Informacje

  • Wszystkie kilometry: 50872.49 km
  • Km w terenie: 3675.50 km (7.22%)
  • Czas na rowerze: 101d 21h 42m
  • Prędkość średnia: 19.27 km/h
  • Suma w górę: 7314 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy teich.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Czwartek, 25 października 2012

Opona 26" na 1,7 do 2,0 - za free poszukiwana.

Może być zużyta byle dawała jeszcze szansę przejechania może 300 a może 700 km. Powoli myśle o odstawieniu kolarki na strych i obejrzałem sobie jako taki stan mojego prehistorycznego Krossa no i zaskoczył i zdumiał mnie stan przedniej opony.
to już ostatnie chwile tej opony aprzydałoby się pojeździć do pierwszego śniegu © teich

Nie chcę by poleciała mi w trakcie jazdy jak tylnia 3 go maja.
Nie chcę kupować również nowej bo jednak postanowiłem od przyszłego roku na bazie waganta i orkana (obydwa z lat 80-tych) zbudować nowy rower trekingowo wycieczkowo dojazdowy i wolę tam dorzucić pieniądze. Może więc ktoś by mial niepotrzebną zalegającą i zbierającą kurz oponę do oddania w dobre ręce?
  • DST 33.00km
  • Czas 01:28
  • VAVG 22.50km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 23 października 2012

bezmgłowo dopracowo ale jesiennie

Dziś znacznie cieplejszy ranek i w dodatku bez mgły i łez w oku pojawiających się od pędu powietrza. Jesień dalej oszałamia feerią barw.
kolory jesieni na skwerze Kisiela przed urzędem gminy w Piasecznie © teich
  • DST 30.00km
  • Czas 01:21
  • VAVG 22.22km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 22 października 2012

przezmgłowo dopracowo

Świat otulony został mgłą. Czy to źle –dla pasażerów samolotów jak najgorzej, dla mnie dobrze, lubię taką pogodę , lekko się oddycha, wzrok mniej widzi więc inne zmysły zaczynają funkcjonować intensywniej. Więcej słychać, lepiej czuć zapachy butwiejącego lasu, smród padliny rozjechanej na szosie i porzuconej w rowie. Lepiej wyczuwa się różnice temperatury między powietrzem w lesie i powietrzem pól. Tylko ten lęk czy mnie wszyscy zauważą w porę i nie rozjadą jak lisa a potem nie porzucą w rowie. Wczoraj wygrzebałem kilka samozaciskowych opasek odblaskowych , którymi opatrzyłem kostki i nadgarstki, znalazłem jeszcze tylnią lampkę z Decathlonu, która daje ostre światło wsteczne. Tak uzbrojony wyruszyłem do pracy po tygodniowe przerwie od rowerowaniaj. Dojechałem cało i zdrowo, nie było żadnej nerwówki po drodze, jedynie jadąc przez Bogatki zamiast środka pasa trzymałem się jednak prawej krawędzi odwiedzając z bólem serca prawie wszystkie doły i uszkodzenia jezdni, prędkość zmniejszyłem do minimum pozwalającego w miarę płynnie unikać tych największych uszkodzeń, ale odcinek drogi 727 przez Bogatki to jeden wielki zrujnowany asfalt. Po południu już bez takiego pośpiechu, powrót drogą gminna na Wągrodno. Z dodatkowymi kilometrami.
Jesień idzie przez park. © teich

Jesień idzie przez park. Melancholijnie? W żadnym wypadku, kolory żółci i czerwieni dodają uroku całemu otoczeniu, mgliste pastelowe plany podkreślają aurum tej pory roku. Niech tak trwa az do Wigilii. Po nowym roku niech już przyjdzie wiosna.
  • DST 30.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 20.22km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 15 października 2012

dopracowo

Cały tydzień chciałem poświęcić na dojazdy do pracy rowerem, z perspektywy dzisiejszego piątku okazało się,że raptem jeden dzień był na siodełku. W pozostałe woziłem tyłek samochodem. Aż serce mnie boli, nie mówiąc o sumieniu, które gryzie. Szczególnie żal mi wczorajszego i dzisiejszego dnia. jakże piękne słońce popołudniowe, jakie śliczne kolorowo przebarwione liście. Weekend zapowiada się równiez bez roweru. Normalnie jakaś niemoc. Nawet piwo wieczorem nie samkuje jak wczesniej. Chyba się starzeje albo co?
  • DST 30.00km
  • Czas 01:26
  • VAVG 20.93km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Grand
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 4 października 2012

dopracowo

  • DST 28.00km
  • Czas 01:05
  • VAVG 25.85km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 października 2012

dopracowo

  • DST 31.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 24.80km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 1 października 2012

spady do statystyki

  • DST 10.00km
  • Czas 26:00
  • VAVG 0.38km/h
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 1 października 2012

Zapilicze 2

W czwartek po fatalnym upadku pojechałem na Warszawiankę, gdzie przez półtorej godziny oddawałem się hydromasażom i saunowaniu, strupy się utwardziły , ból zmniejszył swą intensywność + weekend na pół gwizdka i w poniedziałek na rower.
Początek tradycyjnie na peronie w Czachówku Południowym , dziś pierwszy raz po wakacjach trzeba zabulić za przewóz roweru. Bilet za osobę do Dobieszyna to 10,5 pln, bilet za przewóz roweru to kolejne 6 pln. Trochę drogo, ale trudno, samochodem nie byłoby taniej. Przyjeżdża jeden skład i do tego pełen ludzi jadących do pracy w Chynowie i Warce, ale jakoś wcisnąłem się do służbówki, Od Warki komfort, mogę nawet czytać książkę, ale do Dobieszyna już całkiem blisko. W Dobieszynie wysiadka i hajda!. Trasa wyszła jak poniżej
<div style="margin-top:2px;margin-bottom:2px;width:600px;font-family:Arial,Helvetica,sans-serif;font-size:9px;color:#535353;background-color:#ffffff;border:2px solid #2a88ac;font-style:normal;text-align:right;padding:0px;padding-bottom:3px !important;"><iframe src="/widget?width=600&height=400&maptype=roadmap&extended=true&unit=km&redirect=no" width="600" height="515" border="0" frameborder="0" marginheight="0" marginwidth="0" scrolling="no"></iframe><br />Trasa rowerowa <a style="color:#2a88ac; text-decoration:underline;" href="">1863227</a> - powered by <a style="color:#2a88ac; text-decoration:underline;" href="http://www.bikemap.net">Bikemap</a> </div>
Pierwszy przystanek Stromiec, niewielka wieś gminna i tu konstatacja - padają baterie w aparacie,
Kościół w miejscowości Stromiec © teich

Nepomuk w gustownej drewnianej kapliczce= nie pada na niego deszcz, nie świeci mu słońce. Nie każdy święty ma tak dobrze © teich

Trochę się nagimnastykowałem by zrobić fotkę kościołowi i Nepomukowi, ale okolica całkiem całkiem i nawet w słońcu ustępuje chłód , jest juz może z 5 na plusie. Nie ma co czekać trza uciekać ... na Białobrzegi.
Trasa całkiem spokojna pomimo, że to krajówka. Po drodze widok na S7 - węzeł Białobrzegi.
widok na S7 z węzła Białobrzegi © teich

Potem prościutko w środek Białobrzeg i tak naprawdę nie ma na czym oka zawiesić poza kościołem.
kościół w Białobrzegach © teich

wnętrze kościoła- wejść można było wyłacznie do przedsionka ale to wystarczyło bu się rozejrzeć. © teich

Po krótkim pobycie w świątyni miła kilkuminutowa rozmowa z miejscowym księdzem i do kiosku po baterie. Z kiosku drogą na zachód i południe do Jasionnej. Wizytę tam zasugerowała mi kioskarka, która obserwowała mnie wcześniej przez szybę jak chodzę, focę i wyciągnęła co robię po co i jak. Że miło zachęcała i z przejęciem więc pojechałem do Jasionnej , gdzie miałem okazję zobaczyć niestety tylko z zewnątrz kolejny drewniany kościół.
kościół w Jasionnej, całkiem nowy bo z 1994 roku, choć pierwszy jaki tu powstał sięga do początku XIV wieku © teich

Niech nikogo nie zmyli drewniana forma, że niby taki wiekowy. Obecny zbudowano w 1994 roku przenosząc do wnętrz mnóstwo cennego wyposazenia z dawnych wieków. Niestety kościół jak wspomniałem zamknięty na cztery spusty. Jeszcze powrót do centrum wsi , gdzie miło połyskuje w słońcu staw
wiejski staw w Jasionnej © teich

i drogą leśną na skróty do Wyśmierzyc.
Wysmierzyce jak informuje reklama na wjeżdzie to najmniejsze miasto w Polsce.
Najmniejsze miasto w Polsce © teich

Główna ulica sprawia miłe wrażenie uporządkowaną drewnianą zabudową.
drewniana zabudowa wzdłuż drogi 48 w Wyśmierzycach © teich

Tradycyjnie zwiedzam kościół, a w zasadzie oglądam go z zewnątrz,
krótka wizyta w miejscowym parku,
park w Wyśmierzycach- idzie jesień © teich

rzut oka na miejscowy dom kultury i w drogę do Grzmiącej. Ruch samochodów dalej niewielki. Na p[ierwszym rondzie w Grzmiącej jadę prosto . Rewelka nowy asfalt, spadek z wysokiego brzegu Pilicy powoduje, że osiągam całkiem spore prędkości, niepokoi jedynie niebo, które przestało być słoneczne a zaczęło byc pochmurne.Nagle na jednym z zakrętów pokazuje się lustro Pilicy.
zza krzaków widać Pilicę © teich

No to rzekę osiągnąłem teraz trzeba szukać mostu do Tomczyc ale nie ma nawet kogo spytać. Jadę więc prosto ...aż niestety kończy się asfalt, dalej trzeba niestety byle jaką szutrówką .
każdy asfalt może kiedyś się skończyć, a w mojej szosówce zmieniałem po ostatniej wycieczce dętkę. © teich

Mapa pokazuje, że tak ma być to mnie uspokaja. Po około 1,5 km widzęw oddali podjazd, który z coraz bliższej odległości staje się mostem i to z asfaltem.
most dp Tomczyc © teich

Czyli jednak dotrę do Tomczyc. Tomczyce poznaje od całkiem stromego podjazdu od rzeki do wsi, tam robię małe kółko do pałacu, który jest teraz domem pomocy społecznej, podjazd do rezerwatu Tomczyce i dylemat jechac do Gostomii na zachód czy do Świdna? Ze względu na coraz gorzy widok nieba jadęe do do Swidna, tam miejscowy specjalista w zakresie spędzania wolnego czasu pod chmurką pokazuje mi dziurę w płocie bym mógł wejść i zrobić zdjęcia z mniejszej odległości.
niestety pałac w Świdnie pomimo posiadania własciciela popada w ruinę. © teich

Ze Świdna jadę początkowo kiepskim asfaltem do Mogielnicy, którą osiągam punkt 12 ta, i niestety punkt 12ta zaczyna pocżatkowo delikatnie kropic, potem mrzyć i w końcu padać.
pod koścołem zatrzymuję się punkt 12ta, niestety niebo popuszcza.. © teich

klasycystyczny ratusz w Mogielnicy © teich

Po kwadransie postanawiam jechac dalej do Dańkowa.
dwór w Dańkowie © teich

Po drodze przeczekiwałem w sklepie falę gwałtowniejszego deszczu, w końcu gdy tylko mrzyło ruszyłem dalej. Błędów osiągnąłem mokry. W Błędowie byłem w ubiegłym roku, więc tym razem skierowałem się bez zwłoki do Łęczeszyc, po drodze w Dąbrówce dostaję kolejną porcję deszczy, buty przemoczone do cna. Nagle mijam tory kolejki piaseczyńskiej, tędy już nic, przynajmniej nie szybko, nie pojedzie.
skrzyżowanie 1000milimetrowej wąskotorówki Piaseczno Nowe Miasto z asfaltówką w miejscowości Kozieł © teich

Jeszcze kilkaset metrów i z daleka widzę bryłę paulińskiego kościoła w Łęczeszycach
kościół w Łęczeszycach widziany od zachodu © teich

Niestety do kościoła nie wszedłem, co więcej nie wszedłem nawet na teren kościelny. Wszystkie bramy pozamykane. Totalne rozczarowanie. Jestem kompletnie mokry, postanawiam jechać najkrótszą drogą do Grójca, tym razem z lękiembo ruch na 728 znaczny, a droga jednak wąska. Po drodze w Belsku kolejna fala deszczy, jest mi to już obojetne bo i tak nie mam już nic suchego. Do Grójca dojeżdżam po ustaniu opadów, że jestem rozgrzany drogą to robię jeszcze objazd tego miasta. Szczególnie kieruję się do stacyjki wąskotorowej.
Grójec był kiedyś najważniejszą stacją na szlaku, miał dwa perony, liczne bocznice, dziś wszystko porastają chwasty.
stacja wąskotorowa Grójec © teich

tory już tylko do nikąd © teich

Jedna z bocznic, której tory zachowały się w asflacie prowadziła do młyna
bocznica do młyna, tory zachowały się jeszcze w jezdni, natomiast za bramą... © teich

Za bramą jest Stary Młyn- osiedle o tej nazwie.
osiedle Stary Młyn © teich

Ale w Grójcu jeszcze chyba mieszkają fanatycy kolei
ciekawe grafiti na ścianie domu przy Laskowej © teich

Docieram do centrum tego miasteczka , gdzie stou dawny ratusz dziś pełniący rolę urzędu stanu cywilnego.
dawny ratusz przy rynku w Grójcu © teich

Stąd spadam do domu bo mokre ubranie robi swoje - zrobiło mi się zimno. Pomimo kiepskiej aury wyjazd oceniam jak najbardziej udanie tylko te Łęczeszyce- porażka.
  • DST 104.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 05:12
  • VAVG 20.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 września 2012

spady do statystyki

  • DST 16.00km
  • Czas 00:45
  • VAVG 21.33km/h
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 września 2012

Zapilicze 1

Poranek wstaje smutny, mglisty i strasznie chłodny, ale wyjazd z dawna postanowiony więc w drogę na stację kolejową. Najpierw trzeba się przebić poprzez mgły szosą do Czachówka.
zamglony ranek w okolicach Wągrodna © teich

Nad pustymi łąkami snują się opary jesiennego chłodu. © teich

Po drodze jednak pogoda zmienia się w ciągu dosłownie kwadransa i wstaje powoli słońce gdy osiągam stację Czachówek Południowy.
widok w stronę północną, przy drugim peronie pociąg w kierunku Warszawy © teich

Do pociągu w stronę Radomia został dobry kwadrans i choć jestem rozgrzany jazdą to jednak chłód daje o sobie znać. Ale w końcu przyjeżdza skład i ładuję się do przedziału dla podróżnych z większym bagażem. Nie jestem jedynym rowerzystą i dzieki miłej rozmowie podróż do Bartodziejów mija dość szybko. W Bartodziejach wysiadka i hajda przez Lisów do Jedlińska. Na zwiedzanie Jedlińska poświęcam trochę za dużo czasu ale obejrzałem, niestety tylko z zewnątrz, kosciół pw św Piotra i Andrzeja, który góruje nad okolicą
kościół w Jedlińsku © teich

mały park , wokół którego dominuje jeszcze niska parterowa często drewniana zabudowa
ulica Rynek w Jedlińsku © teich

Rynek w Jedlińsku © teich

i oczywiście pomnik raka - symbol i herb Jedlińska
pomnik Raka- symbol Jedlińska © teich

Z Jedlińska wyjeżdżam drogą boczną wzdłuż trasy S7 kierując sie do Starej Błotnicy.
droga wzdłuż S7 © teich

Po krótkim czasie odbijam w bok i raźnie pedałuję ciesząc się coraz cieplejszą pogodą, w pewnym momencie niestety nie wiem w jakiej miejscowości mijam posiadłość godną Branickich.
posiadłość Carringtonów- gdzieś nie wiem gdzie pomiędzy Jedlińskiem a Starą Błotnicą. © teich

Normalnie szczęka spadła na asfalt, nie pokazuję innych zdjęć jedźcie i sami zobaczcie, gdyby napisy były cyrylica pomyślałbym, że to dacza jakiegoś oligarchy z putinolandu, gdyby były angielskie pomyślałbym , że to własnie pałac Carringtonów.
Po dalszych kilku minutach dojeżdżam do sanktuarium Matki Boskiej Pocieszenia w Starej Błotnicy.
sanktuarium Matki Boskiej Pocieszenia w Starej Błotnicy © teich

Bardzo się ucieszyłem,że otwarte i dostepne zarówno do modlitwy jak i do zwiedzania.
Ołtarz główny sanktuarium © teich

Po krótkiej przerwie termicznej dalej w drogę do Kaszowa.Po drodze mijam Nepomuka w miejscowości Tursk a w Kaszowie - drewniany Kościół pw św Jana Chrzciciela.
Kościół w KAszowie sięga historią do początków XIV wieku, aale obecna forma pochodzi z 1661 roku © teich

W Kaszowie spotykam oznaczenie szlaku rowerowego i opisy obiektów wykonane przez Lokalną Grupę Działania Zapilicze.
niebieski szlak rowerowy wyznakowany przez "Zapilicze" © teich

Brawo działacze porżadna i potrzebna robota. Szlak w terenie wyznaczony tak fajnie ,że jedzie się rowerem jak po sznurku. I tak po sznurku trafiam najpierw do Radzanowa a potem do Bukówna. Samo Bukówno to spokojna wioska z licznymi domami jeszcze z drewna, normalnie czas się zatrzymał.
drewniana zabudowa w okolicach Bukowna i Radzanowa - domy stoją szczytami do ulicy © teich

Główną atrakcją Bukówna jest kolejny na tym terenia kościół drewniany, nie tak wiekowy jak w Kaszowie ale szczególny tym, że ministrantem był w nim mały Henio Sienkiewicz.
Kościół w Bukównie © teich

Z Bukówna kieruję się do Potworowa po drodze przeżywając mały kryzys głodowy. Po dotarciu do Potworowa zaczynam od posiłku- dwie drożdżówki po 1,5 pln każda + pepsi + mineralka.
Przed kawiarenką był wystawiony stoliczek, przy nim krzesełka a z nich taki widok na park i urząd gminy w Potworowie © teich

Jest miło i ciepło nie chce mi się ruszać w dalszą drogę. I nagle rzut oka na zegarek. o rety do pociągu powrotnego zostało 1,5 godziny tak akurat na styk. Zrywam się z miejsca i cisnę pedały kierując się na Radom. Co chwilę mijaja mnie lawety i ciężarówki do tego przedni wiatr ale jadę byle do Przytyku. I niestety kilka kilometrów dalej mogłem dokonać żywota na drodze. W trakcie naprawdę szybkiej jazdy urwał mi się błotnik przy przednim kole całkowicie je blokując, wyleciałem jak z katapulty na jezdnię. Pierdykłem tak zdrowo , że mnie zatkało i na całe szczęście jak wcześniej mijały mnie tabuny samochodów tak teraz nic nie jechało przez minutę, moze dwie zanim się pozbierałem. Było to tuż przy przystanku, na którym spędziłem kilka następnych minut wychodząc z oszołomienia i rachując kości. Szczęśliwie wszystkie kości całe jedynie obdarte kolano i kawał barku ( o dziwo koszulka cała), chyba tylko żebro pęknięte bo boli klatka przy każdym oddechu. Kombinuje co dalej, gdy wzrok pada na warsztat samochodowy , tma dzięki uprzejmości właściciela następuje demontaż błotnika i obmycie się. Postanawiam dalej pedałować , do Radomia pozostało około 30 kilometrów ,tyleż samo do Bartodziejów jest szansa, że jeszcze zdążę. Dojeżdzam do Przytyku, i tu podejmuje złą decyzję zamiast pojechać z wiatrem po w miarę płaskim do Bartodziejów, gdzie pociąg jest o poł godziny później niż w Radomiu postanawiam jechać jednak na Radom. Decyzja okazuje się z czasem zła, dostaję czołowy wiatr, pojawiają się męczące podjazdy, jest spory ruch podmiejski i droga za Zakrzewem robi się nieciekawa ale pedałuję do utraty tchu byle zdążyć na pociąg. Potem jeszcze gnam przez sam Radom i wpadam na styk na peron i tu zonk!. Pociąg odjechał 20 minut temu, całkowicie źle skalkulowałem czas przejazdu z Radomia do Bartodziejów i wmówiłem sobie, że pociąg odchodzi około 15 by po 15 minutach być w Bartodziejach. I tu niespodzianka pociąg potrzebuje bez mała 35 minut na pokonanie tej trasy. Pozostało mi zatem kiblowac na dworcu do następonego składu. I to byłoby na tyle tego szczęśliwego pechowego dnia.
  • DST 84.00km
  • Czas 05:08
  • VAVG 16.36km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Basso
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl