiło mi się dwóch klaksonowych poganiaczy. Taki mamy klimat.
Osiedle Niewiadów, mojemu pokoleni nazwa tej miejscowości jest znana dzięki producentowi przyczep kempingowych . © teich
Kolejnym przystankiem miały być Budziszewice, będące siedzibą jednej z mniejszych gmin w Polsce.
Kościół pw. Przemienienia Pańskiego w Budziszewicach- otwarty , ale trwała msza pogrzebowa © teich
W zasadzie poza kościołem nie było przy czym się zatrzymać więc od razu ruszyłem w drogę do obiektu oznaczającego na mapie dwór lub pałac. I to był strzał w dziesiątkę. Dawno nie widziałem tak zadbanego i uroczego dworku jak ten w Węgrzynowicach
Pięknej urody dworek w Węgrzynowicach © teich
Stąd ruszyłem ku gminie Żelechlinek , niestety im bliżej Rawy Mazowieckiej tym coraz gorsze asfalty, które do tej pory były bardzo dobre.
Żelechlinek powitał mnie imponującym skate parkiem , w którym umieszczono figurę świętego Ambrożego , z daleka pomylonego przeze mnie początkowo ze świętym Mikołajem a potem ze świętym Izydorem.
Święty Ambroży patron pszczelarzy ze skateparku w Żelechlinku © teich
W Żelechlinku krótki postój przy kościele( oczywiście zamknięty)....
Kościół pw. św. Bartłomieja w Żelechlinku- niestety zamknięty © teich
Urząd gminy w Żelechlinku © teich
i ruszamy w ostatni etap powrotu czyli walkę z wiatrem podjazdami, dziurami w asfalcie, a może raczej z asfaltem w dziurach.
Z Żelechlinka do Czerniewic- pod frontalny wiatr, z podjazdami wysoczyzny rawskiej, z kiepskimi asfaltami © teich
I ten kawałek ok 12 km był dla mnie wyjątkowo wyczerpujący, dość powiedzieć, że gdy zatrzymywałem się na przerwy nawadniające miałem lekkie zawroty głowy, co mi się jeszcze nigdy nie zdarzało .
Nie mniej gdy w końcu dojechałem do drewnianego młyna w Studziankach poczułem ,że już jestem na miejscu, co mnie uskrzydliło.
Młynówka i drewniany młyn na Krzemionce W Studziankach © teich
Dalsze klika minut jazdy już było zwykłą przyjemnością wobec nadchodzącego odpoczynku i posiłku.
Reasumując po raz kolejny Łódzkie utwierdziło mnie w tym ,że ta kraina ma swój czar i piękno.
Drewniany kościół św. Andrzeja w Czerniewicach © teich
Trasa wycieczki prowadziła generalnie po Wysoczyźnie Rawskiej ( część makroregionu Wzniesienia Południowomazowieckiej), którą charakterystyczną cechą jest dosyć monotonna płaska powierzchnia, ale należy pamiętać ,że również tutaj występują wzgórza morenowe, które jak miało się okazać w trakcie powrotu dały mi , nieprzystosowanemu do podjazdów sporą dawkę wysiłku.
© teich
Pierwszy odcinek do Lubochni niekłopotliwy w jeździe, kłopotliwy w towarzystwie ekspresówki, której huk odbijający się od ściany lasu skutecznie zagłuszał świergoczące ptaki pobudzone wiosną.
Sama Lubochnia okazała się zadbaną wsią o dużych ambicjach, tak okazałego i reprezentacyjnego ośrodka kultury jeszcze na wsi nie widziałem, a kościół niestety mnie rozczarował. Mimo ,że był otwarty to wejście do przedsionka bocznego nie dawało najmniejszego wglądu na ołtarz i nawę główną.
Lubochnia po lewej kościół pw. Wniebowzięcia NMP, po prawej gminny ośrodek kultury © teich
Z Lubochni mało uciążliwy przelot do Ujazdu. W którym wpadam prosto do miejskiego parku. Miejskiego, bo Ujazd odzyskał prawa miejskie w 2023 roku po tym jak został pozbawiony ich w ramach represji po powstaniu styczniowym. Obszar parku i znajdujący sie w nim dwór są własnością prywatną ,ale trzeba powiedzieć, że mimo to park został udostępniony mieszkańcom bez najmniejszych ograniczeń.
Neorenesansowy dwór w Ujeździe. Trwa remont i obiekt niedostępny, ale prywatny właściciel udostępnia za darmo teren parku © teich
Z parku bardzo blisko do miejscowego kościoła. Zresztą tu jest wszędzie blisko, bo miasteczko maluśkie.
Ujazd - kościół pw. św. Wojciecha © teich
Z Ujazdu niejako zaczynam powrót w kierunku Czerniewic, choć tak naprawdę to przede mną jeszcze druga większa "połowa" drogi, która okazuje sie prowadzić pod wiatr . Z Ujazdu zaledwie kilometr do Osiedla Niewiadów, do którego prowadzi ścieżka rowerowa po chodniku z kostki bauma. Oczywiście darowałem sobie jazdę taką "drogą", i w nagrodę trafiło mi się dwóch klaksonowych poganiaczy. Taki mamy klimat.
Osiedle Niewiadów, mojemu pokoleni nazwa tej miejscowości jest znana dzięki producentowi przyczep kempingowych . © teich
Kolejnym przystankiem miały być Budziszewice, będące siedzibą jednej z mniejszych gmin w Polsce.
Kościół pw. Przemienienia Pańskiego w Budziszewicach- otwarty , ale trwała msza pogrzebowa © teich
W zasadzie poza kościołem nie było przy czym się zatrzymać więc od razu ruszyłem w drogę do obiektu oznaczającego na mapie dwór lub pałac. I to był strzał w dziesiątkę. Dawno nie widziałem tak zadbanego i uroczego dworku jak ten w Węgrzynowicach
Pięknej urody dworek w Węgrzynowicach © teich
Stąd ruszyłem ku gminie Żelechlinek , niestety im bliżej Rawy Mazowieckiej tym coraz gorsze asfalty, które do tej pory były bardzo dobre.
Żelechlinek powitał mnie imponującym skate parkiem , w którym umieszczono figurę świętego Ambrożego , z daleka pomylonego przeze mnie początkowo ze świętym Mikołajem a potem ze świętym Izydorem.
Święty Ambroży patron pszczelarzy ze skateparku w Żelechlinku © teich
W Żelechlinku krótki postój przy kościele( oczywiście zamknięty)....
Kościół pw. św. Bartłomieja w Żelechlinku- niestety zamknięty © teich
Urząd gminy w Żelechlinku © teich
i ruszamy w ostatni etap powrotu czyli walkę z wiatrem podjazdami, dziurami w asfalcie, a może raczej z asfaltem w dziurach.
Z Żelechlinka do Czerniewic- pod frontalny wiatr, z podjazdami wysoczyzny rawskiej, z kiepskimi asfaltami © teich
I ten kawałek ok 12 km był dla mnie wyjątkowo wyczerpujący, dość powiedzieć, że gdy zatrzymywałem się na przerwy nawadniające miałem lekkie zawroty głowy, co mi się jeszcze nigdy nie zdarzało .
Nie mniej gdy w końcu dojechałem do drewnianego młyna w Studziankach poczułem ,że już jestem na miejscu, co mnie uskrzydliło.
Młynówka i drewniany młyn na Krzemionce W Studziankach © teich
Dalsze klika minut jazdy już było zwykłą przyjemnością wobec nadchodzącego odpoczynku i posiłku.
Reasumując po raz kolejny Łódzkie utwierdziło mnie w tym ,że ta kraina ma swój czar i piękno.
- DST 53.00km
- Czas 02:58
- VAVG 17.87km/h
- VMAX 36.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- HRmax 169 ( 94%)
- HRavg 125
- Kalorie 734kcal
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Prawie wszystkie zdjęcia (oprócz dwóch ostatnich) wyglądają jak zrobione przy użyciu jakiegoś dziwnego filtra. Czy to zamierzony efekt, czy tak po prostu wyszło?
yurek55 - 18:19 czwartek, 28 marca 2024 | linkuj
Komentuj