Czwartek, 10 czerwca 2021
Południowy skraj Puszczy Kozienickiej
Nadszedł dzień by zrealizować wycieczkę , która zaplanowałem
sobie jeszcze w lutym 2020. Generalnie miała to być przejażdżka po Ziemi
Kozienickiej , tak by uzupełnić brakujące miejsca do złotej odznaki Ziemi
Radomskiej.Linia do Radomia dalej jest
w remoncie i nie ma możliwości dojechania w tamte okolice pociągiemz rowerem inaczej niż przez Dęblin, co wymagało
wczesnego wstania by załapać się na pociąg , który był kilka minut po 6. Ale
wstanie o półgodziny wcześniej stało się awykonalne i jak pokazał dalszy bieg
wypadków , tej godziny właśnie zabrakło by wypełnić plan krajoznawczy. Zacząłem
zatem kilka minut przed 10 na dworcu w Dęblinie. Tuż przed dworcem sfociłem
jeszcze do kolekcji wystawiony spalinowóz wąskotorowy z wagonem, niestety
zdjęcie wyszło niewyraźne i dalej kierowałem się na zachód by przez most na
Wiśle udać się na jej lewą stronę
Wisła widziana z mostu drogowego jeszcze po stronie dęblińskiej. © teich
.Więcej niż połowa trasy okazała się być po płaskim jak stół terenie zalewowym Wisły, która na przestrzeni wieków zmieniała swój nurt odchodząc na wschód.
Plantacja bzu czarnego. Cieszy mnie ta kreatywność, nie tylko maliny, porzeczki, truskawki, jabłka. © teich
Gdy jadąc tak równym rytmem krajówką na Kozienice minąłem miejscowość Zajezierze w dalekim planie ukazała się budowla dawnego opactwa pobenedyktyńskiego w miejscowości o jakże zaskakującej nazwie „Opactwo”.
W dali opactwo w Opactwie © teich
Sam kościół owszem był otwarty ale tylko w krużganku, skąd słabo było widać bogactwo wnętrza, ale to co było widoczne wskazywało na ciekawy wystrój wart dokładnego obejrzenia przed lub po jakiejś mszy. Czyli do kolejnego razu.
Z Opactwa całkiem blisko do wsi gminnej Sieciechów, gdzie również ostrzyłem sobie krajoznawcze żeby na poznanie wnętrza, ale tu kościół był całkowicie zamknięty.Warto wiedzieć, że ta wieś historycznie leżała na prawym brzegu Wisły u ujścia Wieprza i wiodła dumne i bogate życie – do czasu gdy Wisła zmieniła koryto. Obejrzałem sobie zatem rynek, co wskazuje, że ta miejscowość ma jakieś historyczne korzenie miejskie. Również źle wybrałem chwilę na odwiedzenie miejscowej chaty historii i tradycji. Była zamknięta a właściciel wyjechał kwadrans przed moim przybyciem.Kolejny rzut oka na łąki i bielejące o kilka kilometrów opactwo i wyruszam na południe do Oleksowa.
Opactwo od strony Sieciechowa, coś tam widac w ostatnim planie. © teich
Nie wiem jakie macie skojarzenia z Oleksowem, ale dla tych , którzy kawałek życia spędzili w PRL ta miejscowość powinna kojarzyć się z jedną symboliczną osobą. Stąd pochodził pracowity traserem Stanisław Sołdek, którego nazwiskiem ochrzczono pierwszy rudowęglowiec zbudowany po 1945 roku
w polskich stoczniach . Według posiadanego przewodnika po puszczy kozienickiej w miejscowości tej jest zabytkowy kościół , którego piękno zawarte jest w barokowym wnętrzu. Niestety , kościół zawarty na głucho, nawet nie można było wejść na teren kościelny, bo wszystkie furtki również pozamykane. Z planu wyjazdu pozostał do zwiedzenia oleksowski cmentarz z mogiłami powstańców z 1831 i 1863 roku. Na szczęście na cmentarzu spotkałem miejscowe kobiety, które zaoszczędziły mi czasu na poszukiwaniach mogił. Przy okazji dowiedziałem się ,że na cmentarzu pochowana jest babka Marii Curie z domu Skłodowskiej. Niestety nie zapytałem o nazwisko babki i nie chcąc zbyt marudzić ( i tak od początku miałem godzinę straty, która wydłużała się w każdym odwiedzanym miejscu) nie szukałem zbyt szczegółowo i co oczywista nie znalazłem tego grobu.
Kwatera powstańców 1831, 1863 oraz poległych i pomordowanych mieszkańców Oleksowa w trakcie I i II wojny światowej © teich
Stąd tylko kilka obrotów korbą i byłem w Gniewoszowie, który zwiedzałem już na początku marca, więc tylko przeleciałem kierując się na Czarnolas.
Niestety droga Gniewoszów Czarnolas okazała się być dużo gorsza niż wcześniejsze i trzeba było zwolnić w trosce o całość sprzętu i własnej życi. Po ok 30 minutach stanąłem w parku przypałacowym w z Czarnolesie lubując się zadbaniem ciszą i zielenią tego miejsca. Tu trzeba było poświęcić trochę czasu by poznać miejsce, które jest dobrze znane z nazwy każdemu uczniowi w Polsce.
Czarnoleskie muzeum otoczone jest zadbanym parkiem i sadem jabłoniowym © teich
Z Czarnolasu przebijałem się do Policznej, gdzie zwiedziłem ( oczywiście patrząc tylko z kruchty) miejscowy kościół, pomnik pamięci mieszkańców zgładzonych w latach II wojny światowej oraz znajdujący się na wylocie pałac Piłsudskiego, oczywiście przez kraty bramy wjazdowej.
Dojazd do kościoła w Policznej, sylwetka kościoła była mi znana z rysunków na mapie i w przewodniku. © teich
Od Policznej kilkanaście minut jazdy do Gródka , bardzo klimatycznej wsi, takiej na uboczu, poza głównymi traktami. Otwarta kruchta miejscowego kościoła pozwoliła przyjrzeć się bogatemu wnętrzu. Po krótkim postoju na pierwszy posiłek (pół rogala, pół paczki kabanosów, pół coli) dalsza eskapada prowadziła do Garbatki Letniska.
Urząd gminy w Garbatce -Letnisku © teich
To już większa wieś gminna klimatem przypominająca trochę Otwock ( oczywiście nie ta skala). Pokręciłem się trochę poznając miejscowe wille wypoczynkowe, kościół, gmach UG, szkoły dla służb leśnych i przemysłu drzewnego, lapidarium rzeźb z drewna i okazało się ,że nie ma czasu by pojechać do kolejnej wsi – Molend by poznać tamtejsze cmentarze z I i II wojny. Pozostał odwrót koleją do domu.
Wisła widziana z mostu drogowego jeszcze po stronie dęblińskiej. © teich
.Więcej niż połowa trasy okazała się być po płaskim jak stół terenie zalewowym Wisły, która na przestrzeni wieków zmieniała swój nurt odchodząc na wschód.
Plantacja bzu czarnego. Cieszy mnie ta kreatywność, nie tylko maliny, porzeczki, truskawki, jabłka. © teich
Gdy jadąc tak równym rytmem krajówką na Kozienice minąłem miejscowość Zajezierze w dalekim planie ukazała się budowla dawnego opactwa pobenedyktyńskiego w miejscowości o jakże zaskakującej nazwie „Opactwo”.
W dali opactwo w Opactwie © teich
Sam kościół owszem był otwarty ale tylko w krużganku, skąd słabo było widać bogactwo wnętrza, ale to co było widoczne wskazywało na ciekawy wystrój wart dokładnego obejrzenia przed lub po jakiejś mszy. Czyli do kolejnego razu.
Z Opactwa całkiem blisko do wsi gminnej Sieciechów, gdzie również ostrzyłem sobie krajoznawcze żeby na poznanie wnętrza, ale tu kościół był całkowicie zamknięty.Warto wiedzieć, że ta wieś historycznie leżała na prawym brzegu Wisły u ujścia Wieprza i wiodła dumne i bogate życie – do czasu gdy Wisła zmieniła koryto. Obejrzałem sobie zatem rynek, co wskazuje, że ta miejscowość ma jakieś historyczne korzenie miejskie. Również źle wybrałem chwilę na odwiedzenie miejscowej chaty historii i tradycji. Była zamknięta a właściciel wyjechał kwadrans przed moim przybyciem.Kolejny rzut oka na łąki i bielejące o kilka kilometrów opactwo i wyruszam na południe do Oleksowa.
Opactwo od strony Sieciechowa, coś tam widac w ostatnim planie. © teich
Nie wiem jakie macie skojarzenia z Oleksowem, ale dla tych , którzy kawałek życia spędzili w PRL ta miejscowość powinna kojarzyć się z jedną symboliczną osobą. Stąd pochodził pracowity traserem Stanisław Sołdek, którego nazwiskiem ochrzczono pierwszy rudowęglowiec zbudowany po 1945 roku
w polskich stoczniach . Według posiadanego przewodnika po puszczy kozienickiej w miejscowości tej jest zabytkowy kościół , którego piękno zawarte jest w barokowym wnętrzu. Niestety , kościół zawarty na głucho, nawet nie można było wejść na teren kościelny, bo wszystkie furtki również pozamykane. Z planu wyjazdu pozostał do zwiedzenia oleksowski cmentarz z mogiłami powstańców z 1831 i 1863 roku. Na szczęście na cmentarzu spotkałem miejscowe kobiety, które zaoszczędziły mi czasu na poszukiwaniach mogił. Przy okazji dowiedziałem się ,że na cmentarzu pochowana jest babka Marii Curie z domu Skłodowskiej. Niestety nie zapytałem o nazwisko babki i nie chcąc zbyt marudzić ( i tak od początku miałem godzinę straty, która wydłużała się w każdym odwiedzanym miejscu) nie szukałem zbyt szczegółowo i co oczywista nie znalazłem tego grobu.
Kwatera powstańców 1831, 1863 oraz poległych i pomordowanych mieszkańców Oleksowa w trakcie I i II wojny światowej © teich
Stąd tylko kilka obrotów korbą i byłem w Gniewoszowie, który zwiedzałem już na początku marca, więc tylko przeleciałem kierując się na Czarnolas.
Niestety droga Gniewoszów Czarnolas okazała się być dużo gorsza niż wcześniejsze i trzeba było zwolnić w trosce o całość sprzętu i własnej życi. Po ok 30 minutach stanąłem w parku przypałacowym w z Czarnolesie lubując się zadbaniem ciszą i zielenią tego miejsca. Tu trzeba było poświęcić trochę czasu by poznać miejsce, które jest dobrze znane z nazwy każdemu uczniowi w Polsce.
Czarnoleskie muzeum otoczone jest zadbanym parkiem i sadem jabłoniowym © teich
Z Czarnolasu przebijałem się do Policznej, gdzie zwiedziłem ( oczywiście patrząc tylko z kruchty) miejscowy kościół, pomnik pamięci mieszkańców zgładzonych w latach II wojny światowej oraz znajdujący się na wylocie pałac Piłsudskiego, oczywiście przez kraty bramy wjazdowej.
Dojazd do kościoła w Policznej, sylwetka kościoła była mi znana z rysunków na mapie i w przewodniku. © teich
Od Policznej kilkanaście minut jazdy do Gródka , bardzo klimatycznej wsi, takiej na uboczu, poza głównymi traktami. Otwarta kruchta miejscowego kościoła pozwoliła przyjrzeć się bogatemu wnętrzu. Po krótkim postoju na pierwszy posiłek (pół rogala, pół paczki kabanosów, pół coli) dalsza eskapada prowadziła do Garbatki Letniska.
Urząd gminy w Garbatce -Letnisku © teich
To już większa wieś gminna klimatem przypominająca trochę Otwock ( oczywiście nie ta skala). Pokręciłem się trochę poznając miejscowe wille wypoczynkowe, kościół, gmach UG, szkoły dla służb leśnych i przemysłu drzewnego, lapidarium rzeźb z drewna i okazało się ,że nie ma czasu by pojechać do kolejnej wsi – Molend by poznać tamtejsze cmentarze z I i II wojny. Pozostał odwrót koleją do domu.
- DST 68.00km
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj