Niedziela, 18 sierpnia 2013
rodzinnie wiślana Warszawa
Kolejny wypad prawie całorodzinny do Warszawy. Tym razem przejechaliśmy się w dużej części po ulicach, które przemierzałem również ja po raz pierwszy na rowerze. W dużej mierze mieliśmy kierować się wzdłuż biegu Wisły po wałach, mostem Siekierkowskim i ścieżkami wzdłuż brzegu praskiego. Na całe szczęście pomimo zapowiadanej upalnej pogody nie padliśmy z wycieńczenia dzięki delikatnym chmurkom oraz miłemu wietrzykowi. Wystartowaliśmy z parkingu pod T. na Kabatach , a potem kierując się na wschód miałem ochotę zobaczyć pałac w Natolinie. Na ochocie się skończyło, bo choć trafiliśmy nawet na ulice nowoursynowską , która nas doprowadziła pod bramę wjazdową , to dalej ani kroku. Można i owszem w ramach wycieczki , na która należy się zapisywać gdzieś na jakiejś tam stronie. Inaczej nie ma mowy. Fotki tez nie będzie bo pałac chowa się za szpalerem drzew, poczekamy do października gdy zaczną one spadać, wtedy trzeba będzie zmobilizować się na kolejne odwiedziny.
By nie tracić bezowocnie czasu puściliśmy się po bruku w stronę Wilanowa, szczęśliwie droga wyprowadziła nas w sam środek Lemingowa i świątynię Opatrzności Bożej ciągle znajdująca się w budowie.
Stąd przez betonową pustynię do samego Wilanowa.
Pałacu nie zwiedzaliśmy , ogrodów , tez nie , zbyt gorąco i zbyt wiele ludzi, szczególnie ,że młodzież była tu już w ramach wycieczek szkolnych.
Cofamy się zatem do Vogla , która to ulicą kierujemy się ku Wiśle. Wał osiągamy na wylocie ulicy Zaściankowej. Po drodze jesteśmy zdumieni zabudową jednorodzinną tej okolicy. Dom na domie. Cóż ludzie ludziom zgotowali ten los.
Podróż po wale w kierunku początkowo kominów Siekierkowskiej elektrociepłowni a potem pylonów Mostu Siekierkowskiego to czysta frajda. Z obu stron zieleń, czasami przebłyskuje woda Wisły,, musimy jedynie uważać na rozpędzonych rowerzystów , którzy gnają co sił w nogach nie wiadomo gdzie. Niektórzy mają nawet słuchawki na uszach. Ciekawe co pozostaje w ich głowie po takim „spacerze”?
Koroną wału osiągamy w końcu węzeł dróg rowerowych przy najbardziej południowym moście stolicy.
Krótka operatywka , którą stronę mostu forsować Wisłe. Wybraliśmy północna by móc rzucić okiem na oddalone „city” .
Przy prawym brzegu nawet jakieś „wodogrzmoty Mickiewicza”
Dalsza podróż rowerem po ścieżce rowerowej a potem po chodnikach wzdłuż Wału Miedzeszyńskiego. O ile na Wale Zawadowskim zasłuchani w mp3 pędzący rowerzyści wzbudzali jedynie uśmiech pobłażania, ale ci sami po drugiej stronie Wisły zaczęli mnie irytować, a w miejscach gdzie robi się wąsko i dodatkowo pojawiają się barierki od strony szosy zaczęło być niebezpiecznie. Myślałem nawet o przyblokowaniu jednego , ale wyłożę głupka a będę odpowiadał jak za normalnego. Kiepski deal.
Po drodze chwilka wytchnienia na pojenie się . Jako dodatkowa atrakcja spojrzenie na plażowiczów na basenie na wysokości Saskiej Kępy.
Stąd już tylko rzut beretem do plaży nad Wisła pod Poniatoszczakiem.
Po krótkim oczekiwaniu pakujemy się na prom, który wiezie nas na drugą stronę.
To moje pierwsze pływanie po Wiśle warszawskiej.
A prom jest za darmochę.
Potem już bez historii przez Ludną, Książęca , Mokotowską Pole Mokotowskie, Aleje, Narbutta i Wołoską do Galerii M na posiłek.. Potem jeszcze krótko na Południowy skąd podwózką metrem na Kabaty.
By nie tracić bezowocnie czasu puściliśmy się po bruku w stronę Wilanowa, szczęśliwie droga wyprowadziła nas w sam środek Lemingowa i świątynię Opatrzności Bożej ciągle znajdująca się w budowie.
Nieukończone dzieło zakończonego żywota prymasa Józefa Glempa - świątynia Opatrzności Bożej© teich
Stąd przez betonową pustynię do samego Wilanowa.
Pałacu nie zwiedzaliśmy , ogrodów , tez nie , zbyt gorąco i zbyt wiele ludzi, szczególnie ,że młodzież była tu już w ramach wycieczek szkolnych.
Rzut oka na pałac wilanowski- Mekka niedzielnych turystów© teich
I taki mały detal pod nogami- pokrywa studzienki w odlaną w żeliwie nazwą pałacu wilanowskiego© teich
Cofamy się zatem do Vogla , która to ulicą kierujemy się ku Wiśle. Wał osiągamy na wylocie ulicy Zaściankowej. Po drodze jesteśmy zdumieni zabudową jednorodzinną tej okolicy. Dom na domie. Cóż ludzie ludziom zgotowali ten los.
Wał Zawadowski - nadwiślańska cyklostrada© teich
Podróż po wale w kierunku początkowo kominów Siekierkowskiej elektrociepłowni a potem pylonów Mostu Siekierkowskiego to czysta frajda. Z obu stron zieleń, czasami przebłyskuje woda Wisły,, musimy jedynie uważać na rozpędzonych rowerzystów , którzy gnają co sił w nogach nie wiadomo gdzie. Niektórzy mają nawet słuchawki na uszach. Ciekawe co pozostaje w ich głowie po takim „spacerze”?
Koroną wału osiągamy w końcu węzeł dróg rowerowych przy najbardziej południowym moście stolicy.
Węzeł szlaków rowerowych pod lewobrzeżnym przyczółkiem mostu siekierkowskiego© teich
Na moście siekierkowskim© teich
Warszawskie city za mgłą© teich
Przy prawym brzegu nawet jakieś „wodogrzmoty Mickiewicza”
Coś znajduje swój koniec w Wiśle, obok wędkarz szukający swego szczęścia w połowach© teich
Dalsza podróż rowerem po ścieżce rowerowej a potem po chodnikach wzdłuż Wału Miedzeszyńskiego. O ile na Wale Zawadowskim zasłuchani w mp3 pędzący rowerzyści wzbudzali jedynie uśmiech pobłażania, ale ci sami po drugiej stronie Wisły zaczęli mnie irytować, a w miejscach gdzie robi się wąsko i dodatkowo pojawiają się barierki od strony szosy zaczęło być niebezpiecznie. Myślałem nawet o przyblokowaniu jednego , ale wyłożę głupka a będę odpowiadał jak za normalnego. Kiepski deal.
Po drodze chwilka wytchnienia na pojenie się . Jako dodatkowa atrakcja spojrzenie na plażowiczów na basenie na wysokości Saskiej Kępy.
Basen pod chmurką na Saskiej Kępie, w wodzie raczej luźno© teich
Stąd już tylko rzut beretem do plaży nad Wisła pod Poniatoszczakiem.
Po krótkim oczekiwaniu pakujemy się na prom, który wiezie nas na drugą stronę.
Na promie mieści się 12 osób, i tyle jest miejsc w stojaku na rowery© teich
To moje pierwsze pływanie po Wiśle warszawskiej.
A prom jest za darmochę.
Potem już bez historii przez Ludną, Książęca , Mokotowską Pole Mokotowskie, Aleje, Narbutta i Wołoską do Galerii M na posiłek.. Potem jeszcze krótko na Południowy skąd podwózką metrem na Kabaty.
- DST 33.00km
- Teren 12.00km
- Czas 03:26
- VAVG 9.61km/h
- Temperatura 28.0°C
- Sprzęt Grand
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Fajny dekiel, nawet nie wiedziałem, ze tak ładnie podpisany ;)
surf-removed - 20:11 wtorek, 20 sierpnia 2013 | linkuj
Komentuj