Informacje

  • Wszystkie kilometry: 46381.86 km
  • Km w terenie: 3182.30 km (6.86%)
  • Czas na rowerze: 91d 18h 50m
  • Prędkość średnia: 19.54 km/h
  • Suma w górę: 7314 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy teich.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

znasz li ten kraj

Dystans całkowity:1539.50 km (w terenie 156.20 km; 10.15%)
Czas w ruchu:59:43
Średnia prędkość:18.41 km/h
Maksymalna prędkość:36.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:169 (94 %)
Maks. tętno średnie:125 (0 %)
Suma kalorii:17310 kcal
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:48.11 km i 2h 50m
Więcej statystyk
Piątek, 14 lipca 2023 Kategoria wwsW, znasz li ten kraj

powoli, do woli po Woli - krajoznawczo, sentymentalnie

Wola-moja kochana czerwona Wola.
Moje 7 najważniejszych lat życia.
Do końca moich dni sentyment.
Serce krwawi na wspomnienie zrujnowanego przemysłu, serce krwawi na wspomnienie tysięcy ofiar mieszkańców Woli zamordowanych bestialsko wspólnie i w porozumieniu przez wehrmacht i ukraińców, serce krwawi na wspomnienie krewnych , którzy przenieśli się z Koła na cmentarz wolski.

Wyjazd krajoznawczy by wciągnąć do kronik zarówno wolskie tablice Tchorka,  kościoły dekanatu wolskiego jak i  kilka glinianek Woli i Włoch.

© teich W kolejności góra od lewej- Kościół św. Wojciecha na Wolskiej, Kościół św. Józefa Nna Kole, dół od lewej kościół św. Wawrzyńca na cmentarzu wolskim i kościół św. Klemensa Hofbauera na Karolkowej
A poniżej odwiedzone stawy i glinianki
Staw w parku Szymanowskiego przy Elekcyjnej
Staw w parku Szymanowskiego przy Elekcyjnej © teich
Glinianka w parku Moczydło przy Deotymy na Kole
Glinianka w parku Moczydło przy Deotymy na Kole © teich

hGlinianki Sznajdra, znane z ostatnich scen
Glinianki Sznajdra, znane z ostatnich scen "Misia" © teich
Stawy Koziorożca-Nowe Włochy
Stawy Koziorożca-Nowe Włochy © teich
Glinianka Podwójna przy ulicy Cegielnianej na Nowych Włochach
Glinianka Podwójna przy ulicy Cegielnianej na Nowych Włochach © teich
  • DST 90.20km
  • Czas 04:23
  • VAVG 20.58km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Kalorie 3367kcal
  • Sprzęt szatyn Romek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 11 lipca 2023 Kategoria znasz li ten kraj

Płynie Wisła płynie po polskiej krainie - etap 3 Wisła Krakowska

Kolejny etap drogi od niemal źródeł Wisły do jej ujścia. Ostatni etap przejechany we wrześniu ubiegłego roku zakończyłem w miejscowości Zator znanej głównie z wielkiego parku rozrywki, którego konstrukcje kolejek górskich są widoczne z odległości kilku kilometrów. Tym razem do Zatoru dojechałem pociągiem Kolei Małopolskich.
Z peronu wysiadkowego podjechałem jeszcze raz pod kościół św. Wojciecha aby potem udać się na chwilę do urzędu gminy w celu zdobycia pieczątki do kroniki wiślanej eskapady. Na szczęście udało się pozyskać taki okolicznościowy stempelek w bibliotece gminnej, tym samym dopełniając etap z ubiegłego roku.
Krótki rzut oka na mapę i nie jadę nad Wisłę, tylko drogą krajową 44 kieruje się do Spytkowic by tam zobaczyć kościół św. Katarzyny oraz zamek Myszkowskich do którego trzeba dojechać objazdem przez ulice Potockich.

© teich
Od zamku powrót objazdem a następnie już hajda w dół do Wisły do promu na drugi brzeg.
Pierwszy kontakt tego dnia z Wisłą na przyczółku promowym
Pierwszy kontakt tego dnia z Wisłą na przyczółku promowym © teich
Przejażdżka promem na lewy brzeg za 1 zł, dla samej przeprawy warto by było trawersować Wisłę z 10 razy.
Przejażdżka promem na lewy brzeg za 1 zł, dla samej przeprawy warto by było trawersować Wisłę z 10 razy. © teich
Cena za przewóz mnie i mojego roweru ( jedyni pasażerowie na statku)- całe okrągłe 1 zł ( słownie jeden złoty!). Po wyjściu na lewy brzeg Wisły kontynuuję przez ok 300 metrów jazdę po asfalcie Wiślanej Drogi Rowerowej, która niestety doprowadza do podnóża Góry Chełm.
Pierwsze setki metrów wzdłuż Wisły
Pierwsze setki metrów wzdłuż Wisły © teich
Popełniam błąd. Zamiast objechać górę nadkładając kilometrów , wbijam zgodnie ze znakami na drzewach w podjazd pod górę a droga gruntowa zmienia się szybko w leśną mocno poprzerastaną korzeniami i do tego w wielu miejscach piaszczystą. Pozostaje zatem pchać rower na podjazdach ale również na zjazdach. Malowniczego spaceru było może ze 30 minut by w końcu pojawić się nad brzegiem Wisły ale jednocześnie na ścieżce ornitologicznej , która rzeczywiście obfitowała w wielorakie okazy awifauny. Kolega Marecki by je wszystkie rozpoznał ja jedynie chyba rozpoznałem czaple .
A to już droga po minięciu wzgórza Kamień zamiast asfaltu szutrówka
A to już droga po minięciu wzgórza Kamień zamiast asfaltu szutrówka © teich  Błąd w opisie zdjęcia - powinno być Góra Chełm, Kamień to nazwa przyległej miejscowości.

Krajobrazy lata
Krajobrazy lata © teich
Szuter nagle zmienił się w drogę polna po wale Wisły, w trzecim planie stopień wodny Łączany
Szuter nagle zmienił się w drogę polna po wale Wisły, w trzecim planie stopień wodny Łączany © teich
Po kilkuset metrach zaczął być widoczny zarys stopnia Łączany, którym miałem powrócić na prawy brzeg. A na prawym brzegu znów pojawiła się bajeczna ścieżka rowerowa wykonana z asfaltu , biegnąca raz na wale, raz pod wałem, innym razem zmieniająca się w drogę wiejską.
Wiślana Trasa Rowerowa - znakomity produkt turystyczny niestety podobno tylko do granic województwa małopolskiego
Wiślana Trasa Rowerowa - znakomity produkt turystyczny niestety podobno tylko do granic województwa małopolskiego © teich
Perfekcyjne oznaczenie doprowadziło mnie przez Chrząstowice, Dębinę, Pozowice , Facimiech i różne inne wioski aż do momentu gdy z zauroczenia krajobrazami sielskimi wybiły mnie widoczne kominy elektrociepłowni i dawnej huty aluminium w Skawinie.
Dalekie kominy elektrociepłowni i huty aluminium w Skawinie
Dalekie kominy elektrociepłowni i huty aluminium w Skawinie © teich
Dotarło do mnie ,że dosyć komfortowa jazdą niemal dotarłem do pierwszego tego dnia punktu kontrolnego w opactwie tynieckim.
Tak więc po przejechaniu mostem nad kanałem Łączany – Skawina i mostkiem rowerowym nad ujściowym odcinkiem Skawinki wjechałem w najwęższy przełom Wisły w całym jej biegu – Bramę Tyniecką między Skałkami Piekarskimi a Skałą Tyniecką.
Brama Tyniecka osobliwe miejsce na szlaku Wisły.
Brama Tyniecka osobliwe miejsce na szlaku Wisły. © teich
Zanim dojechałem do przystani tynieckiej jeszcze mała fotka na gruzowisko skał oberwanych w czasie trzęsienia ziemi, które miało miejsce w 1786 roku.

© teich
Po kilku chwilach pobytu na przystani z mozołem wpycham rower do opactwa benedyktyńskiego w Tyńcu- najstarszego opactwa w Polsce. Jestem tutaj po raz trzeci więc przybijam tylko pieczątkę do kroniki , wizytuję sklep odnośnie różańca na rękę, ale nie mają takiego , jak kupiłem tu kilka lat temu , a koralikowe mi nie podchodzą,  zatem po kwadransie ruszam w drogę do Krakowa , ale mostkiem przy autostradzie znów przebijam się na lewy brzeg. Chcę zwizytować drewniany kościółek na Salwatorze, a potem już prosto jechać na Wawel, który jest drugim punktem kontrolnym.
Widziany w oddali Wawel  z uliczki na Salwatorze
Widziany w oddali Wawel z uliczki na Salwatorze © teich
Praktycznie na lewym brzegu również w całości jedzie się drogą rowerową nad Wisłą za wyłączeniem krótkiego odcinka na Salwatorze na wysokości klasztoru sióstr Norbertanek.
No i wewnątrz Wawelu- drugi punkt kontrolny.
No i wewnątrz Wawelu- drugi punkt kontrolny. © teich
Na Wawel nie można wbić się z rowerem, kulturalny pan odmawia mi dostępu prosząc bym dopiął rower przed wejściem , tak też czynię, po czym walę do kasy nie po bilet, ale by wbili mi kolejny stempelek do kroniki. Sprawę załatwiam w 10 minut i od razu udaję się wzdłuż Wisły aż do Mogiły, gdzie jest trzeci punkt kontrolny – w sanktuarium Świętego Krzyża w klasztorze Cystersów.
Klasztor cysterski w Krakowie Mogile
Klasztor cysterski w Krakowie Mogile © teich
Tutaj spędzam ok godziny podziwiając wnętrze, okoliczne zabudowania, niektóre jeszcze z czasów gotyckich oraz pobliski kościół drewniany św. Bartłomieja. Stąd już całkiem blisko do dworku Jana Matejki w Krzesławicach oraz kolejnego kościoła drewnianego p.w. św. Jana Chrzciciela.
Drewniana architektura sakralna Krakowa
Drewniana architektura sakralna Krakowa © teich
Po obfotografowaniu zaczynam mieć kryzys mentalny i czasowy . Czy jechać dalej do Niepołomic jak to sobie zaplanowałem , czy dać sobie już na spoczynek, szczególnie, że żar z nieba jest męczący. Postanawiam przebić się z powrotem na prawy brzeg do jakiegoś sklepu i jeszcze raz sprawdzić czas dojazdu, powrotu, rozkład jazdy Kolei Małopolskich , odległości itp. Itd. Tak wracałem, tak kombinowałem ,że znalazłem się na Bieżanowskim Rynku. Gdzie Krym, gdzie Rzym , gdzie ja, a gdzie Niepołomice. Trzeba zatem było jednak usiąść w cieniu , popić i podjąć decyzję.
Wszystko wskazywało, że nie będę jechał bo, na 100 % zabraknie mi czasu na powrót. Dlatego podjąłem jedyną słuszną decyzję- jadę na Niepołomice no i ruszyłem boczną drogą przez kilka wiosek w tym Brzegi na granicy z Krakowem, które były w 2016 roku areną spotkania młodzieży katolickiej z całego świata z papieżem. Dziś teren jest mocno przekształcony przez inwestycje magazynowo przemysłowe, ale na pamiątkę jedno z rond kierujących do Krakowa nosi nazwę tego wyjątkowego spotkania.

© teich
I tak dobrze mi się kręciło, że dosyć niespodziewanie znalazłem się w strefie ekonomicznej w Niepołomicach, a wtedy jeszcze mocniej przycisnąłem pedały by po dalszych kilkudziesięciu minutach być na niepołomickim rynku. Zatem plan na wycieczkę został spełniony w 100%.
Zamek królewski w Niepołomicach
Zamek królewski w Niepołomicach © teich
Na zamku królewskim znajduję jeszcze kolejne pieczątki do kroniki I po odwiedzinach miejscowego kościoła pod wezwaniem 10 000 męczenników zerkam na zegarek.
Piękna mozaika z JP2 oraz równie piękna belka tęczowa to atuty niepołomickiego kościoła
Piękna mozaika z JP2 oraz równie piękna belka tęczowa to atuty niepołomickiego kościoła © teich
Niby mam jeszcze 20 minut czasu by zdążyć na pociąg do Staniątkowa, ale nie wiem jak to daleko i ile czasu potrzeba na dojazd, zatem zmarudzam jeszcze dwa kwadranse w Niepołomicach i postanawiam wrócić do Krakowa nie pociągiem ale rowerem, bo czuję dalej moc w nogach. I tak też robię, by po kolejnych 65 minutach być pod zaparkowanym samochodem i spakować się do domu.
Było super, nie żałuję ani jednej minuty tej wycieczki, no może poza błądzeniem po Bieżanowie, Prokocimu i Złocieniu.


  • DST 112.40km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 10 lipca 2023 Kategoria znasz li ten kraj

Spacer rowerowy po Wieliczce

Miałem okazję dwukrotnie w życiu być w Wieliczce, za każdym razem poznając szlaki turystyczne tutejszej kopalni soli. Są imponujące. Ale Wieliczka to także ciekawe obiekty na ziemii. Tym razem poświęciłem dwie godziny by na rowerze przemieszczać się pomiędzy kościołami: będącym w centrum bardzo ciekawym kościołem św. Klemensa, który był na  szczęście otwarty, również ciekawym ale tylko kruchta kościołem Franciszkanów i zamkniętym, modrzewiowym kościołem pw. św. Sebastiana, którego zdobycie wymagała podjazdu niczym zdobywanie premii górskiej na etapie Tour de Pologne. Potem wziąłem się za obiekty świeckie- szyby Regis i Daniłowicza, Zamek Żupny oraz obydwa rynki dolny i górny. Na koniec chwila odpoczynku w parku pod Baranem.  Podobało się, i chyba innym też biorąc pod uwagę tłumy turystów.
Wielickie kościoły (prawy górny to zamek żupny - mój błąd)
Wielickie kościoły (prawy górny to zamek żupny - mój błąd) © teich
Wielickie zabytki naziemne
Wielickie zabytki naziemne © teich
Niewielki park pod Baranem
Niewielki park pod Baranem © teich
Widok z Barana w kierunku Krakowa i mostu przez Wisłę do Nowej Huty
Widok z Barana w kierunku Krakowa i mostu przez Wisłę do Nowej Huty © teich
A w parku pod Baranem takie oto ławeczki solarne - 21 wiek
A w parku pod Baranem takie oto ławeczki solarne - 21 wiek © teich
Można przez przewód usb podładować sobie komórkę, połączyć komórkę z ławeczką i odtwarzać mp3. Taka ciekawostka
Można przez przewód usb podładować sobie komórkę, połączyć komórkę z ławeczką i odtwarzać mp3. Taka ciekawostka © teich
  • DST 9.40km
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 30 czerwca 2023 Kategoria znasz li ten kraj

Garb Lubawski

Piątkowa wycieczka była zaplanowana już ponad 10 lat temu i czekała na dogodną chwilę, która nadeszła w piątek , w ostatni dzień czerwca. Wszystko zagrało, dzień urlopu, pogoda bez upału, komunikacja pociągowa, ochota do jazdy i wewnętrzne oczekiwanie.
Początek był wyzwaniem, bo trzeba było wstać o godzinie 3 rano, na szczęście o tej porze roku to już jest poranna szarówka. Dojazd rowerem do stacji Piaseczno na pierwszy pociąg do Warszawy, czyli na dworcu piaseczyńskim meldowałem się już o 4.25. Potem kilka minut na bilet z automatu a potem już na spokojnie obserwowałem schodzących się powoli podróżnych.
W oczekiwaniu na pierwszy pociąg na dworcu w Piasecznie
W oczekiwaniu na pierwszy pociąg na dworcu w Piasecznie © teich
Kilkanaście minut na dojazd do stacji Warszawa Zachodnia peron 9, potem dłuuuugi spacer aby dostać się do kładki nad budowanymi peronami Warszawy Zachodniej potem schodami w dół do hali dworcowej i by nie tracić czasu kolejny zakup w automacie tym razem bilet na pociąg Słoneczny, który kursuje do Ustki, przy czym ja wysiadam w połowie trasy na stacji Iława Główna. Pociąg Słoneczny to chyba jedna z bardziej dochodowych relacji Kolei Mazowieckich. Tłumów w nim nie było, jednak miejsce na rowery było szczelnie wypełnione.  Może dożyję czasów by ten pociąg prowadził dodatkowy wagon do przewozu rowerów jak to jest w jednym z pociągów Kolei Dolnośląskich  kursującym w Karkonosze.
Na pokładzie Słonecznego zmieściło się w jednym krańcu 10 rowerów. Po drugiej stronie pociągu było ich równie wiele.
Na pokładzie Słonecznego zmieściło się w jednym krańcu 10 rowerów. Po drugiej stronie pociągu było ich równie wiele. © teich
O godzinie 7.50 wysiadam w Ilawie i moje poświęcenie poranne miało sens- teraz praktycznie cały dzień mam na jazdę. W praktyce - muszę być w Działdowie na stacji najpóźniej o 13.45 by zdążyć na bezpośredni pociąg do Góry Kalwarii. To taka ciekawostka- z Góry Kalwarii nie ma żadnego bezpośredniego pociągu w ciągu doby do Działdowa, a z Działdowa są takie dwa jadące w relacji do Góry Kalwarii. Tak więc warunki brzegowe znam już na początku zostaje zatem wypełnić wnętrze radosną jazdą i poznawaniem Polski.
W każdym mieście mam zawsze na początek pewną trudność- jak wydostać się w określonym kierunku. W Iławie, przyszedł mi z pomocą zagadnięty taksówkarz, który wyczerpująco i jasno opisał wyjazd do tego po krótkim wypytywaniu gdzie i jak jadę przestrzegł przed krajową 15 do Lubawy. Podziękowałem i ruszyłem w drogę.
Pierwsze 12 kilometrów do Sampławy to bajka-poranny las, ciepło, pruskie klimaty nielicznych budynków i po przekroczeniu mostu na Drwęcy zaczyna się przygoda z Garbem Lubawskim.
Drwęca- rzeka graniczna między piastami chełmińskimi i krzyżakami ale również między Prusami i województwem pomorskim w 1939
Drwęca- rzeka graniczna między piastami chełmińskimi i krzyżakami ale również między Prusami i województwem pomorskim w 1939 © teich
Od mostu na Drwęcy w Rodzonych do wjechania w drogę nr 15 w Sampławie pozostało ok 2 kilometrów. Za to od Sampławy do Lubawy krajowa 15 spełnia czarny scenariusz przywołany przez taksówkarza z Iławy- jest wąsko jest duży ruch ciężarówek, nie ma pobocza. Dość powiedzieć ,że te 3,5 kilometra były koszmarem. Dwa razy ciężarówka omal się o mnie otarł, a jeden raz ok 500 metrów od skrętu na Lubawę zepchnęła mnie na koślawe pobocze. Dramatycznie i niestety bez żadnej alternatywy.
Nie mniej już w okolicach 9 jestem w Lubawie i rozkoszuję się klimatem tego małego miasteczka będącego stolicą ziemi lubawskiej.
Trafiam na otwarte kościoły, jednak w najważniejszym z nich - kościele św. Anny trwa msza i nie zdobywam się na czekanie by obejrzeć bogate wnętrze. Zapominam o spojrzeniu do notatek  i tym samym pomijam drewniany kościół św. Barbary. Szkoda, może jeszcze kiedyś będzie okazja?
Ruiny zamku biskupów chełmińskich w Lubawie.
Ruiny zamku biskupów chełmińskich w Lubawie. © teich
Wyjeżdżając z Lubawy popełniam kolejny błąd, zamiast wyjechać prosto z miasta i od razu kierować się na Rybno wyjeżdżam "obwodnicą" i do drogi obierającej , jak mi się wydawało "właściwy" kierunek dobijam z obwodnicą  jakieś 300 metrów za tym skrętem, co przy nieświadomości powoduje, że przez kolejne kilometry wypatruję bezcelowo odpowiedniego drogowskazu. Ale za to krajobrazy z nawiązką odpłacają mi te kilometry.
Rolnicze krajobrazy na Garbie Lubawskim
Rolnicze krajobrazy na Garbie Lubawskim © teich
Dopiero widząc kierunkowskaz Świniarc coś mnie zastanowiło i wyciągnąłem mapę i już teraz bez kłopotu może nie najkrótszą drogą, ale bardzo spokojną i krajobrazową obieram kierunek na Rybno. I zaczęło się - garby lubawskie się zaczęły, niektóre podjazdy dość intensywne dla serducha. W Świniarcu przy ostatnim domu widzę krzątającego się człowieka, dopytuje jeszcze o drogę, ale potwierdza, że jadę prawidłowo.
Kolejna miejscowość to Zwiniarz z ciekawym kościołem , do tego otwartym.
Kościół pw. świętego Mikołaja w Zwiniarzu
Kościół pw. świętego Mikołaja w Zwiniarzu © teichOkazało się ,ze będzie pogrzeb więc zwijam się i dalej w drogę w kierunku Rybna. W Truszczanach miałem skręcić na Rumian, ale nie zauważyłem kierunkowskazu, uczyniłem to dopiero po osiągnięciu kolejnej miejscowości -Dębienia. I wjeżdżając w kolejną bardzo lokalną drogę jadę na Rumian, a potem z Rumina bezpośrednio na Dąbrówno. 
Rumian wioska nad Strugą Rumiańską- zabytkowy młyn
Rumian wioska nad Strugą Rumiańską- zabytkowy młyn © teich
Odcinek z Rumiana do Dąbrówna jest zdecydowanie najtrudniejszy (podjazdy) jak również ma najgorszą z przejechanych tego dnia nawierzchni, co jest szczególnie odczuwalne już na zjazdach z Lewałdu (  miejscowość graniczna z Prusami w 1939) do Dąbrówna, które osiągam ok 10.45.
Kościół ewangelicko-metodystyczny  w Dąbrównie (według nazewnictwa pruskiego Gilgenburg)
Kościół ewangelicko-metodystyczny w Dąbrównie (według nazewnictwa pruskiego Gilgenburg) © teich
Dąbrówno to niewielka miejscowość gminna położona na niewielkim przesmyku między dwoma jeziorami Dąbrową Małą i  Dąbrową Dużą. Zwiedzam co mam do zobaczenia, sprawdzam jeszcze miejscowy kemping jako potencjale miejsce do namiotowania i jadę do sklepu na śniadanie. Zrobiła się 11, i najwyższa pora by coś zjeść. Obserwując jednym okiem chmury konstatuję ,że idzie na deszcz lub co gorsza na burzę a do Działdowa drogę oceniam na ponad 30 kilometrów, drogę co do której spodziewam się, że mogą być takie podjazdy jak na odcinku z Rumiana.
Więc 11.40 po zjedzeniu pączka i wypiciu małej koli od rzemieślniczego wytwórcy ruszam na rower pozostawiając większą połowę śniadania na konsumpcję już w Działdowie.  Na szczęście po wyjeździe z Dąbrówna na Uzdowo asfalt staje się wzorowy, a kolejne hopki nie sprawiają większego problemu, jednak obawa by nadaremno nie zmoknąć bierze gorę i w Uzdowie nie szukam miejscowego pomnika grunwaldzkiego tylko bez zatrzymania dokręcając tempo zmierzam do Działdowa , w którym melduję się zaskoczony już o 12.45 czyli na trasę ok 25 kilometrów 65  minut. Fajno - tym samym wygospodarowałem godzinę na zwiedzenie Działdowa, a potem jeszcze na stację, na peronie dokończenie śniadania rozpoczętego w Dąbrównie i do domu.
Działdowo- zabytkowy budynek dawnego ratusza na Placu Mickiewicza
Działdowo- zabytkowy budynek dawnego ratusza na Placu Mickiewicza © teich
Krótko podsumowując:
- nie wziąłem ze sobą szosówki bo bałem się tragicznych asfaltów, jednak jak się okazało poza odcinkiem Rumian Dąbrówno, pozostałe odcinki miały nawierzchnię dobrą lub bardzo dobrą.
- podjazdy  - niestety dla mnie warszawskiego cyklisty były one męczące
- trasę traktowałem jako mały rekonesans do objazdu weekendowego z nocowaniem pod namiotem, na pewno byłoby kilka ciekawych miejscówek by rozbić się na dziko jak np nad Jeziorem Zwiniarz czy jeziorem Rumian lub na kempingu w Dąbrównie
-trasa wybitnie widokowa, zabytki raczej tylko w większych wsiach gminnych, natomiast jak ktoś lubi klimaty pól lasów, jezior, górek - będzie usatysfakcjonowany,
-łatwy dojazd koleją pociągami regionalnymi czy do Iławy czy do Działdowa czy do Ostródy
in minus- jazda krajową 15- dramatycznie niebezpieczna- droga bardzo uczęszczana, po mazursku wąska, do tego po prusku obsadzona  drzewami, praktycznie bez pobocza i niestety o zniszczonej nawierzchni od intensywnego ruchu

  • DST 79.00km
  • Czas 04:12
  • VAVG 18.81km/h
  • Kalorie 2903kcal
  • Sprzęt szatyn Romek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 21 czerwca 2023 Kategoria znasz li ten kraj

Po Wysoczyźnie Złoczewskiej w pierwszy dzień lata

To trzecie podejście do rozpoczęcia sezonu krajoznawczego na rowerze.
Za pierwszym razem miało być pogranicze Górnego Śląska , Śląska Opolskiego i południa województwa łódzkiego- nie udało się bo było zimno i padał ciągły deszcz. Za drugim razem miał być wypad w okolice Turka czyli wschodnia Wielkopolska. Nie udało się bo były gwałtowne ulewy. Teraz byłem służbowo w okolicach Sieradza  i tak się uwijałem z robotą w upalny wtorek i pochmurny ale ciepły poranek środy, że to co miało być w 16 godzin załatwiłem w 10 i byłem wolny .
Mając samochód postanowiłem się przemieścić w okolice położone daleko od komunikacji kolejowej a na tyle blisko by nie było niepotrzebnego przepału. Wybór padł na Złoczew i okoliczne gminy.
Pogoda psuła się z każdym kwadransem a ja nie miałem niczego poza strojem na upal, ale nie przeraziłem się. Do trzech razy sztuka- trzeba w końcu rozpocząć sezon turystyki rowerowej. Start jak wspomniałem w Złoczewie na rynku skąd dawną krajówką nr 14 a obecnie wojewódzką 482 skierowałem się przez Uników ( dla zbieraczy postaci świętego Floriana - jest okazała rzeźba we wnęce miejscowego OSP we wsi również ciekawa sylwetka kościoła pw. świętego Stanisława  biskupa i męczennika)do Lututowa, który w ferworze pedałowania prawiem ominął, bo miasteczko jest ok 400 metrów w bok od drogi, pełniącej przy okazji rolę obwodnicy.
Oczywiście pierwsze "kroki" skierowałem do kościoła pw. św. Piotra i Pawła, którego sylwetka była widoczna z dala ponad polami. W kościele trwał malutki remont posadzki dzięki czemu mogłem bez kłopotu poznawać jego wnętrze.
Lututów - kościół pw. św. św. Piotra i Pawła
Lututów - kościół pw. św. św. Piotra i Pawła © teich
Prezbiterium kościoła w Lututowie
Prezbiterium kościoła w Lututowie © teich
Potem jeszcze objazd miasteczka i wpadłem do urzędu po pieczątkę, gdzie oprócz odcisku pieczęci w książeczce KOT zostałem obdarowany pocztówkami i znaczkami metalowymi z herbem miasta i gminy. Tym samym serdecznie paniom z sekretariatu dziękuję i mam nadzieję, że przeczytają relację, jak obiecywały. Na odwiedziny wskazanej kwiaciarni jednak nie by o czasu bo...zaczęło padać.
Krótka burza mózgów - pada, a nie mam NIC do osłony więc jedyną słuszną decyzją staje się .... dalsza droga. Zatem na rower i raźno pędzę do następnej gminy, do Klonowej.
Klonowa to ciekawe zaskoczenie- niby miejscowość gminna ale po prawdzie kilka domów na krzyż, w centrum wsi kościół pw Przemienienia Pańskiego i ładnej urody urząd gminy oraz ośrodek kultury.
Urząd gminy  w Klonowej
Urząd gminy w Klonowej © teich
Klonowa - kościół pw. Przemienienia Pańskiego
Klonowa - kościół pw. Przemienienia Pańskiego © teich
Po drodze zmienił sie krajobraz , zamiast pół zaczęły pojawiać się zwarte lasy. I tak jak w Kieleckim na drogach pełno wywrotek z kruszywem czy samochodów do przewozu cementu , tak tutaj zaczęły dominować pojazdy do przewozu drewna. AI co po rozglądaniu się jak krople dalej lecą z nieba? Znów dwie możliwości. Wracam do Złoczewa lub brnę dalej w kraj i deszcz. I znów determinacja krajoznawcy wzięła górę i jadziem dalej panie Zielonka zostawiając decyzję do ostatniej miejscowości w  Łódzkiem czyli do Kuźnicy Zagrzebskiej
Kieruję się dalej na zachód w stronę Wielkopolski, ale co typowe dla dawnego pogranicza Prus i Rosji - sieć drogowa jest bardzo słaba technicznie i do tego niewiele powiązań mostowych by przekraczać dawną rzekę graniczną  Prosnę.  Po osiągnieciu Kuźnic podejmuję  jednak decyzję ze względu na gęsty deszcz i pojawiające się zimno, nie pcham się w Wielkopolskę i skracając o ok 10 km marszrutę kieruję się bardzo słabą i wąską drogą do Brąszewic. Droga pomimo ,że na drogowskazach jest nazwa kierunkowa Sieradz, czyli dawna stolica województwa ,jest słaba i do tego wąską. Dość powiedzieć, że mijające się auta muszą zjeżdżać częściowo na pobocze co nawet dla mnie na rowerze było niedogodne gdy z przeciwka jechał samochód z dłużycami , lub chciało mnie wyprzedać auto, do tego deszcz. I tak minuta za minutą, korba za korbą aż dojechałem do budynku gminy Brąszewice,  gdzie zaplanowałem choć chwilowy postój na nawodnienie i niewielki posiłek. Do obydwu rzeczy posłużyła butelka wody Żywiec mocny gaz.
Klockowy a może modernistyczny(?) budynek urzędu gminy w Brąszewicach
Klockowy a może modernistyczny(?) budynek urzędu gminy w Brąszewicach © teich
A w międzyczasie deszcz odsunął się gdzieś na północ pozostawiając mokre ulice. Po krótkim "wodopojo-posiłku" nastąpiła jeszcze wizyta w kościele, niestety zamkniętym i dalsza droga do kolejnej gminy do Brzeźnia. 
Brąszewice- kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa
Brąszewice- kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa © teich
Parujący asfalt dawał odczucie ciepła co podnosiło morale, ale niestety pojawiało się pierwsze zmęczenie i jakoś kilometry zaczęły powoli mijać a leśna okolica nie daje takiego poczucia przestrzeni , bo każde mijane setki metrów są do siebie podobne. 
Nie mniej z lekkim znudzeniem docieram do kolejnych wsi , aż z daleka pojawia się kościół dominujący na wzgórzu ponad okolicę, to zapewne będzie Brzeźnio i to jest Brzeźnio. Sam kościół na szczęście było otwarty, co pozwoliło zapoznać się z jego wnętrzem. Bardzo ciekawym i bogatym.
Brzeźnio- kościół pw. świętego Idziego
Brzeźnio- kościół pw. świętego Idziego © teich
Prezbiterium z ołtarzem kościoła świętego Idziego w Brzeźnie
Prezbiterium z ołtarzem kościoła świętego Idziego w Brzeźnie © teich
Ponieważ czas zaczął ubywać w ponadplanowym tempie po wizycie w kościele od razu ruszyłem w drogę powrotną do Złoczewa, jednak zamiast spojrzeć na mapę i wybrać z trzech dróg najkrótszą wybrałem przez przypadek tę najdłuższą dodając do przebiegu dodatkowe 6 może nawet 8 kilometrów przy okazji wpadając w kolejną falę ale tym razem nie deszczu ale mżawki.
Przez Tumidaj na Złoczew, miejscowi by mnie wyśmiali
Przez Tumidaj na Złoczew, miejscowi by mnie wyśmiali © teich
Po dotarciu do Złoczewa jeszcze krótki objazd atrakcji tej miejscowości, co ciekawe przy rozpogadzającym się niebie i pakujemy się do auta.
Złoczew - dwór Ruszkowskich mający swe początki w XVII wieku
Złoczew - dwór Ruszkowskich mający swe początki w XVII wieku © teich
Kościół św. Andrzeja Apostoła w Złoczowie
Kościół św. Andrzeja Apostoła w Złoczowie © teich
Choć jestem głodny a parkuję na przeciw jakiegoś baru, z którego  wysypują sie kolejni klienci z pojemniczkami jedzenia na wynos to jednak przełamuję poczucie głodu i  ruszam w drogę powrotną.
____________________________________________________________________________________________________________________________________
I w zasadzie byłoby na tyle gdyby nie to ,że po zjechaniu w Zgierzu na parking przy sklepiku gdzie urządziłem sobie obiadokolację wsadziłem nos w internet i mapkę serwisu zaliczeń gmin i okazało się ,że pod Skierniewicami mam jedną gminę, która leży całkowicie nie po drodze . Zatem krótka myśl jadziem tam i robim krótki spacer rowerowy po miejscowości gminnej czyli po Godzianowie.
Okazała strzelista bryła kościoła pw. św. Stanisława BM w Godzianowie
Okazała strzelista bryła kościoła pw. św. Stanisława BM w Godzianowie © teich
Prezbiterium z ołtarzem- kościół w Godzianowie
Prezbiterium z ołtarzem- kościół w Godzianowie © teich
Fontanna a w tle urząd gminy Godzianów
Fontanna a w tle urząd gminy Godzianów © teich
 Zatem dzień zakończyłem jeszcze 2 kilometrami po Godzianowie, ale warto było. Trafiłem na koniec mszy w tutejszym kościele i po niej mogłem swobodnie obejrzeć bogate wnętrze i ku zaskoczeniu odnaleźć wizerunek mojego patrona św. Jacka. Co ciekawe mapka świętych Jacków, milczy o nim, więc mam okazję wzbogacić ten serwis o kolejne miejsce.
  • DST 69.00km
  • Czas 03:03
  • VAVG 22.62km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Kalorie 2320kcal
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 maja 2023 Kategoria znasz li ten kraj

Kołem po Kole

Bardzo długo trwały moje obowiązki pracownicze w Głogowie, a potem dołożyłem jeszcze serwis w Przeźmierowie i summa sumarum znów starczyło tylko czasu by wyjąć koło ( po ślunsku rower) i zrobić krótki objazd Koła. Objazd krótki bo godzina była już późna a do domu jeszcze dwie setki kilometrów.
Warta od której zakoli wzięła się nazwa miasta Koło
Warta od której zakoli wzięła się nazwa miasta Koło © teich
Ratusz miejski w Kole
Ratusz miejski w Kole © teich
Kościół świętego Krzyża w Kole
Kościół świętego Krzyża w Kole © teich
Fasada kościoła  Bernardynów
Fasada kościoła Bernardynów © teich
  • DST 4.00km
  • Czas 00:22
  • VAVG 10.91km/h
  • Kalorie 161kcal
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 maja 2023 Kategoria znasz li ten kraj

Góra i Głogów- objazdy miejskie

Podczas wyjazdu służbowego miałem skrupulatnie zaplanowana traskę rowerową na gminy pogranicza śląskiego i opolskiego. Niestety deszcz rozwalił plan. Trzeba było przemieścić się na rubieże Dolnego Śląska gdzie popołudniowe rozpogodzenie pozwoliło poświęcić chociaż kilka kwadransów na miast Góra oraz miejsce noclegu czyli Głogów.
Góra - ciekawe ale zaniedbane kamienice
Góra - ciekawe ale zaniedbane kamienice © teich
Mury miejskie w dużej części oplatają stare założenie miasta.
Mury miejskie w dużej części oplatają stare założenie miasta. © teich
Góra - Pasaż w ciągu ulicy Piłsudskiego
Góra - Pasaż w ciągu ulicy Piłsudskiego © teich
Głogów widziany z prawego brzegu Odry
Głogów widziany z prawego brzegu Odry © teich
Staromiejska część Głogowa widziana z błoni nadodrzańskich
Staromiejska część Głogowa widziana z błoni nadodrzańskich © teich
W 2023 przywrócono połączenia kolejowe do Głogowa
W 2023 przywrócono połączenia kolejowe do Głogowa © teich
  • DST 13.30km
  • Czas 01:32
  • VAVG 8.67km/h
  • Kalorie 583kcal
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 5 maja 2023 Kategoria znasz li ten kraj

Zapuszczamy się w puszczę. Kampinoską puszczę.

Póki nie kupiłem sobie roweru pozwalającego śmielej zapuszczać się w teren to raczej unikałem tematu Puszczy Kampinoskiej. Owszem zdarzyło się raz zrobić pętelkę z  Lipkowa, ale jakoś tak mało na niej poczułem klimatu puszczańskiego. Tym razem wypuściliśmy się razem na zielony szlak rowerowy od Granicy do Posady Łubiec , który w naszej ocenie miał tchnąć w nas dzikość lasu. I prawdę powiedziawszy byliśmy usatysfakcjonowanie. Widokami, przyrodą klimatem, zielem jeszcze nie kwitnących konwalii i całymi połaciami jeszcze nie owocujących jagodzin. I w mojej ocenie creme de la creme - rezerwat Zamczysko z resztkami średniowiecznego grodu. Absolutnie warto było.
Zielony szlak rowerowy przez puszczę.
Zielony szlak rowerowy przez puszczę. © teich
Konwalia majowa na tydzień przed pełnym zakwitem
Konwalia majowa na tydzień przed pełnym zakwitem © teich
Parking rowerowy pod Zamczyskiem
Parking rowerowy pod Zamczyskiem © teich
Uroczysko Pożary - bagna, mokradła, biele, trzęsawiska
Uroczysko Pożary - bagna, mokradła, biele, trzęsawiska © teich
Obszar Ochrony Ścisłej Zamczysko
Obszar Ochrony Ścisłej Zamczysko © teich
  • DST 28.00km
  • Teren 17.30km
  • Czas 02:58
  • VAVG 9.44km/h
  • Kalorie 1095kcal
  • Sprzęt szatyn Romek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 13 października 2022 Kategoria znasz li ten kraj

Liźnięcie Roztocza

Przyjechałem do pracy ale byłem jeszcze przed kierownikiem budowy , więc godzinkę poświęciłem na przejażdżkę po okolicy. Niewiele kilometrów ale trzy gminy wpadły do kolekcji.. Piękne tereny w październikowym słońcu. Kiedyś wypadałoby przyjechać, ale kiedy gdy projekt  wzdłuż Wisły ledwie ruszony?
Wstaje nowy dzień
Wstaje nowy dzień © teich
Kadr wypłaszcza piękne pofalowanie terenu. Gdzieś pomiędzy Godziszowem a Branewem
Kadr wypłaszcza piękne pofalowanie terenu. Gdzieś pomiędzy Godziszowem a Branewem © teich
  • DST 12.00km
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 września 2022 Kategoria znasz li ten kraj

Do centrum Gdańska

Po wczorajszej jeździe po Wyspie Sobieszewskiej dziś wypuściliśmy się do centrum Gdańska. Wśród atrakcji oprócz wizyty na Długim Targu, równie długim Długim Pobrzeżu, Ołowiance i Wyspie Spichrzów skorzystaliśmy z odwiedzenia Muzeum Ratusza Głównego Miasta Gdańska. Bardzo ładne wystroje niektórych pomieszczeń, śmiechu wart ołtarzyk Adamowicza i jawnie stronnicza wystawa czasowa o biednych Niemcach gdańskich całkowicie zaspokoiły moją ciekawość odwiedzenia kolejnych muzeów.
Takie Żuławy znam z dzieciństwa i młodości
Takie Żuławy znam z dzieciństwa i młodości © teich
Nie korzystaliśmy ze skrótów, trzymaliśmy się asfaltowej ścieżki dla rowerów wytyczonej obok drogi nr 501
Nie korzystaliśmy ze skrótów, trzymaliśmy się asfaltowej ścieżki dla rowerów wytyczonej obok drogi nr 501 © teich
Być w Gdańsku i nie widzieć Neptuna to jak być w Brukseli ni nie zobaczyć siusiającego chłopca
Być w Gdańsku i nie widzieć Neptuna to jak być w Brukseli ni nie zobaczyć siusiającego chłopca © teich
Długi Targ, takie gdańskie Krupówki
Długi Targ, takie gdańskie Krupówki © teich
  • DST 40.50km
  • Teren 6.00km
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Pożyczak
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl