Piątek, 6 czerwca 2014
Małą pętla zachodnioradomska
Na ten wyjazd czekałem od dawna i od dawna zapowiadali upał. Przykrym zaskoczeniem było ,że wstałem a tu pokropuje deszcz. Rzut oka do internetu i okazuje się ,że upału nie będzie a słońce może czasami wyjrzy. Niczego nie odwołuję tylko jadę do pociągu i do Radomia. Niestety nim dojechałem ciuchy już były wilgotne. i przez czas podróży zdążyłem zmarznąć, dlatego po wyjściu z pociągu na odnowionym dworcu w Radomiu ( klasa!) od razu siadam na rower i pedałuję do wylotu z miasta. Uczucie chłodu mija po ostrym pedałowaniu i dość sprawnie docieram do miejscowości Kowala Stępocina. Celem był kościół z renesansowym wystrojem oraz grodzisko w pobliskim lesie. Ponieważ w Kowali był zorganizowany dla młodzieży festyn stanąłem na chwilę by popatrzeć i to był błąd. Podszedl do mnie ochroniarz i był tak absorbujący rozmową ,że po wysłuchaniu historii dwóch córek i przyjaciółki, historii samochodu poprzedniego i nowego nabytku, opowieści jak wyglądała Stępocina gdy on chodził do szkoły ostro i stanowczo zakończyłem rozmowę. I tak straciłem dobre 30 minut.
Kowala Stępocina - festyn europejski © teich
Dalsza droga prowadzi do Wolanowa a potem Zakrzewa.
Węzęł kolejowy Rożki - tu spotykają się trasa kolejowa nr 8 i trasa kolejowa nr 22 © teich
Modernizacja podsypki na łącznicy szlaków kolejowych nr 8 i nr 22 w Młodocinie © teich
O Wolanowie nie ma co pisać. po prostu jest taka miejscowość stanowiąca centrum gminy.
Wolanów- droga krajowa nr 12 © teich
Niewiele więcej można powiedzieć o Zakrzewiu.
Zakrzew- aleja 600 lecia wzdłuż drogi wojewódzkiej 740 © teich
Dodać należy ,że zadbany. Jednak moim celem miał być park historyczny w Taczowie, który poznałem na zdjęciach jednej z relacji zamieszczonych przez Valve. Nieco się nawet rozpogodziło więc po krótkim rozpytywaniu o drogę ruszam na Taczów. Kilka kilometrów mijają szybko i osiągam już w miłym słoneczku wymienioną wieś.
No i spotkali się w sprawie mostu łyżwowego u Powały z Taczowa..w parku średniowiecznym © teich
Patrzę fotografuję, rozglądam się rzut oka na zegarek i włosy stają na głowie, nie dość ,że nie zdążę na dalsze połączenie do Skarżyska to mało prawdopodobne bym zdążył na kolejne. Nie mniej naciskam na pedały i hajda do Radomia.
Ale nie miałem szans w Milejowicach odpuściłem sobiei dalej szybkim ale nie morderczym tempem kontynuowałem drogę ku stacji Radom/ Warto było się śpieszyć- tuż przed przecięciem krajowej 7ki, już w Radomiu, zaczął padać gęsty deszcz. Tym samym mój drugi etap tego dnia zaczął być w głowie modyfikowany z każdą chwilą. Rozmowę z samym sobą przerwał mi widok bazyliki mniejszej , po raz pierwszy byłem pod nią a potem również w niej ( przy okazji trochę przeczekuję kolejną falę deszczu). Spod bazyliki pw. Św. Kazimierza już tylko kilka kilometrów do dworca. Po drodze jeszcze nieśmiertelny symbol przemysłu tego miasta - łucznik. złukiem ale bez cięciwy.
Radomski łucznik © teich
Kowala Stępocina - festyn europejski © teich
Dalsza droga prowadzi do Wolanowa a potem Zakrzewa.
Węzęł kolejowy Rożki - tu spotykają się trasa kolejowa nr 8 i trasa kolejowa nr 22 © teich
Modernizacja podsypki na łącznicy szlaków kolejowych nr 8 i nr 22 w Młodocinie © teich
O Wolanowie nie ma co pisać. po prostu jest taka miejscowość stanowiąca centrum gminy.
Wolanów- droga krajowa nr 12 © teich
Niewiele więcej można powiedzieć o Zakrzewiu.
Zakrzew- aleja 600 lecia wzdłuż drogi wojewódzkiej 740 © teich
Dodać należy ,że zadbany. Jednak moim celem miał być park historyczny w Taczowie, który poznałem na zdjęciach jednej z relacji zamieszczonych przez Valve. Nieco się nawet rozpogodziło więc po krótkim rozpytywaniu o drogę ruszam na Taczów. Kilka kilometrów mijają szybko i osiągam już w miłym słoneczku wymienioną wieś.
No i spotkali się w sprawie mostu łyżwowego u Powały z Taczowa..w parku średniowiecznym © teich
Patrzę fotografuję, rozglądam się rzut oka na zegarek i włosy stają na głowie, nie dość ,że nie zdążę na dalsze połączenie do Skarżyska to mało prawdopodobne bym zdążył na kolejne. Nie mniej naciskam na pedały i hajda do Radomia.
Ale nie miałem szans w Milejowicach odpuściłem sobiei dalej szybkim ale nie morderczym tempem kontynuowałem drogę ku stacji Radom/ Warto było się śpieszyć- tuż przed przecięciem krajowej 7ki, już w Radomiu, zaczął padać gęsty deszcz. Tym samym mój drugi etap tego dnia zaczął być w głowie modyfikowany z każdą chwilą. Rozmowę z samym sobą przerwał mi widok bazyliki mniejszej , po raz pierwszy byłem pod nią a potem również w niej ( przy okazji trochę przeczekuję kolejną falę deszczu). Spod bazyliki pw. Św. Kazimierza już tylko kilka kilometrów do dworca. Po drodze jeszcze nieśmiertelny symbol przemysłu tego miasta - łucznik. złukiem ale bez cięciwy.
Radomski łucznik © teich
- DST 50.00km
- Czas 01:48
- VAVG 27.78km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj