Czwartek, 26 lipca 2018
Poczuć ducha Reymonta - Łódzkie po raz trzeci
Jak wspomniałem w poprzednim
wpisie zakup zalaminowanej mapy województwa łódzkiego nakręcił mnie do
wykreślenia kilku wycieczek po tym nieodległym od Warszawy terenie. Tym razem
bliskie okolice Skierniewic, a dokładnie wycieczka podporządkowana krajoznawczo
jednemu celowi- sprawdzeniu ile Reymonta pozostało jeszcze w Lipcach
Reymontowskich.
Wycieczka ma być pętlą, ze względu na szczupłość czasu nie dłuższa niż 2 godziny.
Ruszam z Rogowa , miejsca, które kojarzy się przede wszystkim ze skansenem kolejki wąskotorowej, która kiedyś kursowała pomiędzy Białą Rawską i właśnie Rogowem. Dziś turystyczne przejazdy są kontynuowane. Niemniej czy się przejedziemy czy też nie warto zajrzeć przynajmniej na perony tutejszej stacji Rogów Wąskotorowy. Licznie zgromadzony tabor może dać entuzjastom kolejnictwa wiele radości.
Rogów dla podróżujących trasą Warszawa – Łódź przez Rawę Mazowiecką kojarzyć się zapewne będzie z monstrualnymi elewatorami zbożowymi, których rozległa kubatura jest widoczna nawet z większej odległości.
Z Rogowa zatem ruszam w stronę Lipiec wykorzystując wiele dróg lokalnych. Uwaga – w tych okolicach chyba nie jest znany wynalazek o nazwie tablice kierunkowskazowe. Po drodze do Lipiec nie natknąłem się na żadną więc kluczyłem trzymając generalnie kierunek północny. Na podorędziu była oczywiście w tylnej kieszeni koszulki mapa..

To zboże czeka na kombajn © teich

Trochę w dół , lekko w górę, droga gładziutka © teich

Przed siebie gładkimi asfaltami © teich
Po drodze liczne wzgórki z podjazdami i zjazdami, bardzo malownicza okolica i współtowarzyszący hałas jak nie kombajnów i praz to pędzących po stalowych szlakach pociągów. A ruch na tej trasie naprawdę duży.
Dojeżdżam do Lipiec Reymontowskich.

Pomnik Kościuszki w Lipcach © teich

lipce Reymontowskie- kościół pw. Znalezienia Krzyża Świętego © teich

A w centrum wsi plac wypoczynkowy , na nim nawet bramka tryskająca woda by schładzać szukających wytchnienia od upału. © teich
Trochę myszkuję krajoznawczo i idę do urzędu gminy po pieczątkę do książeczki kolarskiej.
Tam zostaję miło przyjęty a na drogę jeszcze sprezentowany mapą gminy i połytką cd z jakąś prezentacją. W wolnej chwili sobie to obejrzę. Za radą pani w sekretariacie wójta zwiedzam Muzeum Czynu Zbrojnego ( za dużo powiedziane- raczej zerkam zza siatki).

Dla wielbicieli serialu "Czterej pacerni" T34/76 teoretycznie taki modelem powinni byli się poruszac od samego początku dzielni czołgiści © teich
Jednak w serialu od samego początku poruszali się czołgiem T34/85 ( inna wieża, inne włazy, silniejsza armata). Aż w serialu dojechali na Pomorze, gdzie porucznik Jarosz został skoszony serią gdy gasił trafionego Rudego. I ocalała załoga dostała T34/85 w miejsce T34/85.

To chyba pierwszy MIG 15 jaki udało mi się spotkać. © teich
Potem kieruję się do Muzeum Reymontowskiego- wejściówka 7 zł, ale że jestem sam to mogę sobie w spokoju zwiedzać fotografować, pytać.

Regionalne Muzeum Włądysława Reymonta w dawnym obejściu Winklów © teich

Wnętrze chaty księżackiej - wyrko rodziców © teich

Wnętrze chaty księżackiej - ołtarzyk i kołyska. © teich

Nie ma domu bez kuchni. © teich

Folklor łowicki, dziś spotykany tylko na procesjach i na występach zespołów regionalnych. © teich

A za oknem stodoła © teich
Całkiem miluśnie, ale wszystko co dobre powinne mieć swój finał. Po pół godzinie ruszam w kierunku Jeżowa. Podróżuje się naprawdę fajnie. Takie lekkie górki i dołki. Kilometry same się dopisują. Nie wiedzieć kiedy wyrasta tablica informująca o dojechaniu do miejscowości Jeżów. I tak się zapatrzyłem w bok ,że omal nie wjechałem w koparkę stojąca na drodze.
W Jeżowie kilka fotek kościoła i ostatni odcinek do Rogowa po krajowej 71.

Kościół pw św. Józefa Oblubieńca w Jeżowie © teich

Jeżów - obelisk upamiętniający naszego noblistę © teich
Pomimo dużego natężenia ruchu czuję się bezpiecznie. Pasy są tak szerokie, że nawet ciężarówki , które wyprzedzają mnie z zapewnieniem odstępu nie kolidują z ruchem z naprzeciwka.
W sumie po 2 godzinach( w tym 1h20’ czystej jazdy) docieram do stacji w Rogowie.

Rogów- olbrzymie elewatory zbożowe © teich

Muzeum kolejki wąskotorowej w Rogowie zaprasza. © teich

Parowóz O&K7900 © teich

Wagon motorowy Mx203 © teich
Pozytywny rausz wyzwolony pedałowaniem prowokuje do zaplanowania kolejnej traski po województwie łódzkim.
I jeszcze pytanie . Chodzi mi o oznaczenie na słupie poniżej tabliczki Front wschodni.
podwójny znaczek jeden to jakaś wstążka , drugi to krzyż. Co oznaczają?

Co oznaczają piktogramy na słupie? © teich
Wycieczka ma być pętlą, ze względu na szczupłość czasu nie dłuższa niż 2 godziny.
Ruszam z Rogowa , miejsca, które kojarzy się przede wszystkim ze skansenem kolejki wąskotorowej, która kiedyś kursowała pomiędzy Białą Rawską i właśnie Rogowem. Dziś turystyczne przejazdy są kontynuowane. Niemniej czy się przejedziemy czy też nie warto zajrzeć przynajmniej na perony tutejszej stacji Rogów Wąskotorowy. Licznie zgromadzony tabor może dać entuzjastom kolejnictwa wiele radości.
Rogów dla podróżujących trasą Warszawa – Łódź przez Rawę Mazowiecką kojarzyć się zapewne będzie z monstrualnymi elewatorami zbożowymi, których rozległa kubatura jest widoczna nawet z większej odległości.
Z Rogowa zatem ruszam w stronę Lipiec wykorzystując wiele dróg lokalnych. Uwaga – w tych okolicach chyba nie jest znany wynalazek o nazwie tablice kierunkowskazowe. Po drodze do Lipiec nie natknąłem się na żadną więc kluczyłem trzymając generalnie kierunek północny. Na podorędziu była oczywiście w tylnej kieszeni koszulki mapa..

To zboże czeka na kombajn © teich

Trochę w dół , lekko w górę, droga gładziutka © teich

Przed siebie gładkimi asfaltami © teich
Po drodze liczne wzgórki z podjazdami i zjazdami, bardzo malownicza okolica i współtowarzyszący hałas jak nie kombajnów i praz to pędzących po stalowych szlakach pociągów. A ruch na tej trasie naprawdę duży.
Dojeżdżam do Lipiec Reymontowskich.

Pomnik Kościuszki w Lipcach © teich

lipce Reymontowskie- kościół pw. Znalezienia Krzyża Świętego © teich

A w centrum wsi plac wypoczynkowy , na nim nawet bramka tryskająca woda by schładzać szukających wytchnienia od upału. © teich
Trochę myszkuję krajoznawczo i idę do urzędu gminy po pieczątkę do książeczki kolarskiej.
Tam zostaję miło przyjęty a na drogę jeszcze sprezentowany mapą gminy i połytką cd z jakąś prezentacją. W wolnej chwili sobie to obejrzę. Za radą pani w sekretariacie wójta zwiedzam Muzeum Czynu Zbrojnego ( za dużo powiedziane- raczej zerkam zza siatki).

Dla wielbicieli serialu "Czterej pacerni" T34/76 teoretycznie taki modelem powinni byli się poruszac od samego początku dzielni czołgiści © teich
Jednak w serialu od samego początku poruszali się czołgiem T34/85 ( inna wieża, inne włazy, silniejsza armata). Aż w serialu dojechali na Pomorze, gdzie porucznik Jarosz został skoszony serią gdy gasił trafionego Rudego. I ocalała załoga dostała T34/85 w miejsce T34/85.

To chyba pierwszy MIG 15 jaki udało mi się spotkać. © teich
Potem kieruję się do Muzeum Reymontowskiego- wejściówka 7 zł, ale że jestem sam to mogę sobie w spokoju zwiedzać fotografować, pytać.

Regionalne Muzeum Włądysława Reymonta w dawnym obejściu Winklów © teich

Wnętrze chaty księżackiej - wyrko rodziców © teich

Wnętrze chaty księżackiej - ołtarzyk i kołyska. © teich

Nie ma domu bez kuchni. © teich

Folklor łowicki, dziś spotykany tylko na procesjach i na występach zespołów regionalnych. © teich

A za oknem stodoła © teich
Całkiem miluśnie, ale wszystko co dobre powinne mieć swój finał. Po pół godzinie ruszam w kierunku Jeżowa. Podróżuje się naprawdę fajnie. Takie lekkie górki i dołki. Kilometry same się dopisują. Nie wiedzieć kiedy wyrasta tablica informująca o dojechaniu do miejscowości Jeżów. I tak się zapatrzyłem w bok ,że omal nie wjechałem w koparkę stojąca na drodze.
W Jeżowie kilka fotek kościoła i ostatni odcinek do Rogowa po krajowej 71.

Kościół pw św. Józefa Oblubieńca w Jeżowie © teich

Jeżów - obelisk upamiętniający naszego noblistę © teich
Pomimo dużego natężenia ruchu czuję się bezpiecznie. Pasy są tak szerokie, że nawet ciężarówki , które wyprzedzają mnie z zapewnieniem odstępu nie kolidują z ruchem z naprzeciwka.
W sumie po 2 godzinach( w tym 1h20’ czystej jazdy) docieram do stacji w Rogowie.

Rogów- olbrzymie elewatory zbożowe © teich

Muzeum kolejki wąskotorowej w Rogowie zaprasza. © teich

Parowóz O&K7900 © teich

Wagon motorowy Mx203 © teich
Pozytywny rausz wyzwolony pedałowaniem prowokuje do zaplanowania kolejnej traski po województwie łódzkim.
I jeszcze pytanie . Chodzi mi o oznaczenie na słupie poniżej tabliczki Front wschodni.
podwójny znaczek jeden to jakaś wstążka , drugi to krzyż. Co oznaczają?

Co oznaczają piktogramy na słupie? © teich
- DST 34.00km
- Czas 01:20
- VAVG 25.50km/h
- Temperatura 29.0°C
- Podjazdy 73m
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 lipca 2018
Łódzkie po raz drugi
A wszystko zaczęło się od przypadkowego zakupu zalaminowanej mapy województwa łódzkiego w najbardziej rowerowej skali 1:220000. Mapy wygodnej do włożenia w kieszonke koszulki kolarskiej a folia zabezpiecza ją od potu i ewentualnego deszczu. Jak jest mapa to można podróżować na sam początek palcem po niej kreśląc coraz to ciekawsze pętle. Efektem jednej z takich podróży palcem po mapie jest właśnie ta wycieczka.
Start w Lutomiersku- najdalej położonej na zachód od Łodzi miejscowości skomunkowanej tramwajowo z samą Łodzią.. Pętla w Lutomiersku jest na placu Jana Pawła , wokół którego poprowadzono tory tramwajowe. stąd w dół do Kazimierza neogotycki strzelisty kościół z czerwonej cegły. kościół pod wezwaniem świętego Jana Chrzciciela jak również atrakcyjny, barokowy, a raczej odbudowany w stylu barokowym kościół klasztoru Salezjanów .

Neogotycki kościół w Kazimierzu, tak strzelisty ,że nie mieści się cały w kadrze. © teich

Kościół przy klasztorze Salezjanów w Lutomiersku © teich
Po kilku fotkach ruszam w drogę całkiem dobrym choć wąskim asfaltem do Bełdowa. Ciekawa traska, bo sporadyczne auta po drodze i w otoczeniu lasu , który osłania i od wiatru i od chmur i od słońca. Poza tym w lesie nie czuć aż takiego skwaru. W Bełdowie nie ma za bardzo na czym oka zawiesić . Jest w zasadzie tylko nowo wybudowany kościół pw. Wszystkich Świętych.

Kościół pw Wszystkich Świętych w Bełdowie © teich
Rzut oka na mapę informuje o miejscowości o bardzo intrygującej nazwie Kontrewers. Wioska , w której nic nie ma krajoznawczego ale nazwa zostaje w pamięci . Taka twarda, techniczna. Jadę zatem na Kontrewers. Na razie jest fajnie asfalt słaby ale otoczenie !!. Z jednej strony stawy i soczysta zieleń wodna, z drugiej rżyska i szpalery drzew wzdłuż innych dróg.

Sielskie widoki © teich
No i niestety na najbliższym zakręcie asfalt ucieka w lewo a na Kontrewers drogą żwirową prosto. Że co kolarka nie pojedzie?. Pojedzie, trochę pupę wytrzęsie na nierównościach, trochę mocniej trzeba trzymać kierownicę i znacznie ograniczyć tempo jazdy. Ale radość z każdych kilkuset metrów doskonała.

Początek zachęcający, asfaltu brak , ale i gwarancja braku samochodów. Po drodze jednak mijałem się z dwoma. © teich
I tak po jakimś czasie widać ,że las się kończy, dobrze, będzie asfalt.

Las się kończy. Ale nie kończy się żwirówka © teich
Ale to nie był asfalt ani Kontrewers, to była połowa dystansu po żwirówce..

To jeszcze nie jest Kontrewers. © teich Wcale nie czuję się zniechęcony i tak niesiony radością jazdy osiągam po jakimś czasie rzeczony Kontrewers- cóż nie zawiodłem się , wioska jak wiele innych - nic ciekawego. Ale satysfakcja jest - jedni byli na Maderze a ja byłem w Kontrewersie.
Po osiągnięciu asfaltu nogi same się rozpędzają. Na szosie pustka, dosłownie pojedyncze auta.

Pierwsze krowy widziane w czasie dzisiejszej wycieczki. © teich I tak podkręcając tempo mijam skrzyżowanie gdzie miałem odbić w prawo Na Małyń przez Jeziorko. Że się zapędziłem uświadamiam sobie tuż przed mostem na Nerze. Niby mogę pojechać dalej przez most i skręcić również na Małyń, ale coś mi podpowiada by cofnąć się i wrócić pod górkę do skrzyżowania. Co robię. Warto .
Droga na Małyń prawym brzegiem Neru jest widokowa.

Dolina Neru widziana z szosy na prawym wyższym brzegu © teichPiękna panorama całej doliny tej rzeki. A sam dojazd z Jeziorka do Małynia przypomina mi drogę od mostu na Bzurze do Brochowa.

Widok na Małyń od Neru skojarzył mi się z widokiem na Brochów od strony Bzury. © teich
Ta sama cisza , ten sam klimat , przyroda , która oczarowuje i widoczna w oddali sylwetka kościoła. Zanim wjadę do Małynia przystanek na moście na Nerze i kilka spojrzeń na posadowiony w pobliży młyn wodny.

Ner w okolicy mostu w Małyniou © teich

Młyn wodny nieopodal mostu - Małyń © teich
Potem krótki dojazd do miejscowego kościoła pw. świętego Andrzeja Apostoła.

Centralny punkt Małynia- kościół pw. św. Andrzeja Apostoła © teich

Rodzina na gnieździe. 500+ nie dostaną ale pokarmu na łakach nad Nerem mnóstwo. © teich
Trochę fotek, przerwa na popitkę i jadę dalej przez Zygry do Szadka.
Po drodze do Zygr wyraźnie czuję w nogach ,że jest to podjazd pod jakieś wzniesienie , choć oczy tego nie potwierdzają. To najgorszy odcinek drogi dziś - nie ze względu na podjazd ale ze względu na zniszczony asfalt i duży ruch tirów z kolebami. Okazuje się ,że jest tu kilka kopalń piachu ,żwiru i co tam jeszcze. Z ulgą dojeżdżam do drogi wojewódzkiej kierującej do Łasku. Choć ruch jest zauważalny , to jednak gładkość jest tylko miejscami pogorszona koleinami i nielicznymi łatami.

Nie widać tego ale w dalekiej perspektywie kombajny zbierają zboża pełną parą. © teich
No i jest Szadek- tu obiecałem sobie dłuższy postój z posiłkiem. Że mam zasadę, że na wyjazdach nie daję zarobić sieciówkom a tylko lokalnym sklepikom to w efekcie posiłek składa się z trzech pętek kaszanki ( pyszna), dwóch bułek z miejscowej piekarni i toniku.

Tę ławeczkę zajmę na czas konsumpcji- park w centrum Szadka, vis'a'vis stragany z warzywami i owocami i sklep spożywczy © teich

Szadek jedna z bocznych uliczek. © teich

Gotycki kościół Wniebowzięcia NMP w Szadku © teich
Tyle, że konsumpcją zamiast się delektować to zajadam w pośpiechu. Powód widoczny na niebie- nadciąga coś ulewnego, może burza, a może tylko deszcz?
Po kwadransie ruszam w ostatni etap krajoznawczej wędrówki z powrotem do Lutomierska. nie ujechałem nawet pięciu kilometrów , gdy trzeba było się schronić przed ulewą na przystanku autobusowym, na którym spędziłem ze dwa kwadranse nim ulewa przeszła w deszcz, deszcz w kapuśniaczek a kapuśniaczek w wilgoć w powietrzu.

Przeczekuję deszcz, warto wozić ze sobą książkę, Podczas lektury oczekiwanie się nie dłuży © teichZałożyłem kurteczkę , bo spodziewałem się jeszcze porcji wody podnoszonej spod kół mijanych samochodów i ruszyłem już bez dodatkowych przystanków do punktu startu na placu pod urzędem gminy w Lutomiersku.

Kościół w Lutomiersku © teich
Start w Lutomiersku- najdalej położonej na zachód od Łodzi miejscowości skomunkowanej tramwajowo z samą Łodzią.. Pętla w Lutomiersku jest na placu Jana Pawła , wokół którego poprowadzono tory tramwajowe. stąd w dół do Kazimierza neogotycki strzelisty kościół z czerwonej cegły. kościół pod wezwaniem świętego Jana Chrzciciela jak również atrakcyjny, barokowy, a raczej odbudowany w stylu barokowym kościół klasztoru Salezjanów .

Neogotycki kościół w Kazimierzu, tak strzelisty ,że nie mieści się cały w kadrze. © teich

Kościół przy klasztorze Salezjanów w Lutomiersku © teich
Po kilku fotkach ruszam w drogę całkiem dobrym choć wąskim asfaltem do Bełdowa. Ciekawa traska, bo sporadyczne auta po drodze i w otoczeniu lasu , który osłania i od wiatru i od chmur i od słońca. Poza tym w lesie nie czuć aż takiego skwaru. W Bełdowie nie ma za bardzo na czym oka zawiesić . Jest w zasadzie tylko nowo wybudowany kościół pw. Wszystkich Świętych.

Kościół pw Wszystkich Świętych w Bełdowie © teich
Rzut oka na mapę informuje o miejscowości o bardzo intrygującej nazwie Kontrewers. Wioska , w której nic nie ma krajoznawczego ale nazwa zostaje w pamięci . Taka twarda, techniczna. Jadę zatem na Kontrewers. Na razie jest fajnie asfalt słaby ale otoczenie !!. Z jednej strony stawy i soczysta zieleń wodna, z drugiej rżyska i szpalery drzew wzdłuż innych dróg.

Sielskie widoki © teich
No i niestety na najbliższym zakręcie asfalt ucieka w lewo a na Kontrewers drogą żwirową prosto. Że co kolarka nie pojedzie?. Pojedzie, trochę pupę wytrzęsie na nierównościach, trochę mocniej trzeba trzymać kierownicę i znacznie ograniczyć tempo jazdy. Ale radość z każdych kilkuset metrów doskonała.

Początek zachęcający, asfaltu brak , ale i gwarancja braku samochodów. Po drodze jednak mijałem się z dwoma. © teich
I tak po jakimś czasie widać ,że las się kończy, dobrze, będzie asfalt.

Las się kończy. Ale nie kończy się żwirówka © teich
Ale to nie był asfalt ani Kontrewers, to była połowa dystansu po żwirówce..

To jeszcze nie jest Kontrewers. © teich Wcale nie czuję się zniechęcony i tak niesiony radością jazdy osiągam po jakimś czasie rzeczony Kontrewers- cóż nie zawiodłem się , wioska jak wiele innych - nic ciekawego. Ale satysfakcja jest - jedni byli na Maderze a ja byłem w Kontrewersie.
Po osiągnięciu asfaltu nogi same się rozpędzają. Na szosie pustka, dosłownie pojedyncze auta.

Pierwsze krowy widziane w czasie dzisiejszej wycieczki. © teich I tak podkręcając tempo mijam skrzyżowanie gdzie miałem odbić w prawo Na Małyń przez Jeziorko. Że się zapędziłem uświadamiam sobie tuż przed mostem na Nerze. Niby mogę pojechać dalej przez most i skręcić również na Małyń, ale coś mi podpowiada by cofnąć się i wrócić pod górkę do skrzyżowania. Co robię. Warto .
Droga na Małyń prawym brzegiem Neru jest widokowa.

Dolina Neru widziana z szosy na prawym wyższym brzegu © teichPiękna panorama całej doliny tej rzeki. A sam dojazd z Jeziorka do Małynia przypomina mi drogę od mostu na Bzurze do Brochowa.

Widok na Małyń od Neru skojarzył mi się z widokiem na Brochów od strony Bzury. © teich
Ta sama cisza , ten sam klimat , przyroda , która oczarowuje i widoczna w oddali sylwetka kościoła. Zanim wjadę do Małynia przystanek na moście na Nerze i kilka spojrzeń na posadowiony w pobliży młyn wodny.

Ner w okolicy mostu w Małyniou © teich

Młyn wodny nieopodal mostu - Małyń © teich
Potem krótki dojazd do miejscowego kościoła pw. świętego Andrzeja Apostoła.

Centralny punkt Małynia- kościół pw. św. Andrzeja Apostoła © teich

Rodzina na gnieździe. 500+ nie dostaną ale pokarmu na łakach nad Nerem mnóstwo. © teich
Trochę fotek, przerwa na popitkę i jadę dalej przez Zygry do Szadka.
Po drodze do Zygr wyraźnie czuję w nogach ,że jest to podjazd pod jakieś wzniesienie , choć oczy tego nie potwierdzają. To najgorszy odcinek drogi dziś - nie ze względu na podjazd ale ze względu na zniszczony asfalt i duży ruch tirów z kolebami. Okazuje się ,że jest tu kilka kopalń piachu ,żwiru i co tam jeszcze. Z ulgą dojeżdżam do drogi wojewódzkiej kierującej do Łasku. Choć ruch jest zauważalny , to jednak gładkość jest tylko miejscami pogorszona koleinami i nielicznymi łatami.

Nie widać tego ale w dalekiej perspektywie kombajny zbierają zboża pełną parą. © teich
No i jest Szadek- tu obiecałem sobie dłuższy postój z posiłkiem. Że mam zasadę, że na wyjazdach nie daję zarobić sieciówkom a tylko lokalnym sklepikom to w efekcie posiłek składa się z trzech pętek kaszanki ( pyszna), dwóch bułek z miejscowej piekarni i toniku.

Tę ławeczkę zajmę na czas konsumpcji- park w centrum Szadka, vis'a'vis stragany z warzywami i owocami i sklep spożywczy © teich

Szadek jedna z bocznych uliczek. © teich

Gotycki kościół Wniebowzięcia NMP w Szadku © teich
Tyle, że konsumpcją zamiast się delektować to zajadam w pośpiechu. Powód widoczny na niebie- nadciąga coś ulewnego, może burza, a może tylko deszcz?
Po kwadransie ruszam w ostatni etap krajoznawczej wędrówki z powrotem do Lutomierska. nie ujechałem nawet pięciu kilometrów , gdy trzeba było się schronić przed ulewą na przystanku autobusowym, na którym spędziłem ze dwa kwadranse nim ulewa przeszła w deszcz, deszcz w kapuśniaczek a kapuśniaczek w wilgoć w powietrzu.

Przeczekuję deszcz, warto wozić ze sobą książkę, Podczas lektury oczekiwanie się nie dłuży © teichZałożyłem kurteczkę , bo spodziewałem się jeszcze porcji wody podnoszonej spod kół mijanych samochodów i ruszyłem już bez dodatkowych przystanków do punktu startu na placu pod urzędem gminy w Lutomiersku.

Kościół w Lutomiersku © teich
- DST 61.00km
- Teren 6.00km
- Czas 02:22
- VAVG 25.77km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 134m
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 lipca 2018
Dopracowo
Po stosunkowo długim okresie bez roweru nastąpił ten poranek, gdy z radością wstałem o godzinę wcześniej niż normalnie by zamiast podróży samochodem pojechać do pracy rowerem. Tradycyjnie przez Puławską, Płaskowickiej niby wszystko jak zawsze ale wlot Kokosowej przerobiony, widoczny jest ślad nowej jezdni POW. A poza tym widzę ,że wyasfaltowali już cały odcinek drogi rowerowej od skrzyżowania Wilanowska/Wiertnicza na północ. Robota pierwsza klasa, choć wolałbym drogę dla rowerów poprowadzoną pasem wydzielonym z jezdni ulicy Wiertniczej i Powsińskiej, tak jak to w wielu miejscach jest w centrum Łodzi, gdzie w pasie ulicy jest pas dla aut, tory tramwajowe i jeszcze droga dla rowerów. Można?
Tymczasem na tafli Jeziorka Czerniakowskiego pojawiły się nenufary:

Nenufary © teich
Tymczasem na tafli Jeziorka Czerniakowskiego pojawiły się nenufary:

Nenufary © teich
- DST 30.00km
- Czas 01:17
- VAVG 23.38km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 19m
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 lipca 2018
Do i odpracowo
- DST 63.00km
- Czas 02:55
- VAVG 21.60km/h
- Temperatura 25.0°C
- Podjazdy 93m
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 5 lipca 2018
veturilowo
- DST 4.00km
- Czas 00:18
- VAVG 13.33km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Pożyczak
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 29 czerwca 2018
Odpracowo
Bez historii, może tylko tyle,że wiatr pomagał jechać, choć średnia i tak mizerna.
- DST 38.00km
- Czas 01:45
- VAVG 21.71km/h
- Temperatura 27.0°C
- Podjazdy 74m
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 czerwca 2018
Tylko w jedno miejsce
Kiedy jadę krajoznawczo to zwykle mam rozpisane kilka, kilkanaście obiektów do zobaczenia. Tym razem był jeden, na który miałem ochotę od czasu zdobywania okolicznościowej odznaki lotniczej.Chodziło o miejsce w lesie w okolicach Dłuówka, gdzie po ostrzelaniu lądował przymusowo w młodniku bombowiec Łoś. Doczekałem się . Oto te miejsce:

Las w Dłutówku- pomnik pamięci polskicH lotników © teich

Makieta Łosia w skali 1:1została wykonana i odsłonięta w 2009 roku. © teich

Pomnik został posadowiony w miejscu gdzie zatrzymał się bombowiec po awaryjnym lądowaniu © teich
Polecam-robi wrażenie.

Las w Dłutówku- pomnik pamięci polskicH lotników © teich

Makieta Łosia w skali 1:1została wykonana i odsłonięta w 2009 roku. © teich

Pomnik został posadowiony w miejscu gdzie zatrzymał się bombowiec po awaryjnym lądowaniu © teich
Polecam-robi wrażenie.
- DST 53.00km
- Czas 02:32
- VAVG 20.92km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 112m
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 czerwca 2018
Dopracowo-
Dzisiejszy poranek, a w zasadzie temperatura wskazywana przez termometr na północnym oknie spowodował ,że założyłem spodnie z długimi nogawkami, które w ubiegłym roku kupiłem w jednej z akcji rowerowych w pewnym niemieckim supermarkecie.
Spodnie niestety nic specjalnego sobą nie przedstawiają, ale ,że ze mnie całkowity amator to i oczekiwań nie mam nadzwyczaj wysokich. Miałem je na sobie chyba drugi raz. Wrażeń z pierwszego nie zapamiętałem, ale dziś jakoś kiepsko mi się w nich jechało. Chyba jednak są one dostosowane do chłodniejszych temperatur niż 8 stopni lub mniejszej intensywności jazdy. Ja przebierając się w pracy miałem nogi spocone. czyli materiał nie oddycha.. Poza tym ogólnie pisząc dzisiejsza jazda nie sprawiała mi radości tylko wszystko jakoś ciężko się kręciło..
Obserwuję,, że prawie do finału zbliża się budowa ciągu rowerowo-pieszego do cmentarza w Wilanowie. Gdy ukończony zostanie krótki odcinek w okolicach pętli to ścieżką tą będzie można nieprzerwanie jechać od Kępy potockiej aż do skrętu na park wypoczynkowy w Powsinie. Lekko licząc 20 kilometrów.

Nie wszystkie miasta otwierają swoje eleganckie arterie dla rowerzystów. Kielce nie wpuszczają cyklistów na odnowioną i wypieknioną ulicę Sienkiewicza. Szerokości przecież nie brakuje. © teich
Spodnie niestety nic specjalnego sobą nie przedstawiają, ale ,że ze mnie całkowity amator to i oczekiwań nie mam nadzwyczaj wysokich. Miałem je na sobie chyba drugi raz. Wrażeń z pierwszego nie zapamiętałem, ale dziś jakoś kiepsko mi się w nich jechało. Chyba jednak są one dostosowane do chłodniejszych temperatur niż 8 stopni lub mniejszej intensywności jazdy. Ja przebierając się w pracy miałem nogi spocone. czyli materiał nie oddycha.. Poza tym ogólnie pisząc dzisiejsza jazda nie sprawiała mi radości tylko wszystko jakoś ciężko się kręciło..
Obserwuję,, że prawie do finału zbliża się budowa ciągu rowerowo-pieszego do cmentarza w Wilanowie. Gdy ukończony zostanie krótki odcinek w okolicach pętli to ścieżką tą będzie można nieprzerwanie jechać od Kępy potockiej aż do skrętu na park wypoczynkowy w Powsinie. Lekko licząc 20 kilometrów.

Nie wszystkie miasta otwierają swoje eleganckie arterie dla rowerzystów. Kielce nie wpuszczają cyklistów na odnowioną i wypieknioną ulicę Sienkiewicza. Szerokości przecież nie brakuje. © teich
- DST 32.00km
- Czas 01:26
- VAVG 22.33km/h
- Temperatura 8.0°C
- Podjazdy 19m
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 22 czerwca 2018
Czerniaków- Bielany-Czerniaków -veturilo
Tym razem veturilowałem wzdłuż Wisły ścieżką , która mnie doprowadziła aż do Kępy Potockiej. Pomimo niezbyt dogodnej pogody i tak nad Wisłą było wiele osób.. U zbiegu Sanguszki wyfasowana spora estrada. W domu dowiedziałem się ,że to na okoliczność wianków. Pomimo, że jednym z wykonawców miał być Dżem to jednak nie zdecydowałem się by pojechać tam w sobotni wieczór..Miłe zaskoczenie- żagle na Wiśle. Może powoli odrodzi się tradycja żeglowania po tym naturalnym dla Warszawy akwenie? Przecież zanim utworzono Zalew Zegrzyński Wisła była pełna sportów wodnych adekwatnych do tamtych lat.

Półwietr prawego halsu i jadziem w poprzek Wisły.Piękna żeglarska pogoda- równy duj wiatru, bez szkwalenia i można cieszyć oczy odwiedzających bulwary. © teich
Niestety nie wszystkim poszło tak gładko. Druga załoga przy zwrocie przez rufę położyła omegę na wysokości wejścia do portu praskiego. Siła wiatru + prąd Wisły + siła odśrodkowa i poważne kłopoty. Na szczęście w pobliżu byli wędkarze. Gdy wracałem po godzinie, jacht już był postawiony do pionu , tyle że pełen wody. Nie wiem czy prąd ich zniósł, czy sami się wysztrandowali na łachę przy moście Śląsko-Dąbrowskim. ale asystę mieli nie tylko w osobach motorowodniaków ale również policji wodnej, która akurat nie zmieściła się w kadrze.

A ta załoga niestety miała percha ;lub niewystarczające umiejętności i położyła swoją omegę. Tu już wyprostowana, tylko trzeba wylać wodę z kadłuba © teich
Ech ,żeby tak na codzień a nie tylko od wielkiego dzwonu.

Półwietr prawego halsu i jadziem w poprzek Wisły.Piękna żeglarska pogoda- równy duj wiatru, bez szkwalenia i można cieszyć oczy odwiedzających bulwary. © teich
Niestety nie wszystkim poszło tak gładko. Druga załoga przy zwrocie przez rufę położyła omegę na wysokości wejścia do portu praskiego. Siła wiatru + prąd Wisły + siła odśrodkowa i poważne kłopoty. Na szczęście w pobliżu byli wędkarze. Gdy wracałem po godzinie, jacht już był postawiony do pionu , tyle że pełen wody. Nie wiem czy prąd ich zniósł, czy sami się wysztrandowali na łachę przy moście Śląsko-Dąbrowskim. ale asystę mieli nie tylko w osobach motorowodniaków ale również policji wodnej, która akurat nie zmieściła się w kadrze.

A ta załoga niestety miała percha ;lub niewystarczające umiejętności i położyła swoją omegę. Tu już wyprostowana, tylko trzeba wylać wodę z kadłuba © teich
Ech ,żeby tak na codzień a nie tylko od wielkiego dzwonu.
- DST 27.00km
- Czas 01:42
- VAVG 15.88km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 49m
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 21 czerwca 2018
Odpracowe veturilo
Wczorajsza Warszawa wygrzana była słońcem ponad miarę. Aż trudno było oddychać i pół litra toniku kupionego z lodówki wlałem w siebie za jednym przystawieniem do ust. W Jeziorku Czerniakowskim widziałem kilku pływaków, którzy środkiem toni płynęli w długiej osi tego zbiornika wodnego. Ale to nie jacyś amatorzy, każdy z nich miał swoją bojkę asekuracyjną. Ciekawy jestem jaka jest czystość wody, szczególnie ,że nie jest przepłukiwana żadnym ciekiem a za to przyjmuje wody spływające z całej okolicy.

Ekostojak ekokosza wypuścił nowe pędy. Widac jak żywotne są wierzby, byle patyk wbity w ziemię daje początek nowemu krzakowi. © teich

Ekostojak ekokosza wypuścił nowe pędy. Widac jak żywotne są wierzby, byle patyk wbity w ziemię daje początek nowemu krzakowi. © teich
- DST 6.50km
- Czas 00:28
- VAVG 13.93km/h
- Temperatura 31.0°C
- Podjazdy 25m
- Sprzęt Pożyczak
- Aktywność Jazda na rowerze