Informacje

  • Wszystkie kilometry: 50686.49 km
  • Km w terenie: 3675.50 km (7.25%)
  • Czas na rowerze: 101d 10h 42m
  • Prędkość średnia: 19.28 km/h
  • Suma w górę: 7314 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy teich.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

znasz li ten kraj

Dystans całkowity:2102.50 km (w terenie 185.20 km; 8.81%)
Czas w ruchu:89:35
Średnia prędkość:18.26 km/h
Maksymalna prędkość:36.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:169 (94 %)
Maks. tętno średnie:125 (0 %)
Suma kalorii:22521 kcal
Liczba aktywności:41
Średnio na aktywność:51.28 km i 3h 05m
Więcej statystyk
Piątek, 9 września 2022 Kategoria znasz li ten kraj

Płynie Wisła płynie po polskiej krainie - dokończenie etapu 2

Drugi etap był zaplanowany od Skoczowa przez Strumień, Goczałkowice, Grzawę, Brzeszcze do Oświęcimia.
Nagłe pogorszenie pogody spowodowało ,że utknąłem wtedy na ponad godzinę w Goczałkowicach, a niebo nie dawało nadziei na polepszenie warunków atmosferycznych. Z drugiego etapu zrobiła się zatem połówka. 
W ostatnim tygodniu znów pojawiło się zlecenie, tym razem w Dąbrowie Górniczej na Tucznawie. Co miałem zaplanowane do zrobienia w dwa dni z wielkim poświęceniem zrobiłem w dzień i kilka porannych godzin piątku i dzięki temu wygospodarowany czas mogłem przeznaczyć na dokończenie tego co zacząłem w ostatnich dniach czerwca.
Pociągiem udałem się do Goczałkowic i stamtąd już pełen energii ruszyłem z biegiem Wisły.
Peron w Goczałkowicach tym razem wita mnie słońcem zza chmur.
Peron w Goczałkowicach tym razem wita mnie słońcem zza chmur. © teich
Z biegiem Wisły to może zbyt dużo powiedziane, bo w pewnym oddaleniu od niej, ale najbliższym punktem kontrolnym był kościół w Grzawie i nie chciało mi się przejeżdżać na prawy brzeg i jechać przez Czechowice, a głównie przez tereny przemysłowo kopalniane Czechowic, by potem szukać jakiegoś małego mostku by znów powrócić na lewy brzeg.
Dobrze się nie rozpędziłem gdy już byłem na rozstajach w Rudołtowicach, skąd pamiętałem by polną droga kierować się na Grzawę. Tuż za rozstajami widziałem ,że posila się grupa ze 20 kolarzy, przyszło mi do głowy by potwierdzić u nich dalszy przebieg trasy i okazało się ,że nic mi nie podpowiedzą, bo oni po polsku ani trochę. Ale łamanym angielskim dowiedziałem się ,że oni również jadą  w tym samym kierunku ale do Krakowa. Podziękowałem jak umiałem za propozycję posilenia się i napicia i pojechałem pierwszy. Za kilkaset metrów okazało się ,że trzeba przypomnieć sobie pedałowanie po podjazdach by wjechać na wysoki brzeg  pradoliny Wisły.
Na wojewódzkiej  Pszczyna- Brzeszcze - Oświęcim powitał mnie spory ruch ciężarówek, kilka niestety wyprzedzało mnie z minimalnym odstępem i zrobiło mi się nieco cieplej, ale dosłownie po kilku minutach najpierw ujrzałem zabudowania OSP w Grzawie, a potem kierunkowskaz w bok pokazujący dojazd do drewnianego kościoła pw św. Jana Chrzciciela.
Po kilku fotkach pojechałem do gminy Miedźna by podbić książeczkę turystyczną, a tam miła pani powiedziała, że kilometr w bok jest kolejny kościół drewniany w Miedźnej kolejny kilometr w przód kolejny kościół drewniany pw. św. Barbary w Górze.. Słowa te zachęciły i zaciekawiły mnie na tyle, że musiałem wykorzystać okazję i  obejrzeć obydwa. Co mnie miło zaskoczyło , obydwa kościoły miały otwarte wejście do kruchty i można było zobaczyć interesujące wnętrza.
Kościół pw. ścięcia św. Jana w Grzawie gm. Miedźna
Kościół pw. ścięcia św. Jana w Grzawie gm. Miedźna © teich
Kościół pw. św. Klemensa w Miedźnej
Kościół pw. św. Klemensa w Miedźnej © teich
Wnętrze kościoła w Miedźnej
Wnętrze kościoła w Miedźnej © teich
Kościół pw. św. Barbary w Górze gm. Miedżna
Kościół pw. św. Barbary w Górze gm. Miedżna © teich
Wnętrze kościoła pw. św Barbary w Górze, który pełni już chyba tylko funkcję kaplicy cmentarnej.
Wnętrze kościoła pw. św Barbary w Górze, który pełni już chyba tylko funkcję kaplicy cmentarnej. © teich
Po obejrzeniu kościoła w Górze ruszyłem dalej, by za chwilę przekroczyć mostem na Wiśle (widzianej pierwszy raz tego dnia) granicę województwa śląskiego i małopolskiego.
Dalsza droga prowadziła przez Brzeszcze do Oświęcimia.
Wisła płynąca pod mostem łączącym Górę i Śląsk (lewy brzeg) oraz Brzeszcze już w Małopolsce.
Wisła płynąca pod mostem łączącym Górę i Śląsk (lewy brzeg) oraz Brzeszcze już w Małopolsce. © teich
W Brzeszczach jeszcze rzut oka na kościół pw. św. Urbana oraz bokiem tamtejszej kopalni udałem się w planach przez Harmęże do Oświęcimia.
Kościół pw. św. Urbana w Brzeszczach
Kościół pw. św. Urbana w Brzeszczach © teich
Wnętrze kościoła pw. św. Urbana w Brzeszczach
Wnętrze kościoła pw. św. Urbana w Brzeszczach © teich
Wieża wyciągowa kopalni Brzeszcze
Wieża wyciągowa kopalni Brzeszcze © teich
Niestety remont przejazdu pod torami kolejowymi skierował mnie na objazd drogą wojewódzką bezpośrednio do Oświęcimia. Droga krótsza, ale to znów ten sam ruch ciężarówek i gęsty osobówek. Jak tylko była możliwość natychmiast zjechałem na ścieżkę rowerową i dalej już w kierunku obozów koncentracyjnych. Pomimo, że już po wakacjach to jednak bardzo wielu turystów chcących zobaczyć te miejsca ludzkich tragedii.
Tor dojazdowy do obozu w Brzezince.
Tor dojazdowy do obozu w Brzezince. © teich
Nie oglądałem od środka. Byłem kiedyś na Majdanku i w Sztutowie, nie byłem aż tak ciekawy jak tutaj wyglądała najgorsza z możliwych twarz socjalistów niemieckich.
Spod Brzezinki pojechałem jeszcze na ujście Przemszy do Wisły czyli zerowy kilometr Wisły od którego liczy się jej bieg jako rzeki żeglownej. Tak więc po przejechaniu  107 kilometrów osiągnąłem punkt zerowy Wisły.
Dojechałem do kilometra zerowego Wisły, teraz już nadbrzeżne słupki będą mi pokazywać jak daleko odjechałem od ujścia Przemszy
Dojechałem do kilometra zerowego Wisły, teraz już nadbrzeżne słupki będą mi pokazywać jak daleko odjechałem od ujścia Przemszy © teich
Wisła tuż po połączeniu z Przemszą , w oddali kominy zakładów chemicznych w Oświęcimiu Dworach
Wisła tuż po połączeniu z Przemszą , w oddali kominy zakładów chemicznych w Oświęcimiu Dworach © teich
Godzina nie była jeszcze późna i w głowie zaświtała myśl by pociągnąć jeszcze  do Zatoru, szczególnie ,że przejeżdżałem przez miejsce gdzie zaczyna się małopolski odcinek Wiślanej Drogi Rowerowej, a to co widziałem zapowiadało superkomfortową jazdę. Choć z Oświęcimia do Zatoru jest 16 km, to wzdłuż meandrującej Wisły okazało się to coś ponad 20 kilometrów. Ale jazda stanowiła czystą przyjemność.
Początek Małopolskiej Wiślanej Trasy Rowerowej
Początek Małopolskiej Wiślanej Trasy Rowerowej © teich
Taką ścieżką jedzie się podobno ( mam nadzieję to sprawdzić) aż po Szczuczyn
Taką ścieżką jedzie się podobno ( mam nadzieję to sprawdzić) aż po Szczuczyn © teich
Pod Zatorem przeprawiam się znów na drugi brzeg Wisły po moście nad śluzą Podolsze i dalej na rynek w Zatorze. Tam jeszcze fotki z kościołem pw. św. Jerzego w roli głównej oraz kilka fotek położonego tuż obok książęcego zamku.
Przed miejscowością  Podolsze Wisła została przegrodzona jazem i elektrownią wodną Smolice, ruch statków jest możliwy przez śluzę i kanał po prawej stronie Wisły
Przed miejscowością Podolsze Wisła została przegrodzona jazem i elektrownią wodną Smolice, ruch statków jest możliwy przez śluzę i kanał po prawej stronie Wisły © teichWejście do śluzy Podolszyn od strony górnej wody
Wejście do śluzy Podolszyn od strony górnej wody © teich
Zator - kościół pw. świętych  Wojciecha i Jerzego w głębi słabo widoczny na zdjęciu  zamek książęcy
Zator - kościół pw. świętych Wojciecha i Jerzego w głębi słabo widoczny na zdjęciu zamek książęcy © teich
A do Oświęcimia powrót drogą krajową 44, której również nie polecam ze względu na liczne samochody ciężarowe i brak asfaltowego pobocza..
Zakończenie w Oświęcimiu na przystanku autobusów do Tychów
Usatysfakcjonowanie  tym etapem maksymalne.  Tego mi trzeba było.
Przy okazji dopisania paru gmin okazało się , że wylądowałem na niechlubnym 666 miejscu w zestawieniu zdobywców gmin.
Po tej wycieczce wskoczyłem na niechlubne miejsce nr 666 w zestawieniu
Po tej wycieczce wskoczyłem na niechlubne miejsce nr 666 w zestawieniu "Zaliczgmine" © teich

  • DST 75.30km
  • Teren 1.00km
  • Czas 04:12
  • VAVG 17.93km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 1 września 2022 Kategoria wwsW, znasz li ten kraj

Odpracowo - parki Warszawy

Jakoś tak , coś mi szeptało w tyle głowy ,że to chyba ostatni możliwość przejechania się w miarę komfortowo ( znaczy jeszcze za widnego i jeszcze w znośnej temperaturze i jeszcze bez nadmiaru wilgoci) po Warszawie by dopisać kilka kolejnych zbiorników wodnych. Aż tak bardzo nie byłem zmotywowany by wracać przez Bielany, w zastępstwie wybrałem kilka parków w Śródmieściu, w których stawy są elementami kształtowania krajobrazu. Na pierwszy ogień poszedł park Kazimierzowski, o którym kiedyś czytałem ,że jest tam niewielkie oczko wodne. Wybór o tyle łatwy, że z Wilanowa prowadzi długa, jasna prosta, szeroka jak morze trasa rowerowa. I choć z zapisków wiedziałem ,że w okolicy Mostu Poniatowskiego jest jakaś nie odwiedzona przeze mnie tablica Tchorka i choć się rozglądałem na lewo i prawo, to dalej jej nie odkryłem. Trzeba chyba wybrać się specjalnie , a nie przy okazji. W okolicach Mostu Świętokrzyskiego wbiłem się w ulice Topiel, by po kilkudziesięciu metrach dojechać do niewielkiego stawiku, czy może raczej oczka wodnego w Parku Kazimierzowskim.
Oczko wodne w Parku Kazimierzowskim
Oczko wodne w Parku Kazimierzowskim © teich
Tak mnie uciszyło ,że stawik jest od strony, od której dojechałem, że zapomniałem przejechać się wielce znaczącą historycznie dla cyklistów uliczką Dynasy. Zamiast Dynasów pojechałem na kryterium karowej by tamtędy przebić się na Trakt Królewski i dalej do Ogrodu Saskiego, oczywiście przez główną płaszczyznę Placu Saskiego  z małym zdjęciem świeżych wieńców złożonych na Grobie Nieznanego  Żołnierza.
Widok z Placu Piłsudskiego na warszawskie city
Widok z Placu Piłsudskiego na warszawskie city © teich
Grób nieznanego żołnierza w 83 rocznicę wybuchu wojny
Grób nieznanego żołnierza w 83 rocznicę wybuchu wojny © teich
Świeże wieńce złożone na grobie nieznanego żołnierza
Świeże wieńce złożone na grobie nieznanego żołnierza © teich
Stąd już kilkadziesiąt metrów do Stawu Saskiego, kolejnej wody do mojej kolekcji.
Staw w Parku Saskim z budynkiem wodozbioru na sztucznym wzgórzu
Staw w Parku Saskim z budynkiem wodozbioru na sztucznym wzgórzu © teich
W tej samej okolicy zaplanowane miałem również odwiedzenie kościoła świętego Antoniego Padewskiego, którego brakowało mi do kolekcji kościołów dekanatu śródmiejskiego. Na jego zwiedzenie poświęciłem kilka minut, choć sam kościół jest na tyle bogaty w sztukę sakralną ,że konieczne będzie powtórne jego odwiedzenie.
Widok na błękitny wieżowiec z placu przed kościołem na Senatorskiej
Widok na błękitny wieżowiec z placu przed kościołem na Senatorskiej © teich
Kościół pw. św. Antoniego Padewskiego przy Senatorskiej
Kościół pw. św. Antoniego Padewskiego przy Senatorskiej © teich
Ołtarz główny w kościele św. Antoniego Padewskiego na Senatorskiej
Ołtarz główny w kościele św. Antoniego Padewskiego na Senatorskiej © teich
Z Senatorskiej kilkadziesiąt metrów do Reduty Banku Polskiego i dalej w osi Bielańskiej przekroczyłem Aleję Solidarności kierując się Starymi Nalewkami do głównego wejścia do Ogrodu Krasińskich ,  w którym również znajduje się bardzo krajobrazowy staw.
Reduta Bank Polski przy Bielańskiej
Reduta Bank Polski przy Bielańskiej © teich
Relikty Powstania Warszawskiego wkomponowane w nowy gmach biurowca Senator
Relikty Powstania Warszawskiego wkomponowane w nowy gmach biurowca Senator © teich
Relikt kiedyś jednej z ważniejszych ulic Warszawy, Starych Nalewek
Relikt kiedyś jednej z ważniejszych ulic Warszawy, Starych Nalewek © teich
Ogród Krsińskich
Ogród Krsińskich © teich
Niewielki ciek wodny zasilający staw w Ogrodzie Krasińskich
Niewielki ciek wodny zasilający staw w Ogrodzie Krasińskich © teich
Powrót Marszałkowską, Poznańską, Lwowską, Polną Wiśniową i Kazimierzowską do Puławskiej , którą to już prosto , najkrótszą drogą do domu.
Jedna z kolejnych tablic Karola Tchorka- tym razem u zbiegu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej
Jedna z kolejnych tablic Karola Tchorka- tym razem u zbiegu Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej © teich
  • DST 52.50km
  • Czas 03:05
  • VAVG 17.03km/h
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 31 sierpnia 2022 Kategoria wwsW, znasz li ten kraj

Do i odpracowo z wizytą w Parku Ujazdowskim

Miałem zrobić większa pętelkę po stawy, glinianki, jeziora i fosy na Żoliborzu i Bielanach.  Pół godziny przed wyjazdem okazało się, że mam być w domu bez nadmiernej zwłoki. Czyli z taka malutką zwłoką , która pozwoliła chociaż na podjechanie do najbliższego jeszcze nie odwiedzanego stawu parkowego czyli do Stawu Ujazdowskiego. W porównaniu z sąsiednimi Łazienkami tu dużo spokojniej jeśli chodzi o spacerowiczów, natomiast ruch uliczny znacznie głośniejszy.  W centralnym wejściu do parku posadowiony jest pomnik poświęcony Ignacemu Paderewskiemu, który nobliwie, siedząc na fotelu wita wszystkich wchodzących, a gdy tych zabraknie z nostalgią patrzy na Aleję Róż. Przy okazji cofnąłem się jeszcze do ambasady Węgier by odnaleźć kolejną tablice Tchorka, słabo widoczną , gdyż mieści się na elewacji budynku , a bezpośredni widok zasłaniają rosnące przy ogrodzeniu tuje.
Staw w Parku Ujazdowskim
Staw w Parku Ujazdowskim © teich
Pomnik Ignacego Paderewskiego w Parku Ujazdowskim.  Pianista przez otwartą bramę ma wgląd w Aleję Róż.
Pomnik Ignacego Paderewskiego w Parku Ujazdowskim. Pianista przez otwartą bramę ma wgląd w Aleję Róż. © teich
  • DST 70.10km
  • Czas 03:18
  • VAVG 21.24km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 26 sierpnia 2022 Kategoria znasz li ten kraj

Kozienice i okolice

W ubiegłym roku odbyłem dwie wycieczki z Dęblina w kierunku południowych obrzeży Puszczy Kozienickiej. Tym razem miałem okazję pojeździć trochę po Kozienicach i jego bliskich okolicach. Na więcej nie starczyło czasu.
Samo miasto zaskoczyło mnie schludnością i widocznymi inwestycjami miejskimi. Choć w głowie miałem schemat- Kozienice=elektrownia, to jednak w samym mieście poza jednym muralem nie odczuwa się tego. 
Co mnie zaskoczyło na plus ? 
Kamping i ośrodek sportowo rekreacyjny nad Jeziorem Kozienickim. Spodobało mi się i wciągnę go na krótką listę przy wypadach sobotnio niedzielnych pod namiot.
Klimaty letniego relaksu:
Plaża nad Jeziorkiem Kozienickim
Plaża nad Jeziorkiem Kozienickim © teich
Plaża nad stawem w Janikowie
Plaża nad stawem w Janikowie © teich
Pałac Stanisława Augusta. Choć w przewodniku po Puszczy Kozienickiej czytałem, że to taki malutki Wilanów, to na miejscu byłem zaskoczony tym co zobaczyłem. Prawdziwa perła tego miasta
Wjazd na teren dawnego pałacu Stanisława Augusta w Kozienicach
Wjazd na teren dawnego pałacu Stanisława Augusta w Kozienicach © teich
Po lewej część budynku płacowego (Urząd Miejski), jego lewe skrzydło ( Urząd Skarbowy) i fontanna na podjeździe.
Po lewej część budynku płacowego (Urząd Miejski), jego lewe skrzydło ( Urząd Skarbowy) i fontanna na podjeździe. © teich
Najstarszy pomnik w Polsce znajduje się w parku pałacowym w Kozienicach, to kolumna upamiętniająca narodziny Zygmunta Starego
Najstarszy pomnik w Polsce znajduje się w parku pałacowym w Kozienicach, to kolumna upamiętniająca narodziny Zygmunta Starego © teich
Ilość dróg rowerowych, niestety w dużej części z kostki betonowej
Cudowna atmosfera podkozienickich wsi. Trzeba było wejść do sklepu, zatrzymać się do robienia zdjęcia, wyciągnąć mapę by ktokolwiek spotkany natychmiast chciał pomóc , dopowiedzieć, ułatwić. I dotego widoki śródpuszczańskich pól. Byłem pod wrażeniem.
Niestety nie miałem więcej czasu i musiałem odpuścić Augustów, i rezerwaty Zagożdżon i Źródła Królewskie. Może jeszcze kiedyś będzie okazja?
  • DST 33.00km
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 lipca 2022 Kategoria znasz li ten kraj

Po południowym Mazowszu

Spełnienie jednego z pragnień krajoznawczych, planowanego co najmniej od pięciu lat. Najpierw na przeszkodzie stał brak czasu, potem kilkuletni brak komunikacji kolejowej na linii do Radomia, potem linię uruchomiono, ale nie przywrócona pociągu do Sandomierza z postojem w Piasecznie . W końcu przyszedł czas, że minęły wszystkie ograniczenia, należało tylko żywić nadzieję, że pogoda nie obróci się przeciw planom. Bilet na przejazd w IC kupiony, na przewóz roweru również, rozkminka jak usytuowany jest wagon z miejscami dla rowerów, wszystko co absolutnie niezbędne zapakowane, mapa pokserowana, rozpiska co chcemy zobaczyć zrobiona, plan Radomia odnaleziony, budzik nastawiony na 5.10, Pobudka, skok w ubranko i pedałujemy z rana na stację w Piasecznie. Jestem 12 minut przed rozkładowym czasem odjazdu, jakież moje zdziwienie, że pociąg przyjeżdża 10 minut przed czasem. W duchu dziękowałem sobie, że wyjechałem z zapasem, bo byłbym w mocnym stresie gdybym dojeżdżał do dworca widząc pociąg w peronach.
Warto powiedzieć ,że wagon wypełniony w 2/3 a miejsca rowerowe- z 6 dostępnych , pozostało jedno wolne. Pociąg z Piaseczna wyjechał planowo, więc było sporo czasu by zawiesić rower obok jakiegoś elektryka i znaleźć sobie spokojne miejsce siedzące. Również planowo pociąg wjechał w peron przebudowywanej stacji w Ostrowcu Świętokrzyskim. Zadziwiający jest front robót na liniach kolejowych, gdzie nie pojadę tam coś robią: do Wisły nie dojedzie- remont torowisk, do Oświęcimia od strony Śląska nie dojedzie- remont torów, do Chrzanowa dojedzie, ale z trudnościami- remont torów. Pomiędzy Starachowicami a Ostrowcem również. Ale do rzeczy . Skoro byłem już w Ostrowcu to zebrałem się w sobie i od razu ruszyłem na Bałtówi od razu trafił się podjazd, który odpowiednio ustawił puls serca.
Na szczęście po katuszach z Łazisk, tym razem jakby trochę więcej formy było. Za podjazdem zaczyna się dobra droga dla rowerów, która dojeżdżam niemal do samego Bałtowa. Niemal, bo bałtowski odcinek po kostce Bauma sobie odpuszczam. Dość szybko osiągam Bałtów
i robię króciuteńki przystanek pod wejściem do Jura Parku.
Nie ma wątpliwości ,że wylądowałem w Bałtowie
Nie ma wątpliwości ,że wylądowałem w Bałtowie © teich
o pamiątkowym zdjęciu i stempelku ruszam na Sienno.  Warto jednak pamiętać, że aby podjechać na Mazowsze trzeba się wspiąć dosyć ambitnym wąwozem z Bałtowa do Kolonii Bałtów. Wąwóz piękny, ptaki śpiewają, zieleń soczysta a w napędzie najmniejsza koronka z przodu i największa z tyłu a i tak serce mało nie wyskoczy z klatki , a język mało się nie wkręci w szprychy.
Podjazd z doliny rzeki Kamiennej na płytę Równiny Radomskiej przez imponujący wąwóz.
Podjazd z doliny rzeki Kamiennej na płytę Równiny Radomskiej przez imponujący wąwóz. © teich
Jedno zatrzymanie na płaskim by zrobić fotkę, po czym okazało się ,że za zakrętem wcale nie jest płasko tylko druga połowa podjazdu.
Fajnie, bo reszta do pierwszej planowanej miejscowości czyli Sienna- to jazda bez historii.
Sienno- urząd gminy schowany za śiwerkami
Sienno- urząd gminy schowany za śiwerkami © teich
W Siennie odwiedziny kościoła, na szczęście otwarty, ale to chyba za sprawą formującej się pielgrzymki młodzieży, fotka rynku i dalej 7 km na Grabowiec.
Całkiem przyjemnie się jedzie, choć wiatr podwiewa od przodu. W Krzyżanówce wjeżdżam w bramę oznaczoną jako dworek zabytkowy i dodatkowo agroturystyka.
Dworek w Krzyżanówce koło Sienna- jednocześnie agroturystyka.
Dworek w Krzyżanówce koło Sienna- jednocześnie agroturystyka. © teich
Gdy robiłem fotkę dworu wyskoczyła do mnie wataha trzech psów, nie zląkłem się bo psów się generalnie nie boję , ale za psami wyszła właścicielka i przez moment było niemiło. Kilka minut rozmowy pozwoliło nieco ostudzić atmosferę, ale przestrzegam- ten dworek to własność prywatna i gospodarze źle widzą natrętów i również źle widzą fotografowanie bez uzyskania zgody.
Dalej ruszyłem na Grabowiec niestety po sytuacji Krzyżanówki zapomniałem o kaplicy św. Maksymiliana. Może kiedyś znów?.
Z daleka widoczny kościół św. Mikołaja w Grabowcu
Z daleka widoczny kościół św. Mikołaja w Grabowcu © teich
Grabowiec to dawne miasteczko o czym świadczy zachowany rynek, przy czym dla mnie ważne były odwiedziny kwatery żołnierskiej z kampanii wrześniowej oraz kościół. Z tym drugim nie było problemu- sylwetka z dala widoczna ponad polami, ale odnalezienie kwatery na pustym cmentarzu było pewnym wyzwaniem.
W Grabowcu powziąłem decyzję o pierwszym posiłku, ale sklep , do którego się kierowałem okazał się apteką. Więc znów jedziemy poznawać nowe rejony tym razem dosłownie 3 kilometry i Rzeczniów.
Rzeczniów inwestuję w nowoczesny wygląd
Rzeczniów inwestuję w nowoczesny wygląd © teich
Na pierwszy ogień wizyta w kościele pw. (uwaga bo to chyba ewenement w Polsce !) Świętego Restytuta, którego relikwie złożone są w tym kościele.
Kościół w Rzeczniowie pod wezwaniem św. Restytuta
Kościół w Rzeczniowie pod wezwaniem św. Restytuta © teich
Po zwiedzeniu kościoła, ruszam wstecz do mijanego sklepu. Choć po drodze jest jakiś supermarket dino czy inna stokrotka, to wolę przy takich wyjazdach zasilać swoją kasą sklepy prywatne. Nie było to może najszczęśliwsze bo jedyne co pani mogła zaoferować oprócz całej kolekcji piw i wódek to parówki i oranżadę miejscową. Niech i tak będzie.
Po posiłku ruszam bez zwłoki na kolejny odcinek tym razem do oddalonego o 7 km Jaworu Soleckiego, aby zatrzymać się przy pomniku upamiętniającym śmierć jednego z najznamienitszych dowódców powstanie styczniowego - Dionizego Czachowskiego.
Jawor Solecki- pomnik upamiętniający śmierć Dionizego Czachowskiego
Jawor Solecki- pomnik upamiętniający śmierć Dionizego Czachowskiego © teichKrótka fotka i dalej ruszamy ale tym razem już bez kluczenia tylko w kierunku Radomia mijając po drodze kolejne gminy.
Zbliżam się do Odechowa
Zbliżam się do Odechowa © teich
Po około godzinie pedałowania dojeżdżam do Odechowa by poznać tamtejszy kościół, a stąd już mniej niż 10 km do Skaryszewa znanego z targów końskich ( każdego roku w poniedziałek i wtorek pierwszego tygodnia Wielkiego Postu), skąd drogą dla rowerów przez Makówiec do Radomia.
Radom- ulica Żeromskiego , takie radomskie Krakowskie Przedmieście
Radom- ulica Żeromskiego , takie radomskie Krakowskie Przedmieście © teich
Zwiedzanie Radomia niestety źle zaplanowałem i spóźniam się na pociąg KM, następny za godzinę.
Przeczekuję już w okolicach dworca, po czym około 20 minut przed odjazdem pakuję się do pociągu kończąc odyseję po najdalszym południu Mazowsza.
Dystans wycieczki 93 km + 20 km dojazd dom - pociąg i pociąg - dom
  • DST 113.00km
  • Czas 04:32
  • VAVG 24.93km/h
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 29 czerwca 2022 Kategoria znasz li ten kraj

Płynie Wisła płynie po polskiej krainie - etap drugi


Ciąg dalszy podróży zapoczątkowanej w tym wpisie Płynie Wisła płynie po polskiej krainie - etap pierwszy | teich.bikestats.pl
Generalnie etap udany tylko w połowie tzn do momentu kiedy burza i długotrwały deszcz nie zmusiły mnie do odwrotu koleją.
Zacząłem w Skoczowie, czyli tam gdzie ukończyłem pierwszy etap.
Wisła w Skoczowie. Tu zakończyłem pierwszy etap, tu zaczynam drugi.
Wisła w Skoczowie. Tu zakończyłem pierwszy etap, tu zaczynam drugi. © teich
Dalsze kilometry w stronę Drogomyśla prowadziły fajną asfaltową ścieżką po prawym wale Wisły. By w którymś momencie poprowadzić  do środka tej miejscowości. Jazda wałami była o tyle przyjemna ,że ptaki nadawały na całego niczym w "Ptasim radiu". A że ryby , co wiadomo, głosu nie mają, więc trudno było stwierdzić ,czy one w tej Wiśle są czy ich tam nie ma. Po drodze spotkałem co najmniej kilkanaście osób przemieszczających się również po Wiślanej Trasie Rowerowej.
Droga po prawym wale Wisły . Na drzewach oznakowanie wskazujące, że  służy zimą za trasę narciarstwa biegowego.
Droga po prawym wale Wisły . Na drzewach oznakowanie wskazujące, że służy zimą za trasę narciarstwa biegowego. © teich
Brak kontaktu z samochodami daje kolosalny komfort nawet najmniejszym dzieciom. W którymś momencie nawet wymijałem grupę dzieci, która uzbrojona w ręczniku chyba wybierała się na jakieś kąpielisko wiślane, a może nawet do samego Skoczowa. Mnie jednak dużo bardzie martwiły szybko gęstniejące chmury i pojawiające się pomruki burzowe.
Wisła widziana z mostu w miejscowości Strumień nie ma widocznego nurtu. Cofka Zbiornika Goczałkowickiego jest widoczna już tutaj.
Wisła widziana z mostu w miejscowości Strumień nie ma widocznego nurtu. Cofka Zbiornika Goczałkowickiego jest widoczna już tutaj. © teich
Całą nadzieję ( jak się potem okazało płonną) upatrywałem jednak w tym ,że masyw Czantorii i Baraniej góry nie przepuszczą zmiany pogody nadciągającej od Czech i Słowacji.
Nie śpieszyłem się jednak zbyt energicznie, na siłę połykając kilometry tylko od czasu do czasu zatrzymywałem się by zrobić jakąś fotkę. 
Pod kościołem w Zabłociu wdałem się nawet w kilkuminutową konwersację z innym z kolegów rowerzystów, który podążał w kierunku Bielska Białej. Jak słusznie zauważył rokowania pogodowe są mocno niepewne i lepiej ruszyć w dalszą drogę .
Ja miałem dosłownie może z 1,5 km do pierwszej zaplanowanej krajoznawczo miejscowości - Strumienia., które ma jeden z najstarszych na Śląsku ratuszy
Strumień - podobno najstarszy oryginalny ratusz na Śląsku
Strumień - podobno najstarszy oryginalny ratusz na Śląsku © teich
Na zdjęciu nie jest widoczna kolejna po lewej kamienica, gdzie mieści się Informacja turystyczna. Pani Nina okazała się być wyjątkowo miłą osobą. Niniejszym pozdrawiam
Rynek w Strumieniu
Rynek w Strumieniu © teich
Niebo w kierunku jazdy było ciągle jasne, za plecami niestety pojawiał się gęstniejący walec chmur. Kolejne zdjęcie z kościołem pw Jakuba Starszego w Wiśle Małej musiałem już rozjaśniać, bo mój samsung galaxy S3 mini nie radził sobie już ze światłem.
Jeden z  obowiązkowych obiektów na trasie wiślanej - drewniany kościół w Małej Wiśle.
Jeden z obowiązkowych obiektów na trasie wiślanej - drewniany kościół w Małej Wiśle. © teich
Na północnej ścianie kościoła zawieszony jest automat sprzedający pocztówki. Ciekawostka, skorzystałem, szczególnie ,że koszt tej, która mi przypadła do gustu to zaledwie 50 groszy.
A potem dalej w drogę już na Goczałkowice.
Za polami słabo widoczne wody zbiornika Goczałkowice
Za polami słabo widoczne wody zbiornika Goczałkowice © teich
Po minięciu kilku napraw jezdni oraz remontu ( budowa kilku kilometrowej ścieżki rowerowej) w miejscowości Łąka zatrzymałem się na pierwsze śniadanie, ktore jadłem w bardzo szybkim tempie, gdyż chmury coraz bardziej straszyły zmianą pogody. Po tym krótkim posiłku dalsza droga już była również szybka do zapory w Goczałkowicach.
A tu fotka z tamy na Wiśle w Goczałkowicach - widoczny nadchodzący szkwał załamał pogodę za ok 10 minut.
A tu fotka z tamy na Wiśle w Goczałkowicach - widoczny nadchodzący szkwał załamał pogodę za ok 10 minut. © teich
Dojazd do zapory bardzo dobrze oznaczony, można również przejechać się po całej koronie tej budowli, ale ja byłem mocno wystraszony pogodą .Niestety za niecały kwadrans rozpadał się deszcz, który spowodował, że planowany odcinek do Oświęcimia musiałem zakończyć na peronie w Goczałkowicach. Misterny plan poszedł się bujać. Ale z naturą panie nie wygrasz, trzeba się do niej pokornie dostosować.
  • DST 39.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:25
  • VAVG 16.14km/h
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 czerwca 2022 Kategoria znasz li ten kraj

Z wizytą na Górnym Śląsku - Kobiór, Łaziska Górne i Mikołów.

Rundka w upalny wieczór po okolicznych miejscowościach. Niezwyczajnym do jazdy po wzniesieniach i odcinek z Łazisk Średnich do Łazisk Górnych dał mojemu sercu mocno się zmęczyć.
Odpryski związane z projektem budowy CPK są widoczne nawet na południu Śląska. Zaskoczyło mnie to.
Odpryski związane z projektem budowy CPK są widoczne nawet na południu Śląska. Zaskoczyło mnie to. © teich
Elektrownia w Łaziskach Górnych i stara hałda
Elektrownia w Łaziskach Górnych i stara hałda © teich
Ratusz w Łaziskach Górnych
Ratusz w Łaziskach Górnych © teich
Za polami Tychy
Za polami Tychy © teich
Kobiór - centrum miejscowości
Kobiór - centrum miejscowości © teich
Urząd gminy w Kobiórze
Urząd gminy w Kobiórze © teich
Tę elegantną betonówkę pozbawioną do dziś wad i uszczerbień zbudowano za Hitlera. Potrafiono? Potrafiono!
Tę elegantną betonówkę pozbawioną do dziś wad i uszczerbień zbudowano za Hitlera. Potrafiono? Potrafiono! © teich
  • DST 34.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 18.89km/h
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 czerwca 2022 Kategoria znasz li ten kraj

Wokół jezior konińskich

Miałem okazję poznać drogi przy brzegach  jezioro Gopło , a tym razem trafiła się okazja przejechać rundkę wokół kilku jezior położonych na północ od Konina. Pogoda początkowo słoneczna zaczęła z każdym kwadransem coraz bardziej zwiastować nadejście opadów, na szczęście wytrzymała do samego końca zaplanowanej trasy i jeszcze pół godzinki.
Nie za bardzo mam wenę pisarską a wypadało by choć kilka słów refleksji. Od strony urlopowicza- jeziora Pątnowskie, Mikorzyńskie i Ślesińskie mogą dać równie wiele radości wodniakom i wędkarzom jak jeziora mazurskie. Brzegi w kilku miejscach dały się poznać jako dość dobrze zagospodarowane. kilka jezior jest włączonych w system schładzania elektrowni w Pątnowie i Koninie ( ich kominy i budowle są widoczne z dala nad horyzontem pól i lasów) i te chyba nie są w ogóle dostępne do użytkowania. Drogi asfaltowe dobrej i miejscami bardzo dobrej jakości - ale co typowe dla Wielkopolski- ścieżki rowerowe wzdłuż dróg ciągną się kilometrami od wioski do wioski. Na pewno jest to bezpieczne dla rowerzysty , ale nie do końca budzi uznanie gdy się pokonuje trochę dłuższe przeloty. Jest to szczególnie niedogodne, gdy taka ścieżka zmienia strony ulicy.. Od strony Kramska ponad polami widoczne kopuły bazyliki licheńskiej. Ominąłem w odległości kilku kilometrów- będzie okazja to powrócę jako kolarz pielgrzym .
Jezioro Mikorzyńskie
Jezioro Mikorzyńskie © teich
Kościół pw. św Stanisława w Kramsku
Kościół pw. św Stanisława w Kramsku © teich
Daleko za polami bazylika w Licheniu
Daleko za polami bazylika w Licheniu © teich
Sempolno-
Sempolno- © teich
Gościu z gęsią - symbol Ślesina
Gościu z gęsią - symbol Ślesina © teich
  • DST 63.00km
  • Czas 02:57
  • VAVG 21.36km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 maja 2022 Kategoria znasz li ten kraj

Dookoła Gopła

Rowery zapakowany na wyjazd majowy przydały się do okrążenia tego kujawskiego jeziora będącego w pierwszej dziesiątce co do wielkości wśród polskich jezior. Pomysł się zrodził po obejrzeniu plansz umieszczonych przy parkingu pod Krzywą Wieżą.
Więc co prawda bez flagi na  bagażniku , ale z sercem przepojonym uznaniem dla piękna naszego kraju ruszyliśmy przez kujawskie tereny , które wiekami były terenem sporów , wojen, wydzierania sobie tych żyznych ziem.
Gopło można okrążyć w dwóch wariantach różniących się długością.
Gopło można okrążyć w dwóch wariantach różniących się długością. © teich
Na szczęście kupiłem mapkę, szlak jest tak nieczytelny w terenie,  że nawigowanie tylko na podstawie odnalezionych znaków gwarantuje nocleg na łonie przyrody.
Krótki opis obydwu wariantów z tablicy pod Mysią Wieżą
Krótki opis obydwu wariantów z tablicy pod Mysią Wieżą © teich
Trzecia część trasy to takie właśnie kujawskie drogi i klimaty
Trzecia część trasy to takie właśnie kujawskie drogi i klimaty © teich
Choć wygląda  nieciekawie jak dla roweru szosowego  to opony 28x700 nie miały kłopotów z przejazdem po drogach polnych.

Prom przez Gopło- jeśli zbieracie pieczątki turystyczne to obsługa ma okazjonalny stempel.
Prom przez Gopło- jeśli zbieracie pieczątki turystyczne to obsługa ma okazjonalny stempel. © teich
Ewenement wart wyartykułowania- przeprawa promem była bezpłatna, a operator okzał się być nad wyraz sympatycznym młodym człowiekiem.
Półwysep , na który przeprawiamy się promem jest arcybajeczny. Krajobrazy, klimaty, cisza, dobry asfalt, altanka do odetchnięcia ( brak śmietniczki, śmieci należy zabrać ze sobą !), spodobało nam się. Bardzo.
Na końcu Gopła- teraz powrót- pod wiatr
Na końcu Gopła- teraz powrót- pod wiatr © teich
Nie jesteśmy jedyni na szlaku
Nie jesteśmy jedyni na szlaku © teich
Gopło zza kujawskiego rzepaku
Gopło zza kujawskiego rzepaku © teich
Prawdę powiedziawszy obiecywaliśmy sobie znacznie więcej kontaktu wzrokowego z taflą jeziora podczas tej kujawskiej rundy.  Takie widoki ,że widać w dalekim planie Gopło nie były zbyt częste.
To już ostatni kilometr.
To już ostatni kilometr. © teich
Zasłużony odpoczynek nad nadgoplańskiej plaży.
Domknięcie pętli - widok na Mysią Wieżę i wycieczkowiec Rusałka
Domknięcie pętli - widok na Mysią Wieżę i wycieczkowiec Rusałka © teich
Kruszwica zza Gopła
Kruszwica zza Gopła © teich
Kolegiata romańska w Kruszwicy nad wschodnim brzegiem Gopła
Kolegiata romańska w Kruszwicy nad wschodnim brzegiem Gopła © teich
  • DST 50.00km
  • Teren 12.00km
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 kwietnia 2022 Kategoria znasz li ten kraj

Płynie Wisła płynie po polskiej krainie - etap pierwszy

To zacząłem nową przygodę krajoznawczą, którą o ile Bóg pozwoli, chciałbym zamknąć do końca 2024. Pragnienie , którym żyłem od około roku , zaczęło się materializować. Cel jest dosyć prosty – przejechać od źródeł Wisły ( prawie od źródeł, konkretnie od schroniska pod Przysłopem ) do jej ujścia w Mikoszewie.
Etap zerowy, z Wisły do schroniska i z powrotem, na razie sobie darowałem, jeszcze nie ta kondycja by szosówką co prawda ogaconą w opony 28x700, wspiąć się od zapory w Wiśle tam i z powrotem. Etap zerowy wykonam kiedyś na urlopie, może z dodatkowym wspomaganiem w postaci wypożyczonego roweru z dopałem elektrycznym.
Zatem etap pierwszy, ale na dwa razy tzn. najpierw ze Skoczowa do Wisły , a potem z Wisły do Skoczowa.
Podróż zacząłem z rynku skoczowskiego by pojechać w górę biegu Wisły jej lewym brzegiem,
Ratusz w Skoczowie
Ratusz w Skoczowie © teich
Muzeum Gustawa Morcinka w najstarszej kamienicy Skoczowa
Muzeum Gustawa Morcinka w najstarszej kamienicy Skoczowa © teich
Ścieżka rowerowa nad Wisła w Skoczowie
Ścieżka rowerowa nad Wisła w Skoczowie © teich daleko nie ujechałem, gdyż most kolejowy wymusił przejście po nim na brzeg prawy i tak nim jechałem dość dobrą drogą polną.
Po przejechaniu pod wiaduktem drogi S52 mamy jeszcze kilkadziesiąt metrów drogi polnej i zaczyna się super gładka ścieżka rowerowa z asfaltu. O jakże ona zwodzi , gdy poruszamy się w górę rzeki- otóż nagle przestajemy być na prawym brzegu Wisły a jedziemy nie zmieniając trasy ani kierunku po prawym brzegu ale Brennicy. Zanim się zorientowałem to dojechałem niemal w środek gminy Brenna.
Otóż ciut powyżej wymienionego wiaduktu Brynica jako prawy dopływ wpada do Wisły, o czym nie pamiętałem, stąd wiedziony doskonałym asfaltem piąłem się w górę Brennicy tak długo, póki nie dały mi do myślenia liczne reklamy działalności turystycznych mówiące o gminie Brenna. Krótka rozmowa z panią pod sklepem wyjaśniła mi błąd. A przy okazji serdecznie dziękuję tej pani, bo zgodziła się towarzyszyć mi na rowerze do miejsca gdzie powinienem się przebić na drugą stronę Brynicy ( pierwszy most jadąc od Skoczowa) by na powrót moja marszruta była pod prąd Wisły.
Po około 500 metrach dociera się do kolejnej kładki , która przerzuca nas na lewy brzeg Wisły i będzie nim już konsekwentnie prowadziła niemal do samego końca, a w zasadzie początku. Pierwsze kilka kilometrów lewym brzegiem to dobra droga polna , chciałoby się rzec w ciszy, ale po prawdzie w ciągłym hałasie nieodległej drogi 941 oraz szumiącej na jazach samej Wisły. Za to wszystkie dzikie śliwki pięknie pachniały okwiatem. Bliżej już granic Ustronia ścieżka rowerowa przechodzi przeistoczenie w gładki równy trakt asfaltowy, który będzie nas prowadził niemal przez całą długość zwartyej zabudowy Ustronia, by potem znów przeistoczyć się w wygodny leszowy trakt prowadzący po wale. I tak sobie kręcimy pedałami dojeżdżając w pewnym momencie do szosy do Wisły.
Tu był jakiś szachermacher, chyba szlak cofał się pod most by wylecieć po drugiej stronie szosy, ale ja dalej puściłem się normalnie drogą aż do centrum Wisły, gdzie ponownie wróciłem na ścieżkę rowerową ( błąd- spacerowiczów było dużo i tempo jazdy drastycznie spadło). Od ronda gdzie odchodzi droga na Szczyrk pojechałem znów w dużej części szosą aż do osiągnięcia nadleśnictwa w Wiśle, stamtąd kilkanaście metrów pod górę pchałem rower na tamę, gdzie uznałem ,że zaczynam prawdziwą przygodę, czyli jazdę wzdłuż Wisły.
Nie będę się rozwodził jak się jedzie w drugą stronę- jedzie się tak samo tylko szybciej- odcinek Skoczów – tama Wisła zajął mi ok 2 godzin, droga powrotna niewiele więcej niż godzinę.
Trak nadwiślański
Trak nadwiślański © teich
Jaz n Wiśle tuż po połączeniu się jej z Bryniczką. Dalsza jazda prawym brzegiem nie jest jazdą wzdłuż Wisły ale jej brynickiego dopływu.
Jaz n Wiśle tuż po połączeniu się jej z Bryniczką. Dalsza jazda prawym brzegiem nie jest jazdą wzdłuż Wisły ale jej brynickiego dopływu. © teich
Trakt nadwiślański  w innej postaci
Trakt nadwiślański w innej postaci © teich
Wisła przed Ustoniem
Wisła przed Ustoniem © teich
Ustroń- Muzeum Hutnictwa, jak kto lubi zbierać pieczątki turystyczne, to w tym miejscu jest cała kolekcja stempli
Ustroń- Muzeum Hutnictwa, jak kto lubi zbierać pieczątki turystyczne, to w tym miejscu jest cała kolekcja stempli © teich
Początek całego projektu , a dla tego etapu połowa dystansu - Wisła Czarne zbiornik zbierający wody Białej Wisełki i Czarnej Wisły
Początek całego projektu , a dla tego etapu połowa dystansu - Wisła Czarne zbiornik zbierający wody Białej Wisełki i Czarnej Wisły © teich
Druga strona tamy w Wiśle Czarne - z widokiem na pałacyk prezydencki, o ile pamiętam sięgający tradycjami prezydenta Mościckiego.
Druga strona tamy w Wiśle Czarne - z widokiem na pałacyk prezydencki, o ile pamiętam sięgający tradycjami prezydenta Mościckiego. © teich
Trakt nadwiślański - asfaltowa wstęga dla rowerzystów, rolkarzy, hulajnożników.
Trakt nadwiślański - asfaltowa wstęga dla rowerzystów, rolkarzy, hulajnożników. © teich
Ciąg dalszy nastąpi...
 To be continue,
Fortsezung folgt …
  • DST 67.00km
  • Teren 60.00km
  • Czas 04:01
  • VAVG 16.68km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl