Czwartek, 12 czerwca 2014
Na szkolenie do Warszawy-dzień 2
Tym razem wyjeżdżałem z domu w perspektywie nadchodzącego deszczu, na szczęście skończyło się na lekkim pokropieniu. Poranne chmury zwiastujące deszcz nie wystraszyły całkiem licznych cyklistów/ cyklistek jadących rowerem do Warszawy. Na wysokości kościoła w Pyrach zdarzyło mi się po raz pierwszy stać w 6 osobowej grupie rowerzystów pod światłami. czyli jednak się kręci . Się kręci pedałami rano. A na Puławskiej przy Woronicza trafił i się osobnik o naturze naprawiacza , który zrugał mnie ,że nie jadę po ścieżce rowerowej. Starałem się być miły i skończyło się uściskiem dłoni, choć jego konkluzja ,że nie mieścimy się razem na jezdni była bałamutna, że niby ja zajmuje z rowerem zbyt dużo miejsca, niestety ruszył i nie byłem mu w stanie zadać pytania czy więcej miejsca potrzebuję ja jadąc egoistycznie sam na rowerze, czy on jadąc egoistycznie sam w skodzie superb.
Wracając tym razem pojechałem 17 stycznia w kierunku Okęcia by odwiedzić drewniany dom na Ruchliwej wypatrzony w jednej z relacji Oelki.

Drewniany dom na ulicy Ruchliwej © teich
Dalej przez Rybie , Podolszyn i Piaseczno.

Z boku lotniska imienia Chopina biegnie ulica Janka Muzykanta, no co by nie mówić to Chopin wielkim muzykantem był © teich

Sianokosy na lotnisku imienia Chopina © teich

A może zamiast traktorów to ekologicznie wypasać owce albo kozy? © teich
Dlaczego jestem przeciwny ścieżkom rowerowym? Bo to jak są prowadzone to kpina. Najlepszy przykład to ulica 17 stycznia, gdzie po drugiej zmianie strony jezdni po której prowadzona była ścieżka (jechałem sobie rekreacyjnie) powiedziałem dość i pojechałem ulicą. Kto to wymyśla że ścieżka raz biegnie lewą stroną, raz prawą, w niektórych miejscach, gdzie stoi przystanek i nie ma odpowiednio szerokiego chodnika, to zanika. Kpina z ludzi.
Wracając tym razem pojechałem 17 stycznia w kierunku Okęcia by odwiedzić drewniany dom na Ruchliwej wypatrzony w jednej z relacji Oelki.

Drewniany dom na ulicy Ruchliwej © teich
Dalej przez Rybie , Podolszyn i Piaseczno.

Z boku lotniska imienia Chopina biegnie ulica Janka Muzykanta, no co by nie mówić to Chopin wielkim muzykantem był © teich

Sianokosy na lotnisku imienia Chopina © teich

A może zamiast traktorów to ekologicznie wypasać owce albo kozy? © teich
Dlaczego jestem przeciwny ścieżkom rowerowym? Bo to jak są prowadzone to kpina. Najlepszy przykład to ulica 17 stycznia, gdzie po drugiej zmianie strony jezdni po której prowadzona była ścieżka (jechałem sobie rekreacyjnie) powiedziałem dość i pojechałem ulicą. Kto to wymyśla że ścieżka raz biegnie lewą stroną, raz prawą, w niektórych miejscach, gdzie stoi przystanek i nie ma odpowiednio szerokiego chodnika, to zanika. Kpina z ludzi.
- DST 70.00km
- Teren 4.00km
- Czas 02:58
- VAVG 23.60km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 czerwca 2014
Na szkolenie do Warszawy-dzień 1
Piękna pogoda, totalnie zapchana Puławska (zwłaszcza przy powrocie )- konkluzja- na szkolenie jadę rowerem, nic to ,że ranek jeszcze chłodny, droga i tempo ogrzeją odpowiednio. I tak było , jada po odcinkach szosy prowadzących przez las była baaardzo rześka, na otwartej przestrzeni słońce robiło swoje. Efektywność dojazdu- byłem ok 20 minut wcześniej niż gdybym miał jechać autobusem. I będzie tak miło dopóki szkodniki komunikacyjne nie zbudują ścieżki rowerowej wzdłuż Puławskiej , która z pewnością będzie chwalona przez wszystkich , którzy rekreacyjnie jeżdżą rowerami i przeklinana, przez tych , którzy rower traktują jako pełnowartościowy środek transportu i przemieszczania się . Dla przykładu pokonanie po ścieżce rowerowej fragmentu ok 100 metrowego odcinka od Żołny do Gruchacza to oczekiwanie bywa i na trzech światłach, szczególnie ,że te przy przekraczaniu dojazdówek S79 nie są ze sobą zgrane. W plecy co najmniej 3 minuty, jadąc ulicą może 30 sekund. Podżegaczom prościeżkowym wypowiadam stanowcze NIE.
Powrót przez kościół Św. Katarzyny, gdzie pojechałem zobaczyć dogorywającą wikarówkę a potem odwiedzić dwóch Janków tego przy potoku Służewieckim i tego przy Augustówce. Że pogoda była rekreacyjna nie wracałem do Puławskiej tylko skoczyłem wzdłuż Przyczółkowej odwiedzić jeszcze drewnianą leśniczówkę z końca XIX wieku.

Asfaltowy chodnik i pachnące lipy- sama radość z jazdy © teich
Jeszcze stoi , choć na tej samej parceli wzrasta właśnie kompleks promocyjny lasów państwowych. Leśniczówka jest co prawda obiektem wpisanym na listę zabytków, ale w dzisiejszych czasach nie stanowi to większej gwarancji trwania.
Powsin kiedyś:

Powsin w 1958 roku - idąc od autobusu do polany trzeba pokonac skarpę © teich
Powsin teraz:

Schody do parku powsińskiego © teich

Opuszczona leśniczówka na Rydzowej © teich
Powrót przez kościół Św. Katarzyny, gdzie pojechałem zobaczyć dogorywającą wikarówkę a potem odwiedzić dwóch Janków tego przy potoku Służewieckim i tego przy Augustówce. Że pogoda była rekreacyjna nie wracałem do Puławskiej tylko skoczyłem wzdłuż Przyczółkowej odwiedzić jeszcze drewnianą leśniczówkę z końca XIX wieku.

Asfaltowy chodnik i pachnące lipy- sama radość z jazdy © teich
Jeszcze stoi , choć na tej samej parceli wzrasta właśnie kompleks promocyjny lasów państwowych. Leśniczówka jest co prawda obiektem wpisanym na listę zabytków, ale w dzisiejszych czasach nie stanowi to większej gwarancji trwania.
Powsin kiedyś:

Powsin w 1958 roku - idąc od autobusu do polany trzeba pokonac skarpę © teich
Powsin teraz:

Schody do parku powsińskiego © teich

Opuszczona leśniczówka na Rydzowej © teich
- DST 68.00km
- Czas 02:51
- VAVG 23.86km/h
- Temperatura 28.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 czerwca 2014
Cztery twarze EN57
Dopracowo, piękna pogoda, nogi same się kręciły.
Zdjęcia makiety kolejowej zamieszczone przez Oelkę tchnęły mnie do wspomnień taboru , który zrewolucjonizował przewozy aglomeracyjne w Polsce. Co prawda pierwsze składy , które świadomie zapamiętałem to była jeszcze pociągi EW 55 z drewnianymi ławkami, sterownikami otwieranai drzwi ni e w przedziale słuzbowym ale na korytarzyku wejściowym, uchylnymi okienkami jak potem na dolnym pokładzie w Bipach i dostosowane do wysokich peronów pomiędzy Nasielskiem i Warszawą Gdańską, to jednak wszystkie późniejsze podróże do Warszawy to były jednak składy związane z pojedynczych jednostek EN57 ( w relacji z Zegrza) oraz podwójne i potrójne w relacjach z Nasielska i Działdowa. Poniżej cztery różne buźki tych sympatycznych pociągów. niby takie same a jednak różniące się..
Najbardziej klasyczny z wiaderkowymi reflektorami dolnymi, górnym w kroplowej owiewce, wycieraczkami zawieszonymi ponad oknem, trąbkami sygnałowymi wyrastającymi z czoła, Bardzo długo pamiętam w przedziałach służbowych miały specjalny uchwyt-w podłodze = koledzy którzy poszli do technikum kolejowego na Wery Kostrzewy mówili ,że to do zapasowego sprzegu,.

EN57-1742 z potrójnym oknem na froncie- do mojej ulubionej wersjibrakuje tylko stopni na froncie i uchwytów.pomiędzy oknami © teich
No i klasyczny podwójny zagarniacz a nie jak na zdjęciu jeden na pełną szerokość.
Znacznie późniejsza i najbrzydsza wersja, której wyprostowano czoło/

EN57-1913 z z podwójnym oknem © teich
Po gruntownych modernizacjach (tzw modernizacja turbokibel) w ZNTK Mińsk Mazowiecki

EN57AKM-1480 z pojedynczą wycieraczką zawieszoną pod szybą © teich
I jeszcze do kompletu modernizacja SPOT:

EN57AKM-1562 z podwójnymi wycieraczkami zawieszonymi poniżej szyby © teich
Zdjęcia makiety kolejowej zamieszczone przez Oelkę tchnęły mnie do wspomnień taboru , który zrewolucjonizował przewozy aglomeracyjne w Polsce. Co prawda pierwsze składy , które świadomie zapamiętałem to była jeszcze pociągi EW 55 z drewnianymi ławkami, sterownikami otwieranai drzwi ni e w przedziale słuzbowym ale na korytarzyku wejściowym, uchylnymi okienkami jak potem na dolnym pokładzie w Bipach i dostosowane do wysokich peronów pomiędzy Nasielskiem i Warszawą Gdańską, to jednak wszystkie późniejsze podróże do Warszawy to były jednak składy związane z pojedynczych jednostek EN57 ( w relacji z Zegrza) oraz podwójne i potrójne w relacjach z Nasielska i Działdowa. Poniżej cztery różne buźki tych sympatycznych pociągów. niby takie same a jednak różniące się..
Najbardziej klasyczny z wiaderkowymi reflektorami dolnymi, górnym w kroplowej owiewce, wycieraczkami zawieszonymi ponad oknem, trąbkami sygnałowymi wyrastającymi z czoła, Bardzo długo pamiętam w przedziałach służbowych miały specjalny uchwyt-w podłodze = koledzy którzy poszli do technikum kolejowego na Wery Kostrzewy mówili ,że to do zapasowego sprzegu,.

EN57-1742 z potrójnym oknem na froncie- do mojej ulubionej wersjibrakuje tylko stopni na froncie i uchwytów.pomiędzy oknami © teich
No i klasyczny podwójny zagarniacz a nie jak na zdjęciu jeden na pełną szerokość.
Znacznie późniejsza i najbrzydsza wersja, której wyprostowano czoło/

EN57-1913 z z podwójnym oknem © teich
Po gruntownych modernizacjach (tzw modernizacja turbokibel) w ZNTK Mińsk Mazowiecki

EN57AKM-1480 z pojedynczą wycieraczką zawieszoną pod szybą © teich
I jeszcze do kompletu modernizacja SPOT:

EN57AKM-1562 z podwójnymi wycieraczkami zawieszonymi poniżej szyby © teich
- DST 43.00km
- Czas 01:37
- VAVG 26.60km/h
- Temperatura 27.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 czerwca 2014
Wsola- Dom
Ze względu na bardzo skromne możliwości czasowe zamiast powrotu do domu z Nowej Huty pod Daleszycami wariant baaardzo okrojony z Wsoli - z przystanku pod Muzeum Gombrowicza do domu. Generalnie droga serwisową wzdłuż S7- łatwo, miło, przyjemnie i słonecznie

Za zakrętem wjedzie się na przedwojenny most żelazobetonowy nad Pilicą © teich

Pilica wolno toczy swe wody ku Wisle- kajakarzy na Pilicy brak © teich

Za zakrętem wjedzie się na przedwojenny most żelazobetonowy nad Pilicą © teich

Pilica wolno toczy swe wody ku Wisle- kajakarzy na Pilicy brak © teich
- DST 68.00km
- Teren 68.00km
- Czas 02:18
- VAVG 29.57km/h
- Temperatura 27.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 czerwca 2014
dojazd do PKP
do statystyki
- DST 10.00km
- Czas 00:28
- VAVG 21.43km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 czerwca 2014
Kielce- Nowa Huta (wieś, nie huta)
Ze względu na przekropną pogodę zdecydowałem się by po małej pętli podradomskiej skrócić dystans kolejnej tego dnia wycieczki i zamiast wariantu ze Skarżyska Kamiennej do Nowej Huty pojechać połowę dystansu i wyruszyć z Kielc. Po wyjściu ze stacji w Kielcach przebicie się nieco na oślep przez miasto- ogólny kierunek pld-wsch.Tuż po wyjechaniu za miasto niebo się rozpogodziło, słońce zaczęło mile ogrzewać i suszyć wilgotną odzież.

Podkieleckie klimaty © teich

Kościół z sąsiedniej dolinki wynurza się zza garbu swymi strzelistymi wieżami © teich

Gdzieś po drodze w kierunku Daleszyc © teich

Zalew Borków na Belniance, biorac pod uwagę wielkość wykonanego parkingu musi być w ciepłej porze miejscem licznych odwiedzin © teich
Po dojechaniu do Daleszyc , krótka śniadanio -obiado kolacja. Odbieram telefon od kolegi , który jednak jedzie rowerem od Skarżyska, mówi ,że zjeżdżając ze Świętej Katarzyny widzi nadchodząca od wschodu burzę. Zabudowa rynku nie pozwala dostrzec dalszej perspektywy nieba niż to co bezpośrednio nad głową. Korzystam więc jeszcze z ciepłych promieni słonecznych i suszę na ławce ciuchy uskuteczniając konsumpcję. A dookoła bruk i beton- tak w ramach rewaloryzacji.

Daleszyce - rynek po rewitalizacji © teich

Daleszyce rynek - ten duży gmach to OSP, biblioteka , ośrodek kultury i nie pamiętam co jeszcze © teich
Nie żeby było brzydko- po prostu nie ma klimatu. Po dalszym kwadransie ruszam w drogę zostało może ostatnie 10 km.

Podkieleckie klimaty © teich

Kościół z sąsiedniej dolinki wynurza się zza garbu swymi strzelistymi wieżami © teich

Gdzieś po drodze w kierunku Daleszyc © teich

Zalew Borków na Belniance, biorac pod uwagę wielkość wykonanego parkingu musi być w ciepłej porze miejscem licznych odwiedzin © teich
Po dojechaniu do Daleszyc , krótka śniadanio -obiado kolacja. Odbieram telefon od kolegi , który jednak jedzie rowerem od Skarżyska, mówi ,że zjeżdżając ze Świętej Katarzyny widzi nadchodząca od wschodu burzę. Zabudowa rynku nie pozwala dostrzec dalszej perspektywy nieba niż to co bezpośrednio nad głową. Korzystam więc jeszcze z ciepłych promieni słonecznych i suszę na ławce ciuchy uskuteczniając konsumpcję. A dookoła bruk i beton- tak w ramach rewaloryzacji.

Daleszyce - rynek po rewitalizacji © teich

Daleszyce rynek - ten duży gmach to OSP, biblioteka , ośrodek kultury i nie pamiętam co jeszcze © teich
Nie żeby było brzydko- po prostu nie ma klimatu. Po dalszym kwadransie ruszam w drogę zostało może ostatnie 10 km.
- DST 36.00km
- Teren 1.00km
- Czas 01:38
- VAVG 22.04km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 czerwca 2014
Małą pętla zachodnioradomska
Na ten wyjazd czekałem od dawna i od dawna zapowiadali upał. Przykrym zaskoczeniem było ,że wstałem a tu pokropuje deszcz. Rzut oka do internetu i okazuje się ,że upału nie będzie a słońce może czasami wyjrzy. Niczego nie odwołuję tylko jadę do pociągu i do Radomia. Niestety nim dojechałem ciuchy już były wilgotne. i przez czas podróży zdążyłem zmarznąć, dlatego po wyjściu z pociągu na odnowionym dworcu w Radomiu ( klasa!) od razu siadam na rower i pedałuję do wylotu z miasta. Uczucie chłodu mija po ostrym pedałowaniu i dość sprawnie docieram do miejscowości Kowala Stępocina. Celem był kościół z renesansowym wystrojem oraz grodzisko w pobliskim lesie. Ponieważ w Kowali był zorganizowany dla młodzieży festyn stanąłem na chwilę by popatrzeć i to był błąd. Podszedl do mnie ochroniarz i był tak absorbujący rozmową ,że po wysłuchaniu historii dwóch córek i przyjaciółki, historii samochodu poprzedniego i nowego nabytku, opowieści jak wyglądała Stępocina gdy on chodził do szkoły ostro i stanowczo zakończyłem rozmowę. I tak straciłem dobre 30 minut.

Kowala Stępocina - festyn europejski © teich
Dalsza droga prowadzi do Wolanowa a potem Zakrzewa.

Węzęł kolejowy Rożki - tu spotykają się trasa kolejowa nr 8 i trasa kolejowa nr 22 © teich

Modernizacja podsypki na łącznicy szlaków kolejowych nr 8 i nr 22 w Młodocinie © teich
O Wolanowie nie ma co pisać. po prostu jest taka miejscowość stanowiąca centrum gminy.

Wolanów- droga krajowa nr 12 © teich
Niewiele więcej można powiedzieć o Zakrzewiu.

Zakrzew- aleja 600 lecia wzdłuż drogi wojewódzkiej 740 © teich
Dodać należy ,że zadbany. Jednak moim celem miał być park historyczny w Taczowie, który poznałem na zdjęciach jednej z relacji zamieszczonych przez Valve. Nieco się nawet rozpogodziło więc po krótkim rozpytywaniu o drogę ruszam na Taczów. Kilka kilometrów mijają szybko i osiągam już w miłym słoneczku wymienioną wieś.

No i spotkali się w sprawie mostu łyżwowego u Powały z Taczowa..w parku średniowiecznym © teich
Patrzę fotografuję, rozglądam się rzut oka na zegarek i włosy stają na głowie, nie dość ,że nie zdążę na dalsze połączenie do Skarżyska to mało prawdopodobne bym zdążył na kolejne. Nie mniej naciskam na pedały i hajda do Radomia.
Ale nie miałem szans w Milejowicach odpuściłem sobiei dalej szybkim ale nie morderczym tempem kontynuowałem drogę ku stacji Radom/ Warto było się śpieszyć- tuż przed przecięciem krajowej 7ki, już w Radomiu, zaczął padać gęsty deszcz. Tym samym mój drugi etap tego dnia zaczął być w głowie modyfikowany z każdą chwilą. Rozmowę z samym sobą przerwał mi widok bazyliki mniejszej , po raz pierwszy byłem pod nią a potem również w niej ( przy okazji trochę przeczekuję kolejną falę deszczu). Spod bazyliki pw. Św. Kazimierza już tylko kilka kilometrów do dworca. Po drodze jeszcze nieśmiertelny symbol przemysłu tego miasta - łucznik. złukiem ale bez cięciwy.

Radomski łucznik © teich

Kowala Stępocina - festyn europejski © teich
Dalsza droga prowadzi do Wolanowa a potem Zakrzewa.

Węzęł kolejowy Rożki - tu spotykają się trasa kolejowa nr 8 i trasa kolejowa nr 22 © teich

Modernizacja podsypki na łącznicy szlaków kolejowych nr 8 i nr 22 w Młodocinie © teich
O Wolanowie nie ma co pisać. po prostu jest taka miejscowość stanowiąca centrum gminy.

Wolanów- droga krajowa nr 12 © teich
Niewiele więcej można powiedzieć o Zakrzewiu.

Zakrzew- aleja 600 lecia wzdłuż drogi wojewódzkiej 740 © teich
Dodać należy ,że zadbany. Jednak moim celem miał być park historyczny w Taczowie, który poznałem na zdjęciach jednej z relacji zamieszczonych przez Valve. Nieco się nawet rozpogodziło więc po krótkim rozpytywaniu o drogę ruszam na Taczów. Kilka kilometrów mijają szybko i osiągam już w miłym słoneczku wymienioną wieś.

No i spotkali się w sprawie mostu łyżwowego u Powały z Taczowa..w parku średniowiecznym © teich
Patrzę fotografuję, rozglądam się rzut oka na zegarek i włosy stają na głowie, nie dość ,że nie zdążę na dalsze połączenie do Skarżyska to mało prawdopodobne bym zdążył na kolejne. Nie mniej naciskam na pedały i hajda do Radomia.
Ale nie miałem szans w Milejowicach odpuściłem sobiei dalej szybkim ale nie morderczym tempem kontynuowałem drogę ku stacji Radom/ Warto było się śpieszyć- tuż przed przecięciem krajowej 7ki, już w Radomiu, zaczął padać gęsty deszcz. Tym samym mój drugi etap tego dnia zaczął być w głowie modyfikowany z każdą chwilą. Rozmowę z samym sobą przerwał mi widok bazyliki mniejszej , po raz pierwszy byłem pod nią a potem również w niej ( przy okazji trochę przeczekuję kolejną falę deszczu). Spod bazyliki pw. Św. Kazimierza już tylko kilka kilometrów do dworca. Po drodze jeszcze nieśmiertelny symbol przemysłu tego miasta - łucznik. złukiem ale bez cięciwy.

Radomski łucznik © teich
- DST 50.00km
- Czas 01:48
- VAVG 27.78km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 5 czerwca 2014
dopracowo
do statystyki zaległe kilometry
- DST 36.00km
- Czas 01:21
- VAVG 26.67km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 4 czerwca 2014
dopracowo
do statystyki zaległe kilometry
- DST 28.00km
- Czas 01:07
- VAVG 25.07km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Basso
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 31 maja 2014
Nocny spacer
zaległe kilometry do statystyki
- DST 21.00km
- Czas 01:03
- VAVG 20.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Grand
- Aktywność Jazda na rowerze